WIELKA SOBOTA – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez kw. 11, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Jakie uczucia mogą towarzyszyć człowiekowi, który właśnie uświadomił sobie, że zabił Boga? A jeśli nawet nie zrobił tego osobiście, to przyłożył do kaźni rękę albo też  – pomimo możności – nie zrobił nic by ją powstrzymać. Co się czuje zabijając Boga, odbierając sobie w ten sposób wiarę w istnienie wyższego bytu, jakiegoś drogowskazu do którego warto dążyć, powodu do czynienia dobra, bycia w miłości do świata, ludzi i wszelkich istot?

2. Ktoś kto uczestniczy – czynnie czy biernie – w zabiciu Boga, musi czuć się ponad wszelkim prawem, boskim i ludzkim. Jest poza moralnością, poza potrzebą odróżniania dobra i zła, gdyż przez śmierć Boga, podział uczynków na dobre i złe został w jego świadomości wyłączony. Od tej chwili po prostu nie ma już ani dobra, ani zła. Człowiek, który dostrzegał Boga i go zabił, musi uświadamiać sobie – choć przez chwilę – że stanął ponad wszelkim prawem.

3. A to, wcześniej czy później, wywoła w nim lęk. Lęk przed światem, w którym nie ma ani dobra, ani zła, bo Boga już nie ma. Lęk przed sobą będącym poza dobrem i złem. Lęk przed innymi, którzy też są już poza dobrem i złem. Śmierć Boga, śmierć wiary, śmierć dobra i zła, to początek anarchii, zabijania bez powodu, chaosu i destrukcji, początek świata bez jakichkolwiek zasad. W takiej rzeczywistości może istnieć tylko i wyłącznie wieczny lęk o siebie i lęk przed sobą pozbawionym zdolności odróżniania tego co dobre, od tego co złe. Przecież największe ludzkie przewinienia popełniane są w lęku i z lęku. Dlatego „trudno nie wierzyć w nic”. Śmierć Boga, to wiara w nic, a wiara w nic, to brak wiary w cokolwiek. A przecież „ludzie lubią wiedzieć, że kolejny dzień będzie przewidywalny, rutynowy, taki jak co dzień. Wtedy czują się bezpiecznie”.

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Dlatego chwila śmierci Chrystusa, moment w którym umiera Bóg, jest tak straszna. Ludzie boją się tego co będzie, ale również boją się siebie, swojej natury, swojej skłonności do zła, która – wobec braku Boga, wobec braku podziału uczynków na dobre i złe – z niczym już nie musi już konkurować. Bo zło staje się tak samo dopuszczalne jak dobro. A zło, dla człowieka jest prostsze, nie wymaga wysiłku. Ten kto zabił swojego Boga musi bać się przede wszystkim siebie, a w drugiej kolejności podobnych do siebie, tych, którzy też Boga zabili.

5. Wiara nadaje nam strukturę, zakłada filtr, dzięki któremu możemy funkcjonować w świecie. I nie być przy tym jak instynktowne, walczące wyłącznie o przetrwanie zwierzęta. Wiara w Boga – jakiegokolwiek, w Jezusa, w byt wyższy, uczy nas wybierać pomiędzy dobrem a złem. Tworzy w nas te kategorie i utrzymuje. W niej zawarta jest dychotomia dobra i zła, która zachęca nas do dobrego i budzi sumienie, gdy drugiemu robimy to co nam niemiłe. Problem powstaje, gdy zło i dobro definiują dla ogółu ci, którzy są po ciemnej stronie mocy. A to przecież nie rzadka sytuacja… Potrzebujemy struktury, przekonań i wiary – wiary w coś, w jakąś istotę, Boga, stwórcę, który za dobro wynagradza, a za zło karze. Gdyby nie to przekonanie i ta wiara, świat zmieniłby się w krainę mroku, zamieszkałą przez tych, dla których zło jest naturalnie łatwiejszym, prostszym i wygodniejszym wyborem. W braku zasad najprościej wybrać brak jakichkolwiek zasad. 

6. Coś mi podpowiada, że śmierć Boga może być też metaforą przebudzenia człowieka. Przebudzenie – jako stan w którym brak człowiekowi jakichkolwiek filtrów dla otaczającej rzeczywistości – to w jakimś sensie sytuacja podobna do tej, gdy umiera Bóg. Nie ma ani dobra, ani zła. Gdy budzi się człowiek, który nie zapanował nad swoją zwierzęcą, instynktowną naturą, robi się niebezpieczne – dla niego i świata, jako takiego. Targany instynktami będzie przez nie zarządzany, a to droga do bezwzględnego czynienia zła, w dodatku bez świadomości zła, bo zła już nie ma. W przebudzeniu – jako stanie duchowym człowieka bez filtrów, gdzie nie ma dobra i zła – albo chwilę przed momentem przebudzenia, trzeba jednak wybrać, czy być dobrem, czy złem. I tego podświadomie boi się człowiek, który nie będąc przebudzonym, zabił swojego Boga; musi przecież pamiętać, że jeszcze niedawno istniało dobro i zło. Tu stoi się przed wyborem pomiędzy ciemną, a jasną stroną mocy.

7. A zmartwychwstanie, czy wiara, że śmierci Chrystusa w ogóle nie było, nie mogą być niczym innym, jak tylko echem poczucia winy, świadomości przyłożenia własnej ręki do śmierci syna bożego, trójcy świętej, czyli Boga jedynego w trzech osobach boskich. Gdyby nie wiara w zmartwychwstanie lub to, że Jezus w ogóle nie umarł, świat byłby pogrążony w rzeczywistości bez wartości, wcześniej opisywanej anarchii i chaosie. Potrzebujemy Boga, wiary, by odróżniać dobro od zła. Zmartwychwstanie usprawiedliwia wszystkich uczestników kaźni, ono też niweluje lęk przed rzeczywistością bez wartości, bez dychotomicznego podziału na dobro i zło. Ono tę dychotomię w ludziach przywraca, ożywia na powrót podział uczynków na dobre i złe. Tak powraca względna – choć nadal iluzoryczna – pewność rzeczywistości. 

#81. Największej wiary okazali się ci, którzy nie byli w świetle Jezusa, codziennie u jego bogu. Pomagają mu postacie znikąd, z cienia – Weronika oraz Józef z Arymatei. Całkowicie obcy Jezusowi ludzie. Symbolizują odważnych, sprawiedliwych, tych, którzy zabierają głos, nazywają rzeczy po imieniu, czasem w sposób niewygodny dla wielu albo wszystkich innych. Zwyczajni niezwyczajni pomogli zwyczajnemu niezwyczajnemu. Nie słowa, a czyny zadecydowały o prawdziwych sprzymierzeńcach. Weronika i Józef z Arymatei są ciągle gdzieś obok każdego człowieka, jednak – z reguły, z tych samych powodów co Chrystus – na końcu zostają sami. A my, zważywszy na naszą ostrożność wobec ludzi i świadomość ich wad, a także to, że naszą misją jest pomaganie ludziom, wierzymy w … No właśnie? W co wierzymy? W siebie i swoją misję? W to że warto – pomimo wiedzy na temat kaźni – być jak Jezus, jednak bardziej w ukryciu, ostrożnie i w cieniu? W to, że gdzieś obok zawsze znajdzie się jakaś Weronika, jakiś Józef? A może w to, że dobro zawsze zwycięża?

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Wielka Sobota – koan

– Dziś jest sobota matko – Paquita lukrowała świąteczny sernik – opowiedz mi o sobocie.

Lukrecja otarło czoło rękawem, otrzepała dłonie z mąki i rzekła:

– W sobotę, w Wielką Sobotę zapada ciemność i pojawia się strach. Głęboka trwoga. Bóg umarł. Ludzie lubią wiedzieć, że kolejny dzień będzie przewidywalny, rutynowy, taki jak co dzień. Wtedy czują się bezpiecznie. Tymczasem w Wielką Sobotę pojawia się wielka samotność i okropna trwoga. Bóg umarł. Mistrz został zgnieciony przez władzę religijną i polityczną. Był sam. Opuszczony przez wszystkich. Wokół niego sami zdrajcy, oportuniści, niewierni przyjaciele, słabeusze. W obliczu przemocy mało kto jest mocny i odważny. Lęk, to przyjaciel szatana. Na pocieszenie tchórzom pozostał gest Weroniki, która katowanemu Jezusowi podała swoją chustę. A potem Józef z Arymatei zatroszczy się o pochówek i grób. Nie był to żaden z najbliższych przyjaciół mistrza. Nawet ten odruch zaledwie, miłosierdzia i człowieczeństwa, pochodził będzie od obcych.

Rzymski okupant i miejscowa hierarchia religijna nie mogły dopuści aby buntownik Jezus bezkarnie chodził po Jerozolimie. Ta historia powtarza się przez setki lat. Pojawia się sprawiedliwy. Działa w małej lub wielkiej skali. Jakiś nauczyciel, jakiś opozycjonista, jakaś dziewczynka, lekarz, ksiądz, pisarz, naukowiec, robotnik pokazuje ludziom inną drogę, obnaża system i w końcu zostaje sam. Czasem tylko ośmieszony, czasem ginie jak Jezus. To ważna historia, córeczko, w Wielką Sobotę nawet niewierzący, nawet ci, którzy wyznają inne wartości, odmienną religię lub nie wierzą w nic, odczuwają pustkę i lęk. Bóg umarł. Nie ma nadziei. Nie ma dobra ani zła. Świat się zatrzymał. Zabili niewinnego i nikt nic nie zrobił. Zabili dobrego i nikt nic nie zrobił.  Zabili sprawiedliwego i wszyscy odwrócili głowę.  

– I co się stanie matko? – Paquita spytała z przejęciem.

– Wyznawcy Jezusa wierzą, że zmartwychwstał. Czyli ożył po śmierci. Są też tacy, którzy twierdzą, że nigdy nie umarł, był przecież bogiem. Wszystkie te opowieści są jak próba uzdrowienia poczucia winy. W gruncie rzeczy historia dobrze się kończy, powiedzą wyznawcy. Wydarzenia z piątku przestają być tak obciążające, tak niesłychanie okropne. Zdrada, tortury, męczeńska śmierć mistrza inaczej wyglądają, gdy mistrz jednak zatryumfował nad najpotężniejszą władczynią, nad samą Śmiercią. Inaczej też mogą się poczuć tchórze, którzy mistrza opuścili. Wiele lat potem pewien człowiek o imieniu Paweł z Tarsu napisze, że gdyby Jezus nie zmartwychwstał, nasza wiara nie miałaby sensu. I miał rację. Trwałaby wieczna Wielka Sobota. Bóg umarł. Nie ma dobra ani zła. Trwoga przepełnia ludzi w ciemności ich serc i w nieustającym poczuciu winy.

– A my, matko Lukrecjo, my w co wierzymy? – Spytała Paquita i po chwili dodała. – Przecież upiekłaś świąteczne ciasto i ugotowałaś jajka, jak wszyscy w okolicy.

– Wierzymy w… – zaczęła Lukrecja i przerwała odwróciwszy głowę. Dopiero po chwili znów się odezwała. – Zważywszy naszą ostrożność wobec ludzi i świadomość ich wad a także to, że naszą misją jest pomaganie ludziom, ty mi odpowiedz Paquito, w co wierzymy? 

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...