Od dziecka informuje się nas nieustająco co zrobiliśmy źle. Kluczowe jest pierwsze siedem lat życia. Dom i początki edukacji. Królestwo „źle”. Źle to, źle tamto. Źle – trzymasz łyżkę, jak młotek. Źle – widelec ma być w lewej ręce. Źle – mówi się „jest napisane”. Źle – przyszedłem, nie przyszłem. Źle – chleba powszedniego, nie powszechnego. Źle – znów się zsikałeś w nocy.

Źle – płaczesz jak baba. Źle – but ci się znów rozsznurował. Źle – za długo przed konsolą. Źle – znowu dostałeś pałę. Źle – masz kolejną uwagę w dzienniczku. Źle – nie było cię na lekcji wuefu. Źle – piszesz jak kura pazurem. Źle – znów siorbiesz. Źle – siedzisz non stop przed telewizorem. Źle – tata nie jest zadowolony. Źle – mama nie ma teraz dla ciebie czasu. Źle – znowu się przez ciebie pokłóciliśmy. Źle – to nie jest odpowiednie towarzystwo dla ciebie. Źle – ten chłopak zwiastuje tylko kłopoty, rzuć go. Źle – zachowujesz się na mszy jak na placu zabaw. Źle – paliłeś papierosy, przecież czuję. Źle – miałeś być w domu o 18-tej. Źle – znów jesteś cały brudny, ile razy będę prać. Źle – miałeś nie wspinać się po drzewach. Źle – wydałeś kieszonkowe na głupoty. Źle – zgaś światło. Źle, źle, źle.

K*wa, ileż można słuchać słowa: „źle”. Pomiędzy jednym, drugim i tysięcznym „źle” usłyszysz czasem jedno lub dwa razy „dobrze”. Tak wzrastasz i dorastasz w przekonaniu, że wszystko, absolutnie wszystko robisz źle. Dobrze jest wyjątkiem, incydentem, wybrykiem boga lub szatana, losem na loterii, wygraną w totka, kaprysem natury. W końcu dorastasz, ale tylko na papierze i w metrykach, ponieważ przed twoimi oczyma wyświetla się tylko jedno słowo „źle”. A ono oznacza, że nie czujesz się ani „ok”, ani dobrze. Właściwie jesteś jednostką na krze, która zaraz może utonąć – lód się topi, a postawienie nogi gdziekolwiek grozi tym, że cała sytuacja skończy się dla ciebie „źle”.

Tak oto wchodzisz w dorosłe życie, z podstawową aplikacją zainstalowaną na twardym dysku, która nazywa się ŹLE. I w gruncie rzeczy myślisz ciągle, jako dorosły już człowiek „Mamo, tato, tak bardzo chciałbym dla was dobrze, usłyszeć wasze: dobrze”. Źle jednak już jest wszystko – źle robisz ty i źle robią wszyscy. Jak ma być coś dobrze w świecie zbudowanym na tym co złe. Niby coś ci świta raz na jakiś czas, że coś z tym złym światem zbudowanym na „źle” jest nie tak, jednak szybko ci mija i wracasz do niekończącej się narracji. Źle. Szybko zaczynasz rozumieć, że twoje codzienne samopoczucie jest pochodną „źle” czyli złe. Męczy cię i dręczy, ale za cholerę nie wiesz co z tym zrobić?

Definiujesz siebie, swój los i egzystencję przez pryzmat „źle”. Już wiesz. Urodziłeś się źle, w złym domu, pod złą gwiazdą, ze złymi władcami. Wybierasz złe drogi, które sprawiają, że masz złe nawyki i skłonności. Przez to znajdujesz się w złych miejscach, w złym czasie, z powodów, które są błędne i złe. Rozumiesz, że dni i tygodnie są złe. Za cokolwiek się nie weźmiesz jest źle, bo użyte przez ciebie techniki i metody są złe. Szukasz powodów, wyjaśnień i usprawiedliwień, których nie chcesz przypisywać tym, którzy dali ci życie. Oni też robili wszystko źle, a przed nimi ich rodzice. I tak w nieskończoność.

Sądzisz, że z twoją chemią od urodzenia jest coś nie tak, coś zdecydowanie „źle”. Geny niewłaściwe, cele źle obrane, metody, teorie, projekty nie te. Złe. Czujesz, że cały jesteś zły, nieodpowiedni. Wciąż pytania zadajesz złe i odpowiedzi takie też być muszą. Jakie więc mają być twoje nagrody i życie, jeśli nie złe. Patrzysz sobie w oczy i wiesz, że to złe spojrzenie. Gniecie cię coraz bardziej, przeczuwasz, że jesteś po złej stronie, złą kartką niewłaściwej książki, źle napisaną i zinterpretowaną. Twoje życie jest najgorszą ze złych – historią, filmem, piosenką i scenariuszem. I czekasz, cały czas czekasz, aż zabrzmi, będzie wyglądać, czytać się – dobrze. Będzie dobre.

Dobrze

Zatrzymaj się. Zatrzymaj to! Jak długo czekasz? Za długo, zdecydowanie za długo.

Czas porzucić, zostawić, zamknąć swoje dzieciństwo, raz na zawsze. Czas na dorosłość pod szyldem DOBRZE, z poczuciem pełni, a nie wiecznych braków, deficytów, błędów. To moment, w którym mówisz sobie, czujesz i wiesz, że wszystko z tobą w porządku. Jest dobrze, wszystko dobrze. Każdy element scenariusza, partytury, aranżacji i tekstu, którym jesteś jest właściwy, potrzebny, uzasadniony. Koniec użalania się, babrania się w gównie przeszłości, w której oceniano cię źle. Gdy „źle” okazuje się oceną złą, logicznym jest, że wszystko jednak było ok. W każdym calu, w każdej sekundzie, na każdej stronie, klatka po klatce, nuta po nucie. Byłeś tam, gdzie być musiałeś, to twoja piękna historia, która sprawia, że jesteś doskonały w swojej unikatowej specyfice.

Powiedz w końcu i zrozum, że źle jest złe. Gdy tego nie zrobisz, będziesz oceniać tak, jak byłeś oceniany i będziesz widzieć tylko „źle”. Czy tego chcesz? „Krzywdzi nas jedynie to, że potępiamy. Uwalnia nas jedynie to, że wybaczamy” *. Więc wybacz każdemu „źle”, każdemu człowiekowi które je użył, aż wreszcie i przede wszystkim sobie. Na początek to, że uwierzyłeś w źle. Gdy źle ocenisz jako złe, zostanie już tylko to, że wszystko jest z tobą w najlepszym porządku. I to nie twoja wina, ani niczyja wina. Bo wina zakłada „źle” a tego już nie potrzebujesz, wiesz, że to nie działa i rani. Jest tylko jedno „źle” które jest uzasadnione. Źle zadane, przeciwstawione „źle”.

Obudź się. Zmień narrację. Nie jesteś już dzieckiem godnym potępienia i potrzebującym wzięcia na ręce by złagodzić poczucie krzywdy i winy. Nigdy zresztą nim nie byłeś. Kochaj się takim jakim jesteś, bo tak jest dobrze, a właściwie po prostu „w pełni ok”. I „dobrze” – na wszelki wypadek – też traktuj z ostrożnością, gdyż zakłada istnienie jakiegoś źle. Skoro coś jest dobrze, to coś musi być źle. A wszystko jest tak jak ma być. Nie ma ani dobrze, ani źle. Bądź kim jesteś. Wszystko z Tobą w porządku. Źle – jak długo? Za długo*.

*(Tekst został zainspirowany piosenką „Wrong” zespołu Depeche Mode. Tekst Martin Gore.)

_________________________________________________________________________

Źle – jak długo? Za długo – koan

Autor: Maciej Bennewicz

__________________________________________________________________________

– Wyjdź z tej kałuży i w tej chwili przestań chlapać. Mariuszek! Mariusz! Mariusz do cholery, słyszy co mamusia mówi!? W tej chwili!

– Ale mamo!

– Nie dyskutuj ze mną dzieciaku, bo zaraz dostanę szału. Mariusz! W tej chwili chodź do mnie, dzieciaku. Poczekaj, jak wrócimy do domu to popamiętasz. Już ja ci dam konsolę. Jeszcze chwila i będziesz miał szlaban na konsolę smarku jeden!

– Ale mamo!

– Nie dyskutuj ze mną, bo zaraz ci przywalę na środku ulicy. Dostaniesz klapa w tyłek to zaraz się uspokoisz.

– Ale mamo.

– Nie dyskutuj ze mną gówniarzu. Uspokoisz się czy nie!?

– Ale mamo, ocknij się, proszę.

– Co za dziecko? Co za nieposłuszne dziecko! Kiedyś przez ciebie zwariuję. Co ja z tobą mam? Co za krnąbrne, wredne dziecko? Mariusz w tej chwili się uspokój. Słyszysz co do ciebie mówię!?

Do pokoju wszedł sanitariusz. Dotknął ramienia mężczyzny jak dotyka się człowieka, którego w żaden sposób nie można pocieszyć.

– Od dawna jest w takim stanie panie Łukaszu. Niestety choroba postępuje. Ma okresy zupełnego otępienia. W kółko się złości na jakiegoś wyimaginowanego Mariusza. Nawet do nas tak mówi. Krzyczy i złości się a potem zapada w otępienie.

– A leki?

– Najczęściej wypluwa. Musi pan porozmawiać z lekarzem.

– Mariusz, nie dyskutuj ze mną, bo zaraz ci przywalę na środku ulicy. Dostaniesz klapa w tyłek to zaraz się uspokoisz! – Staruszka zerwała się z fotela próbując wymierzyć cios mężczyźnie, który rozmawiał z sanitariuszem.

– Widzi pan, w kółko to samo, jakby nic innego nie potrafiła. – Sanitariusz wraz z mężczyzną usiłowali posadzić na fotelu szamoczącą się staruszkę. Dopiero po chwili poddała się i opadła na poduszkę.

– Co za dziecko? Co za nieposłuszne dziecko! Złe dziecko. Kiedyś przez ciebie zwariuję. Co ja z tobą mam? Co za krnąbrne, wredne dziecko? – wyszeptała i zastygła jak mechaniczna lalka.

__________________________________________________________________________

czym są koany?

więcej o koanach

inne koany