AUTODESTRUKCJA – INTERPRETACJA KOANU „NADLUDZKI WYSIŁEK”

utworzone przez maj 10, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

To o mnie ten koan. Tak o mnie, na 100%. Każdy koan jest o mnie 😉 Mój przyjaciel sprzed lat, kiedyś, na jakieś imprezie powiedział mi w desperackim akcie szczerości „bo Ty Adam, to nigdy nie miałeś umiaru”. No właśnie. Nigdy nie miałem. Bo ja to – gdy tak patrzę na siebie z poziomu bezstronnego i niezależnego obserwatora – uwielbiam być w czymś gorącym albo w czymś zimnym, ale w letnim i umiarkowanym, zdrowym i ekologicznym, to już jakoś się szybko nudzę. Uzależnienie od skrajności, uzależnienie od ekstremów, uzależnienie od wszelakich skoków amplitudy. Jak żyć to na całego, jak się smucić, to do depresji. Często to wszystko dzieje się olbrzymim – ba – nadludzkim i nieludzkim wysiłkiem 🙂 Po co?

Na pewno wzorzec z domu. „Życie to nie bajka”, „trzeba zapierdalać”, „trzeba toczyć kamień pod górę” i tego typu sprawy. Na pewno jest tu też wypracowywany przez wiele lat nawyk, silnie zaprogramowany skrypt powtarzany przeze mnie wielokrotnie by… skończyć technikum mimo, że nie chciałem być technikiem, by… zostać prawnikiem, mimo że chciałem być filozofem albo muzykiem, być zostać adwokatem, mimo że czułem się prostym, wycofanym, małomiasteczkowym chłopakiem buntownikiem z długimi włosami … Ja po prostu przez większość życia, robiłem wszystko z ogromnym wysiłkiem, nie robiąc nic z tego co tak na prawdę kochałem robić czyli muzykować i rozmawiać godzinami z przyjaciółmi na tematy filozoficzne i egzystencjalne. Wiele człowiek może w sobie zabić w imię bycia kimś – kimś innym, niż jest (jak to przepięknie śpiewa na albumie „Chrust” Igor Herbut). Autodestrukcja.

Przestałem w ostatnich dniach pisać interpretacje koanów, mimo że zadeklarowałem przecież (i to publicznie), że będę je pisać codziennie. Do tego obiecałem sobie i Czytelnikom codziennie nagrywać audio, a dwa razy w tygodniu przygotowywać film. Przestałem właśnie dlatego , że znów straciłem umiar. Zaangażowałem się w temat po pachy, mówiąc sobie w dodatku, że robię to z nadludzkim wysiłkiem. Bez dbałości o ekologię, równowagę, adekwatność, proporcjonalność.

No i do tego mój perfekcjonizm – jak pisać, to obszernie, mimo, że zadeklarowałem skrócone interpretacje, niejako zajawki książki „81 Tajemnic”. Przesadyzm, autodestrukcja, napięcia w plecach, krzyżu, zmarszczone czoło, spięte policzki. Po co? No bo jak się robi, to trzeba się naharować. Mógłbym zrobić szybko, lekko, troszkę po łebkach, ale wtedy krytyk i dyktator w mojej głowie by rzekł „robisz na odpierdol”, „nie stać Cię na więcej?”, „dodaj więcej zdjęć, zrób grafiki, a filmik to musi być oskarowy”. Masakra. Autodestrukcja.

Świat nas po prostu programuje tak, żebyśmy sami siebie zajebali, ukrzyżowali. Jezus też robił to co lubił – nauczał, uzdrawiał i… przybili go do krzyża, tak bardzo był zaangażowany. A ja od dziecka słyszałem, że każdy, KAŻDY, bez wyjątku, musi nosić swój krzyż. AUTODESTRUKCJA.

No i do tego powtarzanie sobie „ile mnie to kosztowało”, „jak bardzo się napracowałem”, „to był nadludzki wysiłek”. A mówienie sobie właśnie tak, to komunikat do ciała i umysłu – teraz czuj zmęczenie, ofiarę… no i krzywdę. Bo to krzywda zrobić z zaangażowaniem coś co się kocha.

Znów odkrywam coś bardzo ważnego – zaprogramowano mnie (wychowano, nauczono, pokazano), że miłość to ofiara, poświęcenie, wyrzeczenie, cierpienie i ból. I przez to większość rzeczy w życiu, które kocham robić lub co najmniej lubię robić i tak kończy się moim zmęczeniem i poczuciem „nadludzkiego wysiłku”. AUTODESTRUKCJA.

Oczywiście rozwój osobisty, przebudzenie, a nawet oświecenie też można traktować z nadludzkim wysiłkiem. Tak uzyskuje się przede wszystkim (i jedynie) gwarancję napięcia, złego samopoczucia, braku radości i zabawy własną przemianą no i … oddalenie się od celu na tysiące mile świetlnych. Bo w świecie magicznym im bardziej na coś ciśniesz, tym bardziej się to od ciebie oddala. Dlatego ani przebudzenie, ani oświecenie nie może być celem. Nie może obudzić się ten, kto zapomina ciągle żyć – żyć z radością. No ale jeśli ktoś nauczono, że miłość to poświęcenie, to obrzydzanie sobie życia idzie nad wyraz prosto i łatwo. 

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

Ten kto się poświęca w imię miłości do czegoś potrzebuje pochwał. Gdy ich nie słyszy, uznaje swoje poświęcenie za jeszcze większe, za nadludzkie i … cierpi jeszcze bardziej. Bo nikt go nie docenia. Rzecz jasna, w pierwszym szeregu on sam siebie nie docenia. Gdyby to robił, nie potrzebowałby ocen i pochwał innych. Kolejne uzależnienie – od opinii i aprobaty innych. „Jesteś coś wart, gdy inni to przyznają”. „To co robisz jest coś warte, gdy inni to przyznają”. Masakra. Autodestrukcja na całego. Nie da się zrobić dobrze wszystkim w koło. Nie można być szczęśliwym robiąc wszystkim wokoło dobrze. „Bo widzisz… ludzie nie potrafią doceniać sami siebie dla siebie samych. Nieustannie poszukują potwierdzenia w oczach innych. Dlatego wydaje im się, że powinni szukać siły poza własną naturą”.

Autodestrukcja, przesadyzm, brak umiaru to odbieranie sobie radości życia. Nie czujesz się na siłach? – nie rób. Nie lubisz? – nie rób. Nie smakuje ci? – nie jedz i nie pij. Nie lubisz go albo jej? – nie odbieraj telefonu, nie spotykaj się, zablokuj na messengerze. Wysysa z Ciebie energię – unikaj. Czujesz zmęczenie? – odpocznij. Czujesz przeładowanie? – opróżnij. Przesadzasz? – odpuść. Nadużywasz? – przestań. Każde „nad…” i „nie…” to wynik popadania w skrajności. Nie… nie… nie… Niedocenienie, niedoszacowanie, niedowartościowanie itd. itp. etc. Nad… nad… nad… Nadmiar, nadludzki wysiłek, nadpobudliwość, nadaktywność itd. itp. etc.  Życie „tu i teraz” jest pośrodku, pomiędzy „nie” i „nad”. W „nie…” i w „nad…” z reguły kryje się ból, napięcie i cierpienie. 

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Nadludzki wysiłek – koan

– Z jakiego powodu ludzie mówią tak często: Nadludzkim wysiłkiem? Ugotowałam obiad nadludzkim wysiłkiem; Posprzątałem strych nadludzkim wysiłkiem; Przygotowałem dokumenty nadludzkim wysiłkiem; Uratowaliśmy chorego nadludzkim wysiłkiem; Skończyliśmy budowę nadludzkim wysiłkiem; Włożyliśmy w to nadludzki wysiłek? Albo: To ponad moje siły; albo Już brak mi sił; albo Ze wszystkich sił walczyliśmy o wynik?  Czyż nie wiedzą, że dobre wyniki można uzyskiwać lekko, łatwo i prosto? 

Soleá lubiła zadawać pytania, setki pytań. Zadawała je wszystkim i wszędzie. Zamęczała nimi swoje koleżanki i profesorów. No właśnie, zamęczała. Ciągle to: zamęczanie, wysiłek i trud. Nawet magiczni, w jakiś sposób zainfekowani przez ludzi, popadali w nawyk narzekania. Jedynie dwójka wykładowców: profesor Manuel de la Sierra y Lucientes, zwany przez pannę Ortega po prostu mistrzem, wykładowca Nauki o człowieku oraz profesorka Anais Trinidad de Alba, nauczycielka Uroków i klątw, wykazywali niesłychaną cierpliwość a nawet ciekawość oraz gotowość do udzielania odpowiedzi. Być może niemal wszędzie edukacja ma te same wady a rodzice, wychowawcy i nauczyciele te same przywary – zachęcają uczniów do rozwoju, uzyskiwania świetnych ocen, ba, życzą im jak najlepiej, jednak nie znoszą pytań. Żadnych pytań! Żadnych wątpliwości! Ani słowa, które mogłoby sięgać ponad program lub poza regulamin.

Spytała więc Soleá Ortega panią profesor de Alba o ponadludzki wysiłek.

– Och – rzekła nauczycielka – to proste. Ludzie w ten sposób starają się odepchnąć klątwę, czyli ciężar, który im doskwiera a jednocześnie podkreślają swoją siłę, której, rzecz jasna, im brak. Pamiętaj, gdy człowiek coś podkreśla i akcentuje: pomalowałem płot, napisałem artykuł, poprowadziłem zebranie, zarobiłem tysiąc pesos – wtedy z pewnością nie czuje się zbyt silny ale bardzo chciałby usłyszeć pochwałę. W gruncie rzeczy luzie starają się naśladować, nas, magicznych. Nadludzki wysiłek to przecież, coś nieludzkiego a zatem wyjątkowego, magicznego, niespotykanego w ich świecie, więc przez chwilę chcą być jak my, nadludzcy, wyjątkowi, tytaniczni. Gdy orientują się, że są zwyczajni, podatni na manipulacje, bezradni i co gorsza śmiertelni, popadają w rozpacz. Chcą być jak my a nie mogą.   

Spytała więc Soleá Ortega również mistrza Manuela o ponadludzki wysiłek.

– Och – rzekł nauczyciel – to proste. Ludzie w ten sposób starają się odepchnąć to, czego w gruncie rzeczy nie lubią. Zmuszają się do jakiś aktywności w imię tak zwanych wyższych celów ale i tak czują się przyciśnięci. Robią coś wbrew sobie. A potem, chcą być docenieni. Bo widzisz moja droga, ludzie nie potrafią doceniać sami siebie dla siebie samych. Nieustannie poszukują potwierdzenia w oczach innych. Dlatego wydaje im się, że powinni szukać siły poza własną naturą, chcą być jak my a nie mogą.

– Z jakiego powodu ludzie nie mogą być tacy jak my? – Soleá spytała profesor Anais Trinidad de Alba.

– Teoretycznie mogą ale w to nie wierzą dlatego wolą nas tropić i niszczyć. Od dzieciństwa wmawia się im, że tylko posłuszeństwo jest właściwą drogą, więc są posłuszni każdej władzy, tylko nie sobie. Ich nadludzki wysiłek to jakieś westchnienie za wolnością, którą utracili. Taka jest prawda.

– Z jakiego powodu ludzie nie mogą być tacy jak my? – Soleá zadała to samo pytanie profesorowi de la Sierra.

– Teoretycznie mogą ale wolą oddawać odpowiedzialność za własne życie innym ludziom – rzekł profesor. – Rzecz w tym, że wolą być zależni i narzekać na władzę, zwierzchników, żony, mężów, teściów i szwagrów, niż być wolnymi istotami na własny rachunek. Ich nadludzki wysiłek to jakieś westchnienie za wolnością, którą utracili. Tak się rzeczy mają z ludźmi, moja droga.

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...