LATANIE – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez lut 17, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Załóżmy na chwilę, że jesteś fotografem. Masz jakąś cyfrówkę czy lustrzankę i robisz regularnie zdjęcia. Na jednym z nich jest mężczyzna, po osiemdziesiątce, z ogromną ilością zmarszczek, zdaje się być dość zniszczony i zmarnowany. Ubrany jest w czerwony, zaciągnięty sweter, oczy ma podkrążone, jakby przepite. Co robi fotograf z rzeczywistością? Koryguje. Jak? Tak aby odpowiadała jego poczuciu piękna. Skąd się bierze jego poczucie piękna, estetyki, czystości, elegancji czy poprawności? Przede wszystkim z wzorców – edukacji, wychowania, socjalizacji, takiego czy innego programowania go do funkcjonowania w społeczeństwie.

2. Fotograf patrząc z niezadowoleniem na starszego mężczyznę na zdjęciu, odpala program do edycji zdjęć i wprowadza małymi krokami wielkie zmiany: sweter staje się zielony, gdyż fotograf nie lubi czerwieni, zaczerwieniona twarz – kojarząca się fotografowi z wiecznie pijanym ojcem – zostaje rozjaśniona i przyrumieniona, zmarszczki wygładzone, a niektóre w ogóle znikają. Twarz staje się śniada, świeża, wypoczęta, a skóra odżywiona i jędrna. Wszystkie wyraźne oznaki starości, z którymi edytor sobie radzi, znikają – fotograf boi się starości, więc jej w swoich zdjęciach nie pokazuje. Tak oto fotograf to co było w rzeczywistości, w istocie, uczynił takim, jakim by chciał by to było. Zamienił rzeczywistość, w pragnienie, fantazję, ułudę… Mógł zobaczyć człowieka, jednak wybrał to, co mówi mu system – pewien powszechnie akceptowany wzorzec. 

3. Większość ludzi postępuje tak jak powyżej opisany fotograf. Nie widzą tego co jest, a to co chcieliby zobaczyć. W miejsce obserwacji pojawiają się oceny. Fakty i opinie ciągle się mieszają. Stosujemy tysiące filtrów, aby nie widzieć rzeczy takich, jakimi są. To co lubimy rozjaśniamy. To czego nie lubimy przyciemniamy, redukujemy i ignorujemy (a czasem przesadnie rozjaśniamy, bo kogoś szybko, chybcikiem odrzucić, zabić, wykluczyć). Silnikiem ocen i sposobu interpretacji rzeczywistości są nasze przywiązania – w szczególności do posiadania, tożsamości, wpojonego nam systemu wartości. One narzucają nam sposób reagowania na wszystko. Filtrujemy rzeczywistość, gdyż nie chcemy zobaczyć rzeczy takich jakimi są. Nie chcemy – ze strachu „przed czymś”, z powodu cienia, wyparcia, jakiej głęboko nieuświadomionej potrzeby czy równie silnego lęku.

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Spotykamy drugiego człowieka i często robimy dokładnie tak samo. W miejsce obserwacji, przyłączenia się, zrozumienia, współczucia i empatii wybieramy oceny. Nie możesz człowieka zobaczyć, zrozumieć, a tym bardziej mu szczerze pomóc, jeśli go oceniasz. Ocena zakłóca obraz rzeczywistości. Ocena nakłada twoje filtry – przekonania, system wartości, tożsamość – na drugiego człowieka. Ale przecież on jest kimś innym, zbudowanym z czegoś zupełnie innego. Szaleństwem jest oczekiwanie od niego, by był zbudowany z tej samej gliny co ty czy ja.

5. Dopiero wolny od ocen obserwator, niczym kamera przemysłowa, może zobaczyć, usłyszeć i poczuć drugiego człowieka. Obserwator wyłączył wszystkie filtry. Gdy filtrów brak, obserwacja nie jest niczym skażona. Kamera przemysłowa widzi rzeczy takimi jakimi są. Jest najbardziej wiarygodnym świadkiem, gdyż nie posługuje się ocenami typu „brzydkie”, „obrzydliwe”, „niekulturalne”, „niesmaczne”, „wydumane”, „głupie”, „niewłaściwe”, „przesadzone” … i tysiącami innych. Ona tylko patrzy. Człowiek w pozycji obserwatora ponadto wie – wie co stoi za danym zachowaniem, jaką potrzebę, pragnienie lub lęk ono skrywa. To wiedza, nie zaś ocena. On po prostu wie. A wie m.in. dlatego, że przestał oceniać.

6. Większość ludzi żyje nieświadomie i bezrefleksyjnie. Ciągle w biegu. W nieustającej biegunce myśli – analizowaniu przeszłości, prognozowaniu przyszłości w czarnych barwach. Do tego dochodzi system ocen – w końcu mama nauczyła, że takie zachowanie jest niekulturalne, a tata z kolei tego mi zabraniał. Skoro mama, tata i pani nauczycielka coś mi pokazali, to jest to święte i prawdziwe, a przez to muszę, naprawdę muszę stosować się do tego do końca życia, gdyż jest to jedyna i najprawdziwsza prawda.

7. Gdy przestajemy oceniać, nakładać filtry, gdy stajemy się obserwatorami, bezstronnymi świadkami zaistniałych zdarzeń, nasze horyzonty i percepcja poszerzają się. Zaczynami widzieć rzeczy takimi jakimi są. W kontekście. Widzimy nie tylko figurę, ale również tło. Nagle wszystko staje się jasne. Do tego potrzeba jednak wyzbyć się wszelkich przywiązań – do tego kim jestem, do tego jaką rolę wykonuję, do tego co nauczyła mama, tata, nauczycielka i tysiące innych ludzi. Musisz zrozumieć, że oni wszyscy cię okłamali. A okłamali cię, gdyż nieświadomie zaszczepili w tobie poczucie, że na różne tematy są jakieś prawdy. A prawd obiektywnych i uniwersalnych – tam gdzie jest pole do interpretacji – nie ma. Żadnych. To same oceny. 

81. Obserwator widzi. Obserwacja też jest aktem oczyszczenia i uwolnienia się od schematów, wzorców, skryptów, programowania. To wewnętrzne sprzątanie. To robienie prania samego siebie. Oddzielanie ziarna od plew. W takiej czystości, wewnętrznej pustce, można upuścić na środek swojego serca czystą, szczerą intencję, która jest jak kropla upadająca na środek spokojnego lustra wody. Taka intencja wprowadzi ciebie i twoje otoczenie w wibrację, w której zaczyna działać tak zwane prawo przyciągania. W tym stanie wysyłasz sygnały, które przyciągają do ciebie to, czego nie tyle pragniesz, a co – wg jakiejś niepojętej przez człowieka inteligencji – jest ci w danym momencie potrzebne. Tak realizują się zdolności imaginatywne twojego umysłu. W pustym umyśle, z udziałem czystej intencji rodzi się kreacja. A jeśli uważasz, że to brednie, strata czasu, gdyż boisz się latania i odczuwasz lęk, to zacznij od Grega Bradena. „Tajemnica zagubionej modlitwy” – tak na dobry początek.

PRZECZYTAJ INTERPRETOWANY TEKST MACIEJA BENNEWICZA

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Latanie – koan dla Marty

– Niektórzy z was, ci którzy przeszli w naszym klasztorze trening medytacji lub szkolenie słyszeli z pewnością o pierwszej i drugiej uwadze. Mawiamy też, że energia podąża za uwagą – matka Ann Ann shi poprawiła poduszkę, na której siedziała i upiła łyk herbaty z kubka. – Niekiedy bywam oskarżana, że zbyt pochopnie odkrywam święte tajemnice, że przekazuję ich treść w sposób zanadto otwarty. No cóż, nie sądzę, żeby nasze tajemnice były zagrożone. Kto ma uszy potrafi słuchać, kto ma oczy potrafi widzieć, kto ma palce może poczuć. Nie wszyscy jednak mają oczy choć patrzą, mają uszy choć słyszą, mają palce choć dotykają. Patrzą nie widząc, słuchają nie słysząc, dotykają nie czując.  

Zebrani, w małej grupce szkolących się w uważności, odruchowo zaczęli mrugać, dotykać swych uszu i ust jakby zamierzali sprawdzić, do której grupy osób się zaliczają. Czy widzą? Czy słyszą? Czy odczuwają? A może wciąż byli ślepi i głusi, nieczuli i sparaliżowani?

– Pierwsza uwaga pozwala nam widzieć, dostrzegać, słuchać i słyszeć. Mówić i rozumieć słowa. Pozwala nam spoglądać na obrazy i tworzyć nowe. Gest, ubiór, wyraz twarzy to również obrazy, może najważniejsze, dzięki którym mówimy pokazując. Wreszcie jest ruch, dotyk, taniec, działanie. Wiecie o tym, że wiele osób nie widzi, nie słyszy i nie czuje choć odbiera jakieś obrazy, jakieś dźwięki i gesty. Są zahipnotyzowani przez system. Stransowani przez otoczenie. Widzą tylko to, co ktoś kazał i zarazem pozwolił im zobaczyć. Pierwsza uwaga to świadomość sygnałów odbieranych zmysłami. Świadomość sensoryczna. No cóż, większość ludzi śpi z otwartymi oczami. Są zahipnotyzowani przez firmę, w której pracują; rodzinę, która wywiera na nich presję; przez obwiązujące normy, nawyki i stereotypy; powszechną religię; telewizję; marketing; reklamy. Nigdy niczego nie widzą wprost. Dlatego też niewiele rozumieją. Pierwszy krok do przebudzenia to bycie świadomym. To zadawanie pytania: Co to jest? a nie – Jakie to jest? – według obowiązujących zasad.

