IMIENINY U SĄSIADA – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez kw. 6, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Dwóch panów, dwa światy, dwa symbole. Znasz ich, na pewno znasz, są w pobliżu każdego z nas. Pan pierwszy – narrator – to taki prosty gość, chyba z tych, co w zasadzie cieszą się tym co mają, ale czasem na sąsiada z zazdrością zerkną. Drugi pan, mistrzunio i klasyka – kasa, kariera, sukces, pieniążki, interesy, wszystko wypucowane, na glanc, z podłogi można jeść, a w samochodzie przewieźć cały komplet wypoczynkowy z Ikei – taka pojemność bagażnika.

2. Ten pierwszy niektórym z nas może się kojarzyć z dzieciństwem, domem rodzinnym albo domem dziadków. W latach 70 i 80-tych nieomal wszędzie można było spotkać takich ludzi, zobaczyć ich domy. Tymczas, prowizorka, partyzantka, jazda na patencie i lipa były codziennością. Bo nic nie było. To obraz – symbol – świata nie skażonego przesadnie kapitalizmem i konsumpcjonizmem, ale też biednego i przewidywalnego do bólu – kartofle z cebulą i cebula z kartoflami. Ten obraz nie przeminął. Rodzin, w których tak się żyje, jest mnóstwo. Prości ludzie, którzy żyją z dnia na dzień, często przy tym radośnie.

3. Drugi bohater to uosobienie tzw. sukcesu, w jakimś sensie kapitalistycznej korpotyrki, zasuwania, robienia więcej i więcej. Wyniki, targety i tytuły, nawet po 18 godzin dziennie. Gonitwa za króliczkiem bez końca. Mieszkanie trzeba zmienić na dom, dom na większy dom, większy dom na pałacyk, bo 10 hektarów działki to strasznie mało. Osobówkę na kombi, kombi na SUV-a, SUV-a na nie wiadomo już co, ale auto wypadałoby już zmienić.

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Narrator (pierwszy z bohaterów) żyje w biedzie. Jej towarzyszy skromność, oszczędność (czasem przesadna), pracowitość, zaradność, prostota, szczerość oraz autentyczność. Za taką biedą mogą czasem stać kompleksy, które będą gnać w stronę kariery, sukcesów, czyli w model funkcjonowania, który reprezentuje drugi z bohaterów. Ale też może być tak – jak w koanie – że prosty biedny człowiek ostatecznie odkrywa, że cały ten blichtr, sukces, prestiż i sława są guzik warte. Że to w gruncie rzeczy jest prawdziwa lipa, prowizorka i partyzantka. Wówczas tym bardziej ma powody, by cieszyć się tym co ma.

5. Główny bohater nie udaje. Jego codzienny świat materialny jest jakiś taki patchworkowy, posklejany z różnych elementów, byle się trzymało kupy. Ale głęboko, wewnętrznie, czuć w tym gościu autentyczność, za którą przecież – z reguły – idzie poczucie szczęścia. Drugi bohater to obraz fałszu, sukcesu wyłącznie materialnego, pod którym kryje się nieszczęście, być może rozpacz. U niego prawdziwy bimber nie jest w ogóle bimbrem. Bułka w bibułkę… Tylko z wierzchu nie ma prowizorki, ale pod spodem całe życie jest lipą, partyzantką i fuszerką. Taki typ boi się, że prawda o jego sukcesie wyjdzie na jaw. Gdy wychodzi, ze wstydy zapomina o sąsiedzie, który rzeczywisty obraz rzeczy poznał.

6. W tych pięknych, strzelistych warszawskich, wrocławskich, poznańskich, katowickich szklanych biurowcach, w wielkich korporacjach, na naszych osiedlach, możemy spotkać realne odzwierciedlenie każdego z dwóch symboli, każdego z bohaterów. Są tu ci bogaci wewnętrznie, a biedni na zewnątrz. Są ci bogaci z wierzchu, a ubodzy w środku. I są też ci pierwsi, którzy dali się omamić i marzą by stać się tymi drugimi.

7. Często z powodu kompleksów potomkowie pierwszego z bohaterów uczą się i pracują od rana do nocy, by wyjść z biedy, osiągnąć sukces, porzucić przeciętność, kupić te wszystkie plastikowe i metalowe symbole szczęścia, aż wreszcie stać się tymi drugimi. Bogacze – którzy już mają, osiągnęli, zdobyli, zarobili, zapracowali dawno temu – często są niedoścignionym wzorcem dla tych pierwszych. W tym sensie koan zdaje się ostrzegać tych pierwszych.

