WIR – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez kw. 7, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Matka – wiedźma, w roli mistrzyni, a w roli uczennicy, jej córka – młoda adeptka magii. Choć bywa i tak, że zwroty takie jak matko, córko, czy siostro mogą oznaczać inną więź – nie oparte na pokrewieństwie połączenie natury duchowej. Ich rozmowa wygląda na swoisty dialog inicjacyjny. Do czego matka inicjuje córkę? Najprawdopodobniej do odkrycia wielkiej tajemnicy egzystencji, otaczającego świata, przebudzenia, zrozumienia. Nazywa to, tajemnicą magii.

2. Główna bohaterka wskazuje na otaczające człowieka wiry, te zewnętrzne i te wewnętrzne. Do pierwszych można zaliczyć: świat; relacje z ludźmi; pracę, przyjaciół i bliskich znajomych; najbliższą rodzinę; ukochaną osobę. Szóstym wirem – tym na granicy świata zewnętrznego i wewnętrznego człowieka – będzie ciało i jego doznania fizyczne takie jak ból, czułość, rozkosz i choroba. Ciało zresztą, w różnych tradycjach, uznawane jest za bramę do świata duchowego. To w nim spotyka się to co zewnętrzne, z tym co wewnętrzne. I przez to jest ono też początkiem opisywanych przez matkę – wiedźmę – wirów, które można określić jako wewnętrzne. Do nich przynależeć będą umysł i dusza. Z jakiegoś powodu, w wyliczeniu matki, brakuje wiru siódmego. Będzie jeszcze o tym mowa. 

3. Każdy z wirów zdaje się być jak jedna z płaszczyzn naszej ludzkiej rzeczywistości. Przy czym wszystkie te płaszczyzny współistnieją równolegle, w jednym czasie, zaś każdy nasz ruch, działanie, aktywność czy inicjatywa, wywołuje – takie lub inne – skutki we wszystkich warstwach, wszystkich wirach. Jesteśmy nieustannie w relacjach – do świata jako takiego, do ludzi, z którym łączą nas wszelakiego rodzaju stosunki (od powierzchownych i okazjonalnych, przez zawodowe, aż po oparte na bliskości i intymności). Matka uczy, że jesteśmy oprócz tego w relacji do swojego ciała i jego dalszych – w metaforycznym ujęciu – warstw: umysłu i ducha. Uczestniczymy przez to w wirach i wywołujemy wiry. Wprawiamy w wir siebie, i rzeczywistość wokół, a ona nie pozostaje dłużna i też wprawia nas w wir.

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Wykład mistrzyni można – w uproszczeniu – porównać do zasad funkcjonowania Układu Słonecznego. Jest w nim centralna gwiazda, serce całości – Słońce – wokół którego wszystko inne wiruje. Być może do takiego modelu funkcjonowania w świecie matka chce zaprosić córkę. Do bycia jak patyk, który wywołuje wir oraz wzajemne wirowanie i interakcję innych wirów czyli wszelakich płaszczyzn rzeczywistości. Przy czym źródło wiru – jeśli dobrze odczytywać intencję nauczycielki – ma nie wchodzić w strefę oddziaływania innych wirów – ma być ich sercem i początkiem, bez włączania się w ich ruch i współwirowanie. Słońce w galaktyce drogi mlecznej jednak wiruje, ale wyłącznie wokół własnej osi. Może więc chodzi o to matce, co De Mello by nazwał tańczeniem swojego tańca, o bycie wirem przede wszystkim dla siebie, zaproszeniem do wirowania innych.

 

5. Może matce właśnie o to chodzić – o własny taniec, który wpływa na wszystkie wiry i płaszczyzny świata w którym funkcjonujemy, jednak tancerz sam nie wciąga się w cudze wiry, nie staje się ich elementem, nie tańczy cudzym tańcem. Koan może być przez to zaproszeniem do realizacji swojej powinności, misji, powołania, w relacji do świata (światów), ale też w dystansie do niego (do nich). Może chodzić o stworzenie układu, w którym świat nie jest w stanie wpłynąć na tancerza, który wywołał wiry, zainicjował zmiany, gdyż ten sam kręci się wokół własnej osi, a przez to – gdy jest obserwowany z zewnątrz – zdaje się być w zupełnym bezruchu.

6. Można też interpretowany koan potraktować jako zaproszenie matki do wypracowania przez młodą adeptkę magii zdolności separacji, wolności od przywiązań, stanu, w którym mając świadomość wirów, funkcjonuje wewnątrz nich, jednak nie daje się im porwać, wciągnąć, zawładnąć, przejąć. Jest w nich i nie jest zarazem. To tak, jakby mieć bardzo dobrze wypracowane zdolności bycia w relacji ze światem, ludźmi, ciałem, umysłem, duchem, jednak bez przywiązania do któregokolwiek z tych elementów. To tak, jakby być kreatorem w akcie tworzenia, ale już tylko (albo przeważnie) obserwatorem, gdy dzieło zostało zainicjowane, wykonane, wszystkie wiry wokół wprawione w ruch.

