SIÓDMY KRĄG – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez kw. 8, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Paquita okazuje się być zdolną i uważną uczennicą. Odkryła, że matka coś – celowo lub przypadkiem – pomija. W jej poprzedniej lekcji nie pojawił się krąg siódmy, siódmy wir. Te które matka wymieniła przy pierwszej okazji to: świat (krąg pierwszy); relacje z ludźmi (krąg drugi); praca, przyjaciele i bliscy znajomi (krąg trzeci); najbliższa rodzina (krąg czwarty); ukochana osoba (krąg piąty), ciało (krąg szósty), umysł (krąg ósmy) i dusza (krąg dziewiąty).

2. Nieodkryty pozostał siódmy krąg. Matka – mniej lub bardziej oględnie – tłumaczy dlaczego tak się stało – uczennica musi być gotowa na wiedzę, gdyż w każdym rodzaju wtajemniczenia wszystko dzieje się w swoim tempie i w swoim czasie. Być może chodzi też o to, że droga na której znajduje się Paquita jest kręta, pełna poszukiwań wszelakich odpowiedzi, a przez to można na niej popełnić wiele błędów i każdy kolejny krok wymaga odpowiedniego przygotowania, bezbłędnego odrobienia zadania domowego z poprzedniej lekcji. Kto wie, może tym ukrytym zadaniem domowym było celowe pominięcie siódmego kręgu.

3. Siódmym kręgiem – pomiędzy ciałem a umysłem – okazują się być pełnione przez nas role, nasza tożsamość, a raczej nasze tożsamości, gdyż z reguły jest ich kilka, współistniejących i – być może – jedna zasadnicza, kluczowa. Matka uczy, że to one sprawiają, że czemuś nadajemy znaczenie, coś jest dla nas ważne, a coś innego nie ma wagi i jest bez znaczenia. Każdy z nas się jakoś definiuje, uważa, że kimś jest. Ktoś powie „jestem matką”, ktoś inny powie „jestem miłością”, „jestem pisarzem”, „jestem dyrektorem”, „jestem prawnikiem”. Ale też tożsamość może być bardziej złożona, mniej oczywista. Można sobie i światu mówić: „jestem ofiarą”, „jestem cierpiętnikiem”, „jestem misjonarzem”, „jestem świętoszkiem”, „jestem łotrem”, „jestem samcem alfa” etc. itd. itp.

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Skoro tożsamość jest pomiędzy ciałem a umysłem, to wpływa zarówno na stan ciała, jak i na stan umysłu. I chyba to próbuje przekazać matka – tożsamość może być przyczyną zarówno radości, jak i cierpienia. Od tego jak się definiujemy, za kogo się mamy, będą zależały nasze reakcje na świat zewnętrzny (pierwsze sześć kręgów czy wirów), ale również nasze samopoczucie wewnętrzne – odczucia w ciele, jakość myśli i związane z nimi samopoczucie, nastrój.

5. Tożsamość – odpowiedź na pytanie „kim jestem” – sprawia jak funkcjonujemy w świecie, w relacjach z ludźmi, w pracy, wśród przyjaciół, bliskich znajomych, z najbliższą rodziną, ukochaną osobą. A w dalszej kolejności od tożsamości zależy kondycja naszego ciała i jakość naszych myśli. Osoba, która definiuje się jako ofiara albo uważa się za bezradną, będzie łykać bezkrytycznie to, co podsuwa jej świat. Tak stanie się niewolnicą systemu i wszystkich ludzi, którzy to zauważą i zechcą wykorzystać. To za kogo się mamy bezsprzecznie decyduje o jakości naszego życia.

6. Wolny człowiek – zdaniem matki – podejmuje tożsamość świadomie, wybiera ją. Decyduje kim chce być i nie jest to decyzja wynikająca z cudzych wzorców i programów. Nie jest to też decyzja wynikająca z kompleksów, próby uleczenia ran, ukrycia wstydu, pokazania innym, że się może, że się potrafi, że da się radę… Nie ma tu kompensowania sobie czegoś, jakiegoś braku, tożsamością. Wolny człowiek staje się tym, czym chce się stać. Czym, a nie kim? – nauczycielka zdaje się tu przemycać cenną, ważną informację. Tożsamość – najprawdopodobniej jej zdaniem – to nie tylko bycie kimś, ale również czymś. A może się zwyczajnie przejęzyczyła… Wolny człowiek – który wybrał świadomie tożsamość – buduje pomosty do świata, w którym przyszło mu żyć. To będzie oznaczać, że najpierw jest jego dusza i jej głos, a później umysł, który z głosu duszy tworzy tożsamość. Ciało zaś jest tylko posłusznym narzędziem tych dwóch pierwszych.

