TUNEL – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez mar 13, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Wejście na drogę rozwoju osobistego, drogę duchową, jest jak opisywana w koanie podróż do jaskini i w jaskini. Wiele niewiadomych, wiele niepewności, mnóstwo powodów do zwątpienia. Liczne pytania: „czy to ma sens?„, „czy było warto?”, „czy nie zawrócić, czy strefa komfortu faktycznie jest taka zła i niepotrzebna, jak mi opowiedzieli?”. To droga pełna trudnych chwil, odkrywania – na swój temat – rzeczy trudnych do przyjęcia. Krok po kroku. Wszystko to co zostało zamiecione pod dywan, zostaje odsłonięte, odkryte, ujawnione, trafia – wreszcie – na światło.

2. Jeśli jednak jesteśmy zdeterminowani, przekonani o tym, że wszystko to co było w naszym dotychczasowym życiu, już nam nie służy, to pomimo wątpliwości, idziemy dalej. Metr po metrze, centymetr po centymetrze. Zgłębiamy się w siebie i prawdę o sobie. Chcemy znaleźć skarb, który – jak się ostatecznie okazuje – jest w nas (czy też jest nami). Bywają momenty lepsze i gorsze, przyjemne i nieprzyjemne, jednak idziemy, chcemy dotrzeć do celu. Do Sali Wilków.

3. To droga z której trudno zawrócić. Jakieś szkolenie, mistrz, książka, nam po prostu uświadamiają, że jesteśmy w jaskini cały czas. Że całe nasze dotychczasowe życie toczyło się w jaskini, w tunelach, w ciemnościach, jednak byliśmy zbyt ślepi (zaślepieni), by to widzieć. Gdy już demaskujemy maskaradę – wiemy i mamy pewność, że jesteśmy w jaskini, że byliśmy w niej od samego początku – nie możemy już zapomnieć od tym odkryciu. Z tego powodu szukamy odpowiedzi, szukamy wyjścia. Każdy z nas jest tą jaskinią i każdy z nas jest tym wyjściem.

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Do wyjścia prowadzi droga poprzez cienie, przekonania, wzorce, traumy, czasem tematy rodowe, czasem karmiczne… i pewnie setki innych. Czasu jednak nie da się cofnąć – książka została przeczytana, mistrz spotkany, szkolenie na którym nasz dotychczasowy świat runął w gruzach, już się odbyło. Stało się. Amen. Czas bywa bezlitosny. Możemy co najwyżej pomyśleć o Cypherze z Matrixa, który prosi agenta Smitha, by ten na powrót umieścił go w systemie. Z darem niepamięci… No ale w naszym życiu nie ma agenta Smitha. Zawrócić i zapomnieć jest naprawdę trudno. Koszt zapomnienia o jaskini jest dużo większy, niż koszt pracy nad sobą, zrozumienia i dopiero wtedy zapomnienia wielu innych spraw

5. Człowiek składa się z warstw, jak cebula. Droga rozwoju osobistego, to zdejmowanie kolejnych warstw. Zdejmujemy maski, zdejmujemy to co nie jest nasze i nie jest nami. Zaczynamy widzieć, ile różnych indywidualnych czynników, jednorazowych zdarzeń wpłynęło na nasze myślenie, tworzące się przekonania, życiowe ambicje, generalizacje i uogólnienia. Więc je zdejmujemy. Warstwa po warstwie. W jakimś sensie to droga dochodzenia do nagości, do stania przed sobą w prawdzie, bez jakichkolwiek cudzych naleciałości. Gdy rozbieramy się z ubrań, najpierw musimy zdjąć płaszcz, czy kurtkę oraz buty. Potem spodnie, spódnicę, bluzkę albo sweter. Na końcu dopiero jest bielizna, skarpetki, matki i stanik. Nie można zdjąć stanika i majtek – by zobaczyć siebie tak jak Bóg nas stworzył – nie zdejmując najpierw płaszcza, swetra, spodni…