7. Patrząc na opowieść z jeszcze innej strony, można tu dostrzec również zaproszenie do wybierania, decydowania o tym, do którego wiru chcemy się przyłączyć, z czym i kim chcemy tańczyć. Można wybrać zdrowie, odporność, czystą wodę i świeże warzywa albo stres i lęk, które niszczą odporność, zamiast ją wspierać. Można wybrać gorzki, zdrowy, lecz czasem trujący piołun, dodać do niego tymianek i anyż, miód i cytrynę. Można komponować składniki na napar lub utrzeć pastę. I chyba w ten sposób matka próbuje córce pokazać, że podobnie może komponować swoje życie, jednak – jak się zdaje – z dystansem, z wirowaniem na własnych zasadach, bez przywiązań.

#81. Opowieść ta może też kojarzyć się z naukami bliskiego mi ostatnio Joe Dispenzy. Uczy on, że człowiek dzięki głębokiej medytacji jest w stanie zerwać (w  czasie praktyki) swoje wszelkie więzi ze światem materialnym oraz wytworami swojego intelektu. To tak, jakby wyszedł poza wszelkie wiry, które przestają dla niego istnieć i go transować. W takim stanie – zdaniem Dispenzy – można doświadczyć jednolitego pola kwantowego, stanu czystej świadomości, szczodrej chwili obecnej, być wyłącznie w obserwacji, czy też stać się obserwacją. I tu – zdaniem autora – zaczyna się przestrzeń kreacji i cudów. W takim stanie (a precyzyjniej, w braku jakiegokolwiek stanu) intencja i wzniosłe emocje mają moc tworzenia rzeczywistości. Może o taki stan chodzi matce, gdy mówi, że trzeba być jak patyk, który znajduje się w środku wiru. Co jest siódmym wirem? Dlaczego został przemilczany? Być może chodzi o tożsamość, która jest decydująca dla tego jak myślimy, a przez to funkcjonujemy zarówno wewnątrz (w świecie duchowym), jak i na zewnątrz (w świecie materialnym). A jeśli tak, to czy i ona jest wirem, do którego nie należy się nazbyt przywiązywać? Być w nim, nie będąc nim? Albo być nim, nie będąc w nim? O ile o taki – siódmy wymiar – matce inicjującej chodziło. Z jakiegoś powodu ten wir, córka musi odkryć sama. Być może to odkrycie, ma ją ostatecznie przebudzić do zrozumienia prawdy, którą matka usilnie stara się wyłożyć. Zostaję z pytaniem: misja decyduje o tożsamości, czy tożsamość o misji?

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Wir – koan

– Żyjemy w kręgach i póki tego nie zrozumiesz wciąż będziesz się kręcić w kółko.

– Co masz na myśli mówiąc „kręgi”, matko? – Młoda adeptka magii przysunęła się do mistrzyni.

– Pierwszy z nich to świat. Często wydaje ci się, że on ciebie nie dotyczy. Pisano coś o globalnej wiosce, o efekcie motyla, o zmianach klimatu i globalizacji ale tutaj jest spokojnie, myślisz. Tutaj kartofle kosztują tyle samo. Coś tam się dzieje w Chinach, coś tam daleko na Alasce, gdzieś w Katmandu, gdzieś na ulicach Erywania, gdzieś, coś w odległym powiecie, ale to jest daleko. Gdzie jest Erywań? Gdzie jest Islamabad? Pierwsze słyszę, myślisz. Lecz gdy przychodzi wirus, jak teraz, albo kryzys finansowy nagle okazuje się, że świat, to również ty i twoja sprawa.

– Ja? – Paquita podrapała się po nosie.

– Owszem, ty, bo przecież jedna osoba może wiele osób zarazić albo wiele innych uratować. To najprostszy przykład. – Czcigodna Matka Lukrecja poprawiła okulary.

– A drugi krąg?

– Jest ich kilka. To, rzecz jasna metafora, choć nie do końca, bo przecież Ziemia jest kulista. Drugi krąg to twoje relacje z ludźmi. Przypadkowi przechodnie, dawni znajomi, klienci, którzy byli tylko raz i nie wrócą więcej, ludzie których spotykasz w teatrze, w sklepie, na ulicy. Trzeci to praca, przyjaciele, bliscy znajomi. – Stwierdziła Lukrecja.

– Rzeczywiście jest ich dużo. – Paquita rozsypała trochę cukru i narysowała kręgi palcem na lekko zakurzonym blacie.

– Czwarty: najbliższa rodzina. Piąty: osoba, którą kochasz, ktoