GRUPA CZY JEDNOSTKA – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez lut 29, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. W różnych publikacjach rozwojowych, duchowych, mindfulness często pojawia się (powtarzane jak mantra ) stwierdzenie, że „tylko około 1% ludzi jest przebudzonych”. Co nam daje grupa? Konformizm. Być może – właśnie w tej chwili – cię wzdrygnęło, jednak spróbuj spojrzeć na sprawę chłodnym okiem obserwatora. Bądź przez chwilę kamerą przemysłową, która patrzy, słucha, ale nie ocenia. Po prostu tylko widzi i słyszy. Przykładowo wyobraź sobie, że kamera rejestruje obraz i dźwięk ludzi gromadzących się wokół kasy w kinie i przechodzących przez stanowisko biletera, salę kinową w czasie seansu, aż wreszcie zgromadzenie opuszczające kino. Niewątpliwie ludzie w kinie stanowią grupę – dla oznaczonego celu, czyli obejrzenia filmu. Utworzyli – zostali uformowani w – bardzo nieformalną społeczność. Jest to grupa o bardzo słabych więzach jednak, niewątpliwie jest to pewna ustrukturyzowana zbiorowość.

2. Co widzi kamera? Metaforycznie można powiedzieć, że falujące cząsteczki – ludzi dokładnie tak samo postępujących, w swoistym RYTUALE, w dążeniu do osiągnięcia jakiegoś celu. Zachowują się nieomal identycznie (czy wręcz identycznie) przy nabyciu biletu. Następnie „pobożnie” (to ocena – moja, autora interpretacji, nie zaś kamery) i zgodnie z jakimiś zasadami, których kamera nie zna, ludzie przechodzą przez stanowisko jakiegoś inaczej ubranego człowieka, który drze kawałek papieru, względnie sczytuje jakimś pistolecikiem z czerwonym światłem takie prostokątne jasne ekraniki, które trzymają w rękach niektórzy widzowie. Na sali kinowej kamera odnotowuje kilkadziesiąt osób wpatrujących się także w prostokątny (jednak tym razem odwrócony o 180 stopni) ekran. Czasem – bardzo rzadko – ktoś wychodzi, jednak z reguły wraca. Tylko nieliczni wychodzą i nie wracają. Szybka analiza obrazu z kamery prowadzi do wniosku, że osoby, które wybrały się do kina realizują jakiś z góry ustalony scenariusz, program. Są zaprogramowane na określone działanie i to działanie zgodnie z czyimiś założeniami realizują. I znów można przyjąć, że gdyby analizy obrazu z kamery dokonał bezstronny komputer, to wynikiem byłaby konstatacja, że grupa – z nielicznymi wyjątkami – realizuje z góry ustalony przez kogoś plan.

3. A teraz wyjdźmy ze świata kamer i wróćmy do świata oceniających ludzi. Co można zauważyć w kinie? Grupę ludzi ściśle podporządkowaną regułom ustalonym przez właściciela, zarządcę, czy administratora kina. Krok po kroku realizują jego plan, nie myśląc nawet o tym, że jest jakiś plan, że ktoś to zaprogramował, ani tym bardziej o tym, że można na niektórych etapach tej przygody postąpić inaczej niż wszyscy (odmiennie niż ogół, grupa). Widzowie realizują napisany przez kogoś skrypt. Nie oceniajmy w tej chwili, czy to dobrze, czy źle. Nie w tym przecież rzecz by oceniać co robi ogół, ale w tym, jaki jest stosunek poszczególnych jednostek do tego rytuału (skryptu). Kasa, bilet, bileter, cola, popcorn, nachos, seans, wyjście na parkinkg, do domu albo zakupy w galerii – to skrypt napisany do programowania grupy, przez tego, kto grupą (w tym przypadku nieformalnie, incognito) zarządza. Co ciekawe, grupa nie wie, że jest zarządzana. A właściwie wie, ale w ogóle się nad tym nie zastanawia – tańczy, jak jej zagrali. Nieświadomie. 

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. A teraz przełóż obraz kina i zachowania ludzi w kinie na wszelkie inne przejawy życia. Podmień słowo „kino” na „system edukacji”, „państwo”, „rodzina”, „zakład pracy”, „korporacja”, „ kościół”, „związek wyznaniowy”, „pogrzeb”, „hipermarket”, „reklama suplementu diety w telewizji”, „darmowa gra online z mikropłatnościami”, „Facebook”, „Instagram”… To wszystko skrypty i programy do zarządzania grupą ludzi. Wcześniej kategorycznie napisałem, że moim zdaniem chodzi w tym wszystkim o konformizm. Czym jest konformizm? Według Wikipedii to „lęk przed odrzuceniem. Ludzie boją się ośmieszenia, odrzucenia i „wyjścia przed szereg„, dlatego dostosowują się do zachowań innych w grupie. Inaczej przeżywają lęk przed tym, że nie będą akceptowani w grupie”. A teraz zwróć uwagę, że w kinie rzadko kto wychodzi z seansu. Można odnieść wrażenie, że wychodzenie z seansu – nawet gdy film jest kiepski i nie siadł – jest rzadkością. Jakby panowała niepisana zasada „nie wolno wychodzić, dopóki się nie skończy”. Niektórzy nawet – z powodu takiej niepisanej reguły – mają problem z wyjściem do kibelka w celu niezbędnym, oczywistym i niecierpiącym zwłoki. Są jednak tacy, którzy mają gdzieś reguły, tym bardziej niepisane reguły, mówią sobie „ten film to crap” i wychodzą. I to jest (w uproszczeniu rzecz jasna, w moim odczuciu) ten 1% ludzi „przebudzonych”, o którym rozpisują się wszelakiej maści autorytety. Oni rzucają korpo, wybierają siebie, żyją tak jak chcą żyć. Rozumieją siebie, mają zgodę na siebie i niewiele (lub wcale) obchodzą ich opinie innych.

5. Z jakich przyczyn ludzie wybierają konformizm, tańczą cudze tańce, tańczą jak ktoś im zagra? Wikipedia podaje, że chodzi o lęk przed odrzuceniem. Kto się boi odrzucenia? Ten kto sam siebie przed sobą (w sobie) nie potrafi przyjąć. Prościej? Boi się odrzucenia ten, kto nie zaakceptował siebie w oderwaniu od ocen (opinii) kogokolwiek innego. Wychodzą z kina ci, którzy myślą „mam gdzieś ten film, mam gdzieś to, że wychodząc mogę komuś przeszkadzać, mam gdzieś ten absurdalny zwyczaj, że w czasie seansu nie wychodzi się z kina, mam gdzieś reguły tego świata, organizacji, społeczności, które mi nie służą”. Nonkonformista bierze odpowiedzialność za siebie i swoje życie. Konformista – z braku akceptacji siebie – musi się do kogoś i/lub czegoś przykleić, przylepić, oblepić. Przylgnąć. Po to, by coś znaczyć, by się poddać i oddać cudzym regułom. Dlaczego to robi? Gdyż nie potrafi wykształcić własnych reguł, własnych zasad, swojego indywidualnego świata. Jest w filtrach afiliacyjnych, potrzebie przynależności, gdyż nie przynależy do siebie samego. Znaczy (ma znaczenie dla siebie) dopiero dzięki innym. Gdy jest sam z sobą, znaczenia siebie nie widzi. Przez to boi się samotności, gdyż w samotności zostaje sam z sobą i musi się skonfrontować z wszystkim tym, co w sobie ma, a czego – z różnych powodów – nie chce zobaczyć. I tu pojawia się głęboki lęk. 

6. Lgniemy do innych ludzi, szukamy na siłę partnerów, towarzystwa, community, by nie zobaczyć siebie, aby stopić się z tłumem. Ujrzenie siebie, takim jakim się jest (AS IS), potrafi naprawdę boleć. Ból to i cierpienie potrzebne, niezbędne, gdyż prowadzi do wyzwolenia, rozpoczęcia własnego tańca, indywidualnej pieśni – odkrycia prawdy na swój temat (indywiduacji powiedziałby pewnie C.G. Jung). Nie można zobaczyć istoty drugiego człowieka, takiego jakim on jest, jeśli nie zobaczyło się najpierw siebie. Dlatego spotkania z innymi (na wszelkich płaszczyznach) należy rozpocząć od spotkania z sobą. Poznaj najpierw siebie. Jeśli unikasz poznania siebie, to spotykając innych ludzi jesteś w projekcjach, fantazjach, wyobrażeniach, marzeniach, skryptach, programach, przekonaniach. Lgniesz, pragniesz, a przez to śpisz i śnisz. Znów roztrzaskasz się o ścianę, gdy nadejdzie chwila urealnienia.

7. Czy istnieje lekarstwo na konformizm? Oczywiście. Zawsze istnieje lekarstwo. Na wszystko są jakieś lekarstwa. Rekomendowanym suplementem diety w przypadku uzależnienia (a lgnięcie do ludzi jest uzależnieniem) jest DETOKS. W postawie ascetycznej człowiek może zobaczyć jak wiele uzależnień nim targa. Zostań długo sam z sobą, a zobaczysz ile w tobie programów i pragnień, ile skryptów tobą rządzi. Uświadomisz sobie, że nie tylko w kinie tańczysz cudzy taniec, mimo… że masz wybór, że może być tak jak chcesz, tak jak potrzebujesz, w zgodzie z tobą, w prawdzie na twój temat. Możesz się odkleić od wszystkiego do czego różni „programatorzy” (Wielcy Elektronicy) cię przykleili. W takim stanie dochodzisz do prawdy na swój temat i przestajesz się martwić, że tak naprawdę to jesteś – przykładowo – gejem, lesbijką, masz naturę mnicha, nie interesuje cię polityka i sytuacja społeczno-gospodarcza w kraju, masz gdzieś Ligę Mistrzów, seks, wódkę i grilla w piąteczek oraz wszelkie imprezy masowe i galerie handlowe. Ba masz nawet gdzieś galerie sztuki. Możesz w odkryciu siebie pójść jeszcze dalej i zrozumieć, że jesteś „wszystkim” i „niczym”, „kimś” i „nikim” jednocześnie. To bardzo wyzwalający stan, w którym nie musisz już nic i możesz wszystko. „Wydobądź z siebie tę moc„. Jednak (najprawdopodobniej) najpierw czeka cię samotny detoks i spotkanie z prawdą na swój temat. To najważniejszy przystanek na początku tej drogi. „Wydobądź z siebie tę moc.

81. I jeszcze jedno, chyba najważniejsze 🙂 Była teza i antyteza – kojot i wilk, konformizm i nonkonformizm, grupa i jednostka. Widzisz napięcie pomiędzy tymi przeciwieństwami? Dualistyczne napięcie powoduje napięcia w ciele, a napięcie w ciele powoduje dyskomfort, ból, cierpienie. Nawet gdy odkryjesz siebie przez sobą – w samotności, a być może ascezie – to przecież nie zostałaś powołana do życia po to, by mieszkać w jaskini, w oderwaniu od wszystkiego i wszystkich. Żyjesz w określonym świecie, skonfigurowanym tak, a nie inaczej. W tym uniwersum są kina, systemy edukacji, państwa, rodziny, zakłady pracy, korporacje, kościoły, związki wyznaniowe, hipermarkety, reklamy suplementów diety, telewizja, darmowe gry online z mikropłatnościami, Facebook, Instagram i miliardy innych… Gdy jednak spotkasz, poznasz i zrozumiesz siebie, możesz z nich wszystkich korzystać – jak w wesołym miasteczku. Tym razem jednak zrobisz to bez przywiązania, lgnięcia, bezwiednego i bezmyślnego realizowania cudzych skryptów i programów. Staniesz się jak Neo, który – gdy istnieje potrzeba – wdzwania się telefonem do Matrixa, aby załatwić jakąś sprawę i może się przy tym świetnie bawić. Jednak nawet gdy jest w Matrixie, to przez ani chwilę nie zapomina, kim jest, jaki jest i po co jest. Robi swoje i wraca – do siebie. A w w gruncie rzeczy nawet gdy jest w Matrixie, to cały czas i przede wszystkim jest W SOBIE. Tak oto napięcie pomiędzy tezą i antytezą zostaje rozładowane syntezą. Ten, kto poznał siebie, może pójść wszędzie i potrafi stamtąd wyjść gdy tylko tego chce. Prawda o tobie jest syntezą. W prawdzie o sobie możesz odnaleźć się wszędzie i nie zatracić się ani na chwilę. Umiesz jednocześnie wychodzić przed szereg i się dostosować?

Może warto posłuchać… https://www.youtube.com/watch?v=aryXOwatPBc

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Grupa czy jednostka – koan

Pewnego razu wilk spotkał kojota. Kojot w zasadzie pies, choć wilk, w gruncie rzeczy też pies, w każdym razie protoplasta psów. Obaj bracia. Wilk usiadł na skale, jak przystało na silniejsze zwierzę umiejscowił się wyżej dla podkreślenia hierarchii, kojot niżej, na gołej ziemi najwyraźniej akceptując swoją słabszą pozycję. I słusznie. Zęby miał ostre, lecz dużo mniejsze, kły i siekacze ledwie zaznaczone w porównaniu do zębisk wilka. Łapy, przy wilczych, w zasadzie łapki. Ogon w porównaniu do wilczego, zaledwie chwościk.

– Czego chcesz kojocie? – Spytał wilk. – Prosiłeś o spotkanie.

– Wilku, uchodzisz za wybitnego znawcę psychologii, mówią, że też natura grupy nie jest ci obca. Odpowiedz: stado czy jednostka?

– Skąd ten dylemat? – Zdziwił się wilk. – Nie ma co dywagować. Posłuchaj swej biologii, to ona decyduje. Grupa, rodzina, prokreacja, karmienie młodych, walka, obrona, polowanie. Wszystko jest biologicznie zaprogramowane.

– Otóż chyba nie zawsze. Wy, wilki żyjecie w watahach. Owszem jest grupa, są samica i samiec alfa, przywództwo, dzieci, siostry i bracia, wilcza rodzina. Ale jednak ty jesteś sam. Jak to wytłumaczysz? Asceza? Powściągliwość płciowa? Pokuta? Jesteś gejem? Rzuciła cię?

– To bardzo osobiste pytania. – Stwierdził wilk, nieco zmieszany.

– Bo widzisz, silniejsze ode mnie kojoty, wykopały mnie ze stada i teraz nie wiem: iść w stronę samotności czy związku? Jednakże mam wątpliwość. Samotność jest ewolucyjnie ciężka. Szanse na przeżycie maleją w pojedynkę. A znalezienie samicy nie jest łatwe. Jeśli znajdę jakąś, to również taką, którą wykopano ze stada. Będzie nam ciężko, dwójce outsiderów. Wiesz, przystosowanie do społeczności, przygotowanie do życia w rodzinie, akceptacja tradycyjnych wartości – to nie są łatwe rzeczy dla outsiderów. Ponadto może nas wykończyć rywalizacja, walka o tereny łowieckie. Nie będziemy mieli szans z dużym stadem kojotów. Nie mówiąc o watasze wilków, czy polującej pumie.

– Jak brzmi pytanie? – Wilk nieco się zniecierpliwił wywodem kojota.

– No już pytałem, jak sobie radzisz jako samotny wilk?

– Powiem szczerze, słabo. – Wilk potarł łapą paszczę jakby chciał z niej coś zeskrobać. – Kredyt hipoteczny, alimenty, nuda, czasem lęk. Samotne polowania nie wchodzą w grę, więc tylko padlina. Nie polecam.

– Tak myślałem. Pozostaje mi podkulić ogon, wziąć raz jeszcze wpierdol, wrócić do stada i zostać pariasem. Jeśli mnie przyjmą. – Westchnął kojot.

– Kojocie, ale przecież szamani twierdzą, że jesteś Stworzycielem Świata, nazywają cię Wielkim Spryciarzem, Małym Mądrym Wilkiem, Panem Kojotem, Królem Prerii. Wydobądź z siebie tę moc. – Wilk niespodziewanie zeskoczył z kamienia i stanął obok kojota.

– Ja też mam kredyt, alimenty, nudę i czasem lęk. Do padliny przywykłem. Chyba zdam się na biologię, jak radziłeś. Niech ona zdecyduje, matka natura. Mam zdechnąć, to zdechnę, przyjmie mnie stado, to przyjmie a jak się trafi jakaś kojocica, kto wie…może coś z tego będzie – kojot zawył ze smutkiem i odszedł.  

A wilk? Wilk początkowo też chciał zawyć ale tylko ułożył pysk w tubę i w końcu nie zawył. Mlasnął i również odszedł.       

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...