– A czym jest druga uwaga, matko? Przypomnij – odezwała się Nai Nai liu i dodała. – Nigdy dosyć przypominania, gdyż nigdy nie wiemy kiedy i które słowo nas przebudzi, rzekłaś kiedyś matko.

– Przypomnij – zawtórował Min sao, młody mnich z męskiego klasztoru, który mieścił się na szczycie góry. Został przyjęty do szkolącej się grupy przez matkę na prośbę mistrza Kan lu. Był ciekaw kobiecego spojrzenia, na niektóre sprawy, jak to ujął.     

Ann Ann shi uśmiechnęła się, dotknęła dłoni kobiety i odpowiedziała:

– Pierwsza uwaga to świadomość a druga uwaga to zdolność do bycia obserwatorem. Zanikają twoje tożsamości i role. Znika ich znaczenie. Rozliczne tożsamości wyparowują, wyrażane w stwierdzeniach w rodzaju: jestem matką, jestem szefem, mam oszczędności, moja praca, mój samochód, mam żonę, moje dzieci, jestem załamany, jestem chory, jestem bogaty, jestem biedna, jestem samotna, jestem mniszką, jestem mistrzem i tak dalej. Wszystkie one zanikają w postawie obserwatora. Obserwator to podróżnik, staje się przebudzonym i widzącym zarazem. Przebudził się ze snu, z transu, w którym władca i system utrzymują ludzi. Kto tobą włada? Kto tobą rządzi? – Ann Ann shi wzięła oddech i po chwili kontynuowała. – Pewnego dnia istota przebudzona budzi się z pytaniem: Co ja tutaj robię? Czy jestem szczęśliwa? Czy jestem sobą? Co to znaczy być sobą? Kim jestem, jeśli już nie definiuje mnie bycie inżynierem, szefem, matką, treściową, żoną, właścicielką sklepu?    

– Co to znaczy być widzącym, matko? – Spytała Ayo min, młoda dziewczyna siedząca w pierwszym rzędzie.  

– Widząca dostrzega całość. Nie umyka jej uwadze żaden szczegół. Widzi czującą istotę na wskroś i czyta z niej jak z księgi. Rozmawia z człowiekiem i widzi jego złożoność a nie tylko ubranie, zegarek, torebkę, makijaż i ewentualnie wyraz twarzy. Widzi na wskroś. Okiem dotyka osobowości i duszy. Jeśli widzący lub widząca zostali pochłonięci przez zło, przez ciemną stronę mocy, ich oko i palec mogą czynić szkody, czasem nieodwracalne. Mogą być jak wampiry wysysające energię. Gdy staną po stronie empatii i współczucia dla czujących istot, ich oko i palec mogą uleczać.  

– Jest jednakże trzecia uwaga, o której dotąd nie mówiliśmy. Wspomniałaś o tym któregoś razu matko. – Ponownie odezwała się Nai Nai Liu.

– Gdy będziecie gotowi, zaczniecie spostrzegać również w trzeciej uwadze. Trzecia uwaga to lot. Nieograniczona podróż do nieograniczonych miejsc. To spotkanie z duchem, lub jak wolą niektórzy z Duszą świata, z Bogiem lub z Dajmonem. Ale dziś mowa o tym byłaby przedwczesna. Trzecia uwaga to moc intencji. Intencja, czyli zamiar poprzez wolę działającego i widzącego zarazem, zmienia się w fakt, czyli urzeczywistnia się. Wówczas zamiar staje się rzeczywistością, intencja realnością, potrzeba faktem. To obszar tajemnic i cudów.

Wtem Min sao, młody mnich wstał, lekko się ukłonił w stronę matki, podszedł do drzwi, uchylił je i wyszedł cedząc przez zęby:

– Brednie, co za brednie, strata czasu. Oto i cały kobiecy punkt widzenia: Latanie!

Rzekł jednak na tyle głośno, że zebrani usłyszeli każde słowo. Trzasnął drzwiami. Jego kroki w rozczłapanych adidasach słychać było jeszcze przez chwilę w absolutnej ciszy jaka zaległa w małej, drewnianej kaplicy.

– Co się stało? Co widzisz matko? Jak to rozumiesz? – Znów jako pierwsza odezwała się Nai Nai liu.

– Widzę jego lęk – odpowiedziała Ann Ann shi. – Strach przed lataniem.         

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...