7. Czy matka daje przestrogę? Czy nie ostrzega czasem, że tożsamość to nie jest wynik intelektualnej decyzji, zwykłego wyboru na poziomie myślowym, jakieś świadomej preferencji, a nawet fascynacji. Każdy człowiek pełni wiele ról, ma przez to co najmniej kilka tożsamości, ale czy to możliwe, aby wszystkie ze sobą współpracowały, były koherentne i spójne, nie zakłócające się? Jeśli w naszej duszy zawarta jest informacja o głównej, kluczowej tożsamości, misji czy powołaniu, to ona będzie matką wszystkich innych – pobocznych i służebnych, które będą wyłącznie na usługach tej głównej, pierwszej. Chyba o to chodziło Ursuli K. Le Guin, gdy pisała „prawda jest taka, że im bardziej rośnie prawdziwa moc człowieka, im bardziej poszerza się jego wiedza, tym bardziej zwęża się droga, którą może on kroczyć, aż wreszcie niczego już nie wybiera, lecz czyni tylko i wyłącznie to, co czynić musi…” (fragment z książki Ursuli K. Le Guin. „Ziemiomorze, cz. 1, Czarnoksiężnik z Archipelagu”.

#81. Córka dostaje lekcję, że świadomość polega na decydowaniu co się wpuszcza (bierze – do którego kręgu czy wiru się człowiek przyłącza), a co odrzuca. Wybór tożsamości sprawia, że podejmujemy decyzję co chcemy przyjmować, a czego nie, co musimy odrzucić będąc w zgodzie z decyzją o tym „kim jestem”. Niewolnica nie ma sita, nie wybiera. Wpuszcza wszystko i nie rozróżnia co jej służy, od tego co jej szkodzi. Wolny człowiek wybiera tożsamość, która mu służy i odsiewa wszystko to, co nie pozostaje w zgodzie z tą tożsamością. Paquito być może warto abyś zapytała matkę, czy można funkcjonować bez tożsamości albo używać jej wyłącznie na potrzeby kontaktów z ludźmi, którzy przecież – człowieka bez tożsamości – nie zrozumieją i odrzucą, a przez to nie przyjmą darów, które on ma im do zaoferowania. Z tym pytaniem zostaję dziś ja.

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Siódmy krąg – koan

– Matko, brakuje siódmego kręgu. Zapomniałaś o nim albo pomyliły ci się cyfry, gdy tłumaczyłaś mi jak zostać wiedźmą. – Paquita rozrysowała dziewięć kręgów z brakującym siódmy i raz jeszcze wszystkie przeliczyła.

– Pierwszy to świat, drugi: spotykani ludzie, trzeci: praca i znajomi, dalej rodzina, ukochana osoba, ciało, umysł i dziewiąty: dusza. – Wyliczała – ale wciąż brakuje siódmego albo pomyliłaś się w rachunkach, matko. Co jest pomiędzy ciałem a umysłem? – Znów spytała nie widząc reakcji Lukrecji. Stała do niej tyłem mieszając coś w ogromnym garnku, jak to wiedźma. – Pomyliłaś się czy jednak coś jest? Nic nie ma. – Sama sobie odpowiedziała nie uzyskując odpowiedz od matki.

– Nie, nie zapomniałam. – Lukrecja odwróciła się do dziewczyny podając na łyżce zupę do posmakowania lub czarodziejski wywar. Paquita nigdy ich nie rozróżniła. Matka Lukrecja dodawała do wszystkiego sporo ziół i czosnku, dlatego tylko w prawny koneser i znawca jej kuchni a także magicznych wywarów, mógł po pierwszym kęsie rozróżnić z czym ma do czynienia. Francesca Ortega zwana zdrobniale Paquitą dopiero się jednak uczyła. Siorbnęła odrobinę z łyżki. Zupa rybna? A może rosół na kapuście?

Dopiero po chwili Lukrecja z uśmiechem na twarzy odpowiedziała pytaniem na pytanie: – Jak sądzisz, co jest w siódmym kręgu pomiędzy ciałem a umysłem?

– Zastanawiam się. Może jakaś intuicja? Może emocje? A właściwe dlaczego pominęłaś siódmy krąg? – Paquita zastanowiła się.

– Pominęłam, gdyż siódmy krąg należy do drugiej lekcji a nie do pierwszej. Z wszystkim, moja droga Paquito, jest podobnie. Najpierw jest chrzest, potem bierzmowanie a dopiero później kapłaństwo albo małżeństwo, na końcu zaś ostatnie namaszczenie, czyli powitanie kostuchy. – Zaśmiała się. – Klechy świetnie to opanowały. Nazywają to sakramentami, my zaś, czarodziejscy, kręgami wtajemniczenia. Z tymże, im chodzi o nieświadomość wyznawców, o ciemny lud w ciemnej energii – splunęła – a nam o to, żeby każdy wtajemniczony był kapłanem, czyli wiedźmą albo czarodziejem. Ponadto u nich kobiety to gorszy gatunek, im nie wolno posiadać wiedzy duchowej, nie mogą być kapłankami – znów splunęła z pogardą.

– Jak to nie mogą? Przecież kobiety mają potężniejsze moce od mężczyzn. Sama mówiłaś, że szybciej dojrzewamy na ciele, na umyśle i duchowo. A chłopcy wolniej albo wcale. – Zdziwiła się Paqiuta.

– Lekcja o płonących stosach będzie później a teraz wróćmy do siódmego kręgu. – Matka wróciła do tematu rozmowy. – A zatem, co jest pomiędzy ciałem i umysłem?

– Już wiem! – Ucieszyła się Paquita. – Świadomość albo uważność.

– Ciepło, ciepło – ucieszyła się Lukrecja. – Ciało to komórki, reakcje, biochemia a właściwie fizyka, która stała się chemią, która z kolei staje się biologią. Oddychanie, krążenie krwi, trawienie, gospodarka hormonalna. Rezonanse. Reakcje. Fizyczne odpowiedzi. Na co? Na umysł. Umysł to coś więcej, niż tylko proste połączenia neuronów, coś więcej niż mózg. Umysł nadaje znaczenie twoim reakcjom, twoim chęciom i odpowiedziom na to, co przynosi ci świat zewnętrzny. Co sprawia, że nadajesz znaczenie? Co sprawia, że coś jest dla ciebie ważne albo nieważne? Na przykład: lubisz drożdżowy makowiec ale nie lubisz pasztetu z grzybów i selera? Co sprawia, że jedna dziewczyna ulega patriarchalnej presji i zostaje potulną żoneczką jakiegoś lenia a druga szuka własnej drogi a dopiero potem równego jej partnera? Co sprawia, że jedna dziewczyna szukająca duchowości oficjalnie zostaje zakonnicą i traci swoją wolność a druga w ukryciu zostaje wiedźma i zyskuje wolność nielegalną?

– Siła woli? – Zastanowiła się Paquita i po chwili dodała: – Ona to sprawia, ta dziewczyna. Ma siłę albo ulega ludziom, którzy każą jej się zachować zgodnie z obyczajem. Jeśli od dzieciństwa wciśnięta jest w rolę posłusznej dziewczynki, uległej owieczki, w dorosłości nie będzie miała innego wyboru ja być uległą kobietą. Nawet nie dostrzeże takiego wyboru. Wepchnięto ją w różne role: dobrej uczennicy, najlepszej studentki, potulnej córeczki, dobrej żoneczki, uległego pracownika, pobożnej wyznawczyni. Rola! Chodzi o pełnione role! – Ucieszyła się Paquita. – Siódmy krąg, w którym żyjemy, to nasze role.

– Tak jest, moja mądra dziewczynko, moja Paqiuto! Siódmym kręgiem jest tożsamość. Ona sprawia, że łykamy bezkrytycznie to, co podsuwa nam świat a potem stajemy się niewolnicami. Albo podejmujemy tożsamość świadomie stając się tym, czym chcemy się stać, mającymi wiedzę, wiedźmami, które robią użytek zarówno z tego co wewnątrz, jak i na zewnątrz. Budujemy pomosty do świata, w którym przyszło nam żyć. Wtedy budulcem są nasze umysły i dusze. Narzędziami ciała.

– A cegły? – Zaśmiała się Paqiuta?

– Cegły to tylko glina. Ważne co z nich budujesz. Żeby budować potrzebna jest świadomość. – Matka nalała zupę do glinianych miseczek. – Niewolnice natomiast nie są świadome swojej tożsamości. Nie wiedzą nawet, że mogą zmienić tożsamość, tak jak zmienia się sito, które przepuszcza i zatrzymuje zarazem. Świadomość polega na decydowaniu co się wpuszcza a co odrzuca. Niewolnica wpuszcza wszystko i nie rozróżnia co jej służy a co szkodzi. Koniec dzisiejszej lekcji. Jedzmy.

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...