KOSMITA W DRZEWIE – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez mar 27, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Żyjemy w pięknym świecie, śpiewa wokalista Coldplay, w piosence o dość wymownym tytule „Dont’ Panic!” (Nie panikuj). Czas który nastał – czas zarazy, odosobnienia, pozostawania w domach – ciągle mnie zaskakuje. Zdumiewa mnie szczodrość, życzliwość, kreatywność i radość ludzi, którzy postanowili – w aktualnej sytuacji – wyjść poza prosty (najprostszy) schemat funkcjonowania czyli niekończące się przeżywanie lęku. Nie pamiętam kiedy się tak bardzo i tak często śmiałem na głos, do łez. Wszystko dzięki temu, że ludzie szukają kreatywnych sposobów funkcjonowania w domu, a to co wymyślą – wrzucają na Facebooka. Chwała Wam! Dla mnie magia i raj. A środowisko naturalne odpoczywa. Gdy człowiek zwolnił, świat – planeta, Matka Ziemia – może wziąć głęboki oddech. Sporo z nas – w tym odosobnieniu – cierpi, głównie na brak bodźców, od których jesteśmy na różne sposoby uzależnieni. Te bodźce, w wielu przypadkach, przekładają się na eksploatacyjne korzystanie z planety, środowiska, zasobów. Im więcej – kupujemy, wydajemy, przemieszczamy się, pracujemy – tym bardziej dewastujemy. W tym sensie człowiek stał się jak wirus.

 

2. Kosmita – bohater koanu – reprezentuje postawę obserwatora, istoty, która bardziej jest, niż działa czy coś robi. Stoi zawsze obok, jest zdystansowany, nieszczególnie zaangażowany w to, co poza jemu najbliższym drzewem. W zasadzie tylko patrzy, słucha i „raportuje”, jednak dzięki temu nikomu nie wadzi, niczego nie niszczy, ze wszystkim pozostaje w zgodzie i równowadze. Taka postawa (ktoś mógł by powiedzieć taoistyczne wu wei) pozwala mu dostrzegać „emocjonujące pory roku, zmieniającą się wegetację, tysiące istnień […] bogactwo roślin, porostów i grzybów, owoce i nasiona, ruch, życie, kooperację oraz walkę – drapieżników i ofiary”. Jednak niczego nie nazywa. Nazwy nie mają znaczenia, gdy jest się w akcie obserwacji (albo jest się aktem obserwacji). Kosmita – w moim odczuciu – zaprasza nas do refleksji nad skutkami naszej ludzkiej nadaktywności, uzależnienia od bodźców…

3. Postawa kosmity (obserwatora) sprzyja dostrzeganiu cudów codzienności. Nie jest przecież zaprzątnięty myśleniem, a percepcją zmysłową – patrzeniem, słuchaniem, wąchaniem, smakowaniem, dotykaniem. Niemyślenie (albo myślenie nienadmiarowe) ma pewną szczególną, bardzo pozytywną zaletę – pozwala uwolnić się od wszelkich uzależnień, zarówno tych związanych z używkami, jak i mniej oczywistych – zakupów, przeżywania skrajnych emocji, stresu, napięć, złości, gniewu, lęku(!). Emocje, będące wynikiem naszych przeżyć i towarzyszących im myśli, są uzależniające. Tocząc życie w głowie, nieustannie myśląc, uzależniamy się od stanów emocjonalnych, biochemicznych skutków w ciele, które te myśli wywołują. Każde uzależnienie zatruwa ciało, zniewala i odbiera energię. Kosmita – w pozycji obserwatora – energii ma dość, by dostrzegać cuda rzeczywistości. Ci, którzy cierpią w czasach zarazy, najprawdopodobniej nie radzą sobie z powodu braku tego, od czego się – nieświadomie – uzależnili. To dobry czas, by przejść detoks.

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Natura – lasu, który obserwował kosmita, jak i każdej innej rzeczywistości – zawsze dąży do samouporządkowania, równowagi, jak również emergencji. Las – pomimo wzajemnej walki gatunków, obowiązywania zasad przetrwania (większy pożera mniejszego, silniejszy słabszego) – żyje i utrzymuje równowagę. Wszystkie siły natury – woda, powietrze, ogień, ziemia – działają tak, aby to co zdaje się chaosem, było jednocześnie najdoskonalszym porządkiem. Cykle, przemiany, idealna regulacja oraz ich skutek – równowaga. Do tego stabilny wzrost, gdyż las (jak każdy organizm) wzrasta. 

5. Problemem – w całej tej sielankowej opowieści – okazuje się być człowiek, który (cytując po raz n-ty agenta Smitha z Matrixa) jest jak wirus. Człowiek – motywowany głównie chciwością, a gdzieś głęboko pod spodem pragnieniem doznania miłości – niszczy i dewastuje. Nie liczy się z niczym tym, co ofiarowała mu natura. Czyni sobie ziemię poddaną. Oczywiście to uogólnienie, jest wiele osób, którym los planety jest bliski, jednak dominujący trend do eksploatacja, dewastacja, zniszczenie. Na to pozwalają i – w gruncie rzeczy – tego chcą elity polityczne świata, nasi władcy. Może zabrzmieć to jak bardzo surowy osąd, jednak my – gatunek ludzki, bardzo ogólnie rzecz biorąc – jesteśmy jak wirus. Jest sporo zdjęć w internecie dokładnie pokazujących, co zrobiliśmy z planetą w przeciągu kilku dziesięcioleci. Niszczymy by mieć więcej, gdyż sądzimy, że gdy mamy więcej, to stajemy się szczęśliwi. I zupełnie nie dostrzegamy, że to wchodzenie na wzgórze bez szczytu, droga bez końca, podróż donikąd. Oślepliśmy! Niekończąca się iluzja szczęścia dzięki bogactwu materialnemu… 

6. Przypomina mi obserwator o jeszcze jednej ważnej umiejętności. Nie sądź zanim wysłuchasz; nie oceniaj książki po okładce; część, nie jest reprezentacją całości. Warto mieć pełen obraz – w jakiejkolwiek sprawie czy dziedzinie – zanim się cokolwiek uzna za prawdę, fakt, rzeczywiście istniejący proces. Zanim się otworzy usta. Pozory mylą – mówiąc krócej.

7. Natura dąży do równowagi. Wciąż i wciąż. Wirusy, które rok do roku nas atakują, są – w moim odczuciu – ostrzeżeniem, zaproszeniem do zmiany, refleksji, przebudzenia. Oczywiście nawet jeśli są inspirowane przez chciwość takich, czy innych środowisk albo koncernów, to i tak w gruncie rzeczy skutkiem ich działania jest doprowadzenie do pewnego rodzaju równowagi. Ludzie przekraczają możliwości i dostępne zasoby planety – wiemy o tym od wystarczająco długiego już czasu. Jest nas za dużo. Byliśmy (jesteśmy?) dla planety jak wirus, więc inny wirus chce nas przestrzec, zachęcić do zmiany oraz – niestety – brutalnie zdziesiątkować. I bez znaczenia jaki jest wskaźnik umieralności – to nie pierwszy i nie ostatni wirus. Ponoć ludzie umierają nie na koronawirusa, a z powodu braku odporności. Tej zaś nie mamy z powodu nieprawidłowej diety (w szczególności winowajcą jest cukier), braku ruchu, innych znanych wszystkim przyczyn, które wpływają na pogorszenie stanu zdrowia i sił witalnych. Siły przyrody znają nasz czuły punkt, a ten wziął się z przesadnego dobrobytu. Wielu z nas ma więcej, niż potrzebuje. Tych, którym ciągle mało, nie brakuje…

#81. Kosmici są wśród nas. Znam ludzi, którzy równowagę i różnorodność – bez dominacji – uznają za najwyższą i w zasadzie jedyną wartość. Są mi szczególnie bliscy. Każdy z nas może też być jak kosmita, stać się kosmitą, nauczyć się jego umiejętności – obserwacji, wyważenia, dystansu, UMIARU we wszystkim. Wydaje się, że pójście taką drogą jest nieuniknione – przecież wirus zaatakował innego wirusa. Jakkolwiek brutalnie dla niektórych to brzmi. Buddyści nauczają, że zmian w zbiorowości zawsze dokonują pojedyncze jednostki – to one segregują śmieci, dbają o swoje podwórko i dobre słowo (właściwą mowę) w rozmowie z drugim człowiekiem. To jednostki, dobrym przykładem, zachęcają innych – otoczenie – do zmiany. Siedzą i mieszkają w drzewie, jednak dbają o nie, jak o swój własny dom. Ilość zaangażowanych jednostek decyduje o zmianie społeczeństwa. Dlatego zaczynajmy od siebie. Ten szczególny czas to najlepszy moment, by zrekapitulować swoje podejście do dóbr materialnych i przestrzeni, którą przez urodzenie w tym świecie, została nam dana. Poza tym, ktoś mi kiedyś powiedział, że rzeczywistość doskonale sobie poradzi – z nami, lub bez nas. To nasz wybór. Pamiętaj o Coldplay i nie panikuj. (Wciąż) żyjemy w przepięknym świecie. Nie spieprzmy tego! 🙂

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Kosmita w drzewie – koan

Kosmita przybył na Ziemię i wylądował w lesie. Uznał, że las jest najbardziej ziemskim, typowym miejscem. Dlatego zamieszkał w drzewie. Odnalazł takie z dziuplą. Umościł się w pniu i obserwował las. Poczynił tysiące fascynujących obserwacji, które wysyłał na swoją planetę.

Emocjonujące pory roku, zmieniająca się wegetacja, tysiące istnień od całkiem małych jaszczurek i nornic, poprzez sarny i wilki, dziki i jenoty i wreszcie te ogromne, żubry i jelenie. Ponadto miliardy owadów. Bogactwo roślin, porostów i grzybów. Owoce i nasiona. Ruch, życie, kooperacja, lecz również walka. Drapieżniki i ofiary.

Las żył i walczył, lecz w każdej chwili utrzymywał równowagę. Wilgoć sprzyjał komarom, zaś komary stawały się pożywieniem dla ptaków. Najedzone ptaki składały więcej jajek, te zaś wykradały z gniazd małe, zwinne drapieżniki. Cykl. Idealna regulacja. Równowaga.

Oczywiście nie znał ziemskich nazw zwierząt w żadnym języku. Po prostu obserwował, prawie niewidzialny. Tylko drzewo zdawało sobie sprawę, że ktoś w nim mieszka ale sądziło, że to być może stary borsuk albo sowa. Nie niepokoiło się, choć wibracje gościa były odmienne, od tych, które drzewo znało, lecz przecież żyli w pełnej symbiozie. Przybysz uleczył próchnicę pnia, sam zaś korzystał z cichej gościny, z niewidzialnego schronienia.

I już, już pewnego dnia kosmita miał odlecieć, przyszykował nawet swój pojazd międzygwiezdny, gdy przyszli drwale i ścięli drzewo a potem następne i kolejne i wreszcie padł cały las. Wtedy kosmita zrozumiał, że przyjął niewłaściwy model badawczy, zbyt jednostronne miejsce obserwacji. Przeniósł się w inne miejsca. Odtąd niestrudzenie obserwował miasta i fabryki, oczyszczalnie ścieków i rzeźnie, wysypiska i slumsy, silosy atomowe i posiedzenia parlamentów. Trwał tak setki lat. Słał raporty na swoją planetę.   

I wreszcie zrozumiał, że gdy równowaga zostaje zachwiana, gdy w jednej chwili pada cały las, tysiące lisów i miliardy pszczół cyrkulacja przestaje być możliwa. Równowaga nie może być odbudowana. Powstaje dysharmonia, dywergencja i wówczas dominujący gatunek lub struktura, na przykład wirus, namnaża się w geometrycznym tempie, zżera, wycina, niszczy, połyka aż wreszcie nie ma już co połknąć, zeżreć, wyciąć i zapada się sam w siebie i wtedy…ginie. Ginie na pustkowiu, które zostawił po sobie, ginie wraz z żywicielem, jak szarańcza na ogołoconym polu.

To było dziwne odkrycie, nieznane zjawisko na jego planecie, gdzie równowaga i różnorodność bez dominacji, uznawane były za najwyższą i w zasadzie jedyną wartość.

W końcu po długich analizach przyszedł rozkaz z jego planety, oczywiście łatwy do przewidzenia i niesłychanie logiczny: obserwować i cierpliwie czekać.  

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...