#81. I jest jeszcze tło tej opowieści – zaraza i choroby współistniejące, które wskazują na to, że rzecz dzieje się w aktualnym dla nas czasie. W obliczu wirusa prawda o bohaterach wychodzi na jaw, stają się równi w czasie zagrożenia. Obydwaj siedzą w domu, są tak samo uziemieni i bezradni w wielu codziennych kwestiach. Bogactwo i bieda nieomal całkowicie tracą na znaczeniu, gdy chodzi o zaspokojenie podstawowych potrzeb, relacje, sąsiedztwo, prawdziwe wartości. Z czym zostaję po lekturze koanu? Z pytaniem o prawdziwy sens i powód pragnienia osiągania wielkich sukcesów, zdobywania wielkich pieniędzy. Chyba każdy z nas jest albo głównym bohaterem albo jego sąsiadem, albo hybrydą, czyli pierwszym, który robi wszystko, aby stać się tym drugim. Po co?

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Imieniny u sąsiada – koan

Tymczas jest, synek i prowizorka. Rurę mam zalepioną takim szuwaksem i taśmą. Okno przybiłem do futryny gwoździem a szpary upchałem taką niby pianką. Klepka mi wstała, od wody synek, z tej rury, to ją na razie przykleiłem jakimś takim byle czym ze starej puszki. Pewnie przeterminowane było bo znowu wstała.

Jem kartofle z cebulą i cebulę z kartoflami, bo mi się nawet wychodzić nie chce ale przyoszczędzam na tym. Jeszcze by mi się serka zachciało albo kiełbasy a pieniądze znikają jak ta woda w posadzce. Lekarstw nie kupuję bo właściwie jestem zdrowy a choroba przewlekała się teraz nie liczy, bo i tak wszyscy mają jakieś współistniejące. A współistniejące liczą się tylko u trupa, żeby nie było, że ot tak zdechł, z powodu zarazy.

Buty sam skleiłem, felc poprawiłem, dratwą zszyłem. Radzę sobie, choć bida jak za komuny i nie wiadomo co będzie. Partyzantka, prowizorka i jazda na patencie. Znaczy się lipa.

I wyobraź sobie, że po drewno wyszedłem, drewnem palę od kilku tygodni, bo mi gazu szkoda. Całe szczęście, że starej kozy nie wyrzuciłem. Wychodzę a tu mnie sąsiad woła, że niby na drinka, czyli na kieliszeczek znaczy, bo ma imieniny i jak ja sam siedzi i sam świętuje, bo nikt go nie odwiedził przez te zakazy. Początkowo się mitygowałem, że kara, że dwa metry odstępu a sąsiad na to, że jak do kościoła wolno, to i na imieniny wolno, a drinka zrobi mocnego, na własnym bimbrze, to te ustawowe 65 procent do odkażania będzie miał, albo i lepiej.

Poszedłem. Wchodzę. Nigdy u sąsiada nie byłem, bo to pan miastowy, inteligencja, biznesmen czy inna uczona figura. Nigdy się nawet nie witał. Ani tere fere ani kuku ryku. Zajeżdżał samochodem wielkim jak stodoła i tyle. Synek, wchodzę a w środku marmury, meble na wysoki połysk, wielkie wazony, grube dywany, bielusieńko, pałace mówię ci, jak u proboszcza. Żadnej prowizorki.

Wypiliśmy jakieś dziwactwa, żadne bimbry, bimber bym rozpoznał. Jeszcze dziwaczniejszym jedzeniem zakąszamy. Koreczki z ryżu w środku z czymś, jakby z rybą i konieczny mus, że z chrzanem. Nie wolno widelcem, krzyczy sąsiad, najlepiej palcami jak niemowlak. Aż zachciało mi się siku z tego stresu. Idę na siku. A tam, synek, jeszcze większe Wersale. Łazienka jak u mnie dwa duże pokoje a wanna, człowieku, jak dwa moje tapczany. Lustra, światła, błyszczące krany. Żadnej prowizorki, żadnego tymczasu albo patentu na klej. Fugi równiutkie, chromy lśniące, futryny z prawdziwego dębu.  

Wyszedłem, z wrażenia wypiłem dobre pół szklanki tego wynalazku zamiast bimbru i mówię do gościa, że szacun, bo u niego wszystko na tip top. Żadnej partyzantki, żadnego tymczasu, żadnej prowizorki. A gość, do mnie, może dlatego, że był już trochę wcięty, że całe jego życie to lipa, prawdziwa prowizorka i sto procent patent na klej.

Mówi do mnie, że to on ma dla mnie szacun, bo ja prawdziwy jestem a on malowany, znaczy się sztuczny, znaczy się podróbka. I mówi do mnie jeszcze, że ani pod plastikiem ani pod marmurem prawdy nie ukryjesz. Ja na to, że jednak lipa i partyzantka to zawsze będzie tylko łata na łacie, znaczy się bida i smród. A gość na to, że przecież życie, to prowizorka.

Równy gość ale po kielichu, to każdy wydaje się równy. W każdym razie teraz mówi mi dzień dobry, ten sąsiad, znaczy się, u którego byłem na imieninach.    

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...