6. Tak też jest z rozwojem osobistym. Potrzebujemy cierpliwości i zachować pewną kolejność zdarzeń, odkryć. Demaskujemy się powoli i krok po kroku. Wielu z nas chce od razu zdjąć majtki. A do tego trzeba gotowości, wysiłku, czasu, wcześniejszych etapów, zdjęcia poprzednich warstw. To jak fantastyczna, z pogranicza science-fiction, podróż do wnętrza ziemi. Wiercisz i wiercisz, jednak sporo czasu zajmuje wykop, by przebić się przez skorupę, płaszcz, dotrzeć do jądra zewnętrznego, aż w końcu poczuć energię i moc jądra wewnętrznego. Im głębiej, tym większe ciśnienie, trud, wysiłek, temperatura. Dopiero na ostatnim etapie jest prawda o mnie i o tobie, dopiero tam jest odkrycie siebie, być może daru, dotarcie do jaźni… Potrzeba czasu, wysiłku, determinacji, pewności, że dotychczasowy sposób życia (bycia), już nam nie służy.

7. I w drodze tej budzimy się i zasypiamy, budzimy i zasypiamy. Dwa schody do góry, trzy w dół, pięć w górę, cztery w dół. Jednak per saldo – gdy mamy cierpliwość, determinację, wiemy czego chcemy – poruszamy się w górę, a właściwie w głąb siebie. Chwila odpoczynku, czasem przyśnięcie i powrót do wzorca, aby znów rozpocząć dalszą – trudną częstokroć – podróż. Ledwie chwilę temu odpoczywaliśmy – jakaś maska odpadła i zdawało się, że to „już” – a teraz znowu to samo, czołganie, ciasnota, ciemność i ta cholerna latarka. Ten magiczny promyczek światła w oddali, który każde nam iść dalej, który zaprasza i zwiastuje coś bardzo ważnego. Kogoś bardzo dla nas ważnego…

#81. A wokół nas ludzie. Podobni, też poszukujący odpowiedzi, siebie, prawdy… Tutaj czai się pułapka. W sposób naturalny i nawykowy większość z nas porównuje się do innych, bada i baczy „gdzie oni już są, jak wiele osiągnęli”. I zamiast skupić się na sobie, swojej drodze, swoich właściwościach i naturze, jesteśmy w porównaniach. Częstokroć czujemy się niewystarczający, za mało bystrzy, niewystarczająco inteligentni, bo inni zrobili to, a jeszcze inni powiedzieli tamto. Błędna droga. Katujemy siebie, zamiast odkrywać. Nikt nie jest mną i nikt nie jest tobą. Każdy na swoje tempo – kroku, sięgania po manierkę z wodą. Inni mogą być co najwyżej zachętą, wskazówką, zaproszeniem, ale nigdy paraliżującą przeszkodą. Przecież nie rozpoczęli eksploracji jaskini, procesu wiercenia się w głąb ziemi w takim samym czasie i w takich samych warunkach, jak ja czy ty. Czy karcisz się za to, że twój kolega dojechał nad morze w Chorwacji dzień przed tobą z tego powodu, że wyruszył w podróż dzień wcześniej, w dodatku w innych warunkach – podróżując w nocy, zamiast w dzień? Porównywanie się nie ma sensu. Najmniejszego. To przez porównywanie i niecierpliwość, niewiarę w to, że wszystko dzieje się w najlepszym dla nas tempie, mamy częstokroć dość. Po co nam to – ta presja, ten wewnętrzny krytyk? By dotrzeć do Sali Wilków, potrzebna jest zgoda na siebie, na swoje tempo, swój czas, zgoda na swoje indywidualne warunki. A gdy do niej dotrzemy, możemy być szczerze zaskoczeni. Być może tam dopiero odkryjemy, że to my jesteśmy Salą Wilków.
„Follow the white rabbit” – jeśli oczywiście tego naprawdę chcesz…

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Tunel koan dla Łukasza

Co za beznadzieja! Co za gówno! Metr po metrze czołgał się w wąskiej szczelinie. Metr po metrze. A potem centymetr po centymetrze. Tamten czołgał się pierwszy. Był szybszy, sprawniejszy. Co chwila znikał w jakimś uskoku, w kolejnej, cholernej dziupli.

Był pewien, że coś takiego jak klaustrofobia w ogóle go nie dotyczy. Wiele razy bywał w grotach i w jaskiniach – a to na Krecie, to na Cyprze, w Górach Świętokrzyskich. Ale to była turystyka. Zwiedzenie. Cholerna turystka. Naiwny punkt widzenia gościa w kurteczce, który z rodziną zwiedza jaskinię po okazaniu biletu. W końcu zachciało mu się przygody ze speleologią i teraz miał za swoje. Alpinizm podziemny. Co też go pod korciło?

W końcu zaczęła mu szwankować latarka. Pożyczona. Sprzęt jest cholernie drogi. Całe szczęście, że nie będą musieli wracać tą samą drogą. A tak się cieszył, głupi. Pierwsza wyprawa do prawdziwej, wysokogórskiej jaskini, alpinistyczny chrzest! Jaki był głupi. Nie wiedział na co się pisze.

Oczywiście mądrzył się w pracy, opowiadał jak to jest zdecydowany, przygotowany, pewny siebie. Koledzy gratulowali mu nowej, wymagającej pasji. Widział te spojrzenia koleżanek z pracy, czasem pełne podziwu i te zazdrosne, kumpli z działu.

Gówno wiedział. Wcale nie był przygotowany. Teoretyczne szkolenia a nawet ćwiczenia z linami to nie to samo, co wilgotny, przeraźliwie ciasny, śmierdzący tunel. Tunel? Większość trasy to nie był żaden tunel, ani korytarz tylko szczelinka, może dobra dla szczura ale nie dla faceta metr osiemdziesiąt z lekkim brzuszkiem.

Ledwie chwilę temu odpoczywali  w nieco obszernej komorze a teraz znowu to samo, czołganie, ciasnota, ciemność i ta cholerna latarka.

Tamten podekscytowany, w czasie odpoczynku paplał:

– Zobaczysz Salę Wilków, oszałamiająca a potem już tylko kawałek Korytarzem Zdobywców i wejdziemy w pionowy uskok ale zauroczy cię dopiero Sala Królewska z przecudnym sufitem ze stalaktytów i te stalagnaty, chłopie! Słupy łączące sufit z podłogą, cuda! Zobaczysz! Ale wilki, siedzące skalne wilki, jakby żywe, fenomenalne! Sala Wilków też jest mocna, niektórzy wolą Wilki od Królewskiej.   

Nieznośne. Nieznośne było to poczucie uwięzienia i świadomość, że zanim wyjdą minie jeszcze wiele godzin. Nieznośne minuty czołgania, wspinania się, zwisania, schodzenia i znowu czołgania w ciasnocie, w klaustrofobicznym zamknięciu, w przytłoczeniu. Kiedyś, jeszcze tydzień, może dwa temu spytałby z jakiego powodu Sala Wilków jest tak olśniewająca, co tam spotka? Zapytałby, choć wcześniej oglądał dziesiątki zdjęć i przeczytał niezliczone artykuł na ten temat. Był podjarany jak jakiś gówniarz. Ale teraz nie spytał. Teraz miał dość.  

Wydostali się na szerszy korytarz. Mógł unieść głowę a potem nawet iść na czworakach. Doszli do komory. Potknął się, upadł i boleśnie potłukł. Tamten znowu się oddalił. Zniknął. Wściekły i zbolały przyspieszył kroku i znowu się potknął. Cholerna latarka zgasła na dobre. Uniósł głowę i wtedy, w świetle latarki tamtego, zobaczył Salę Wilków.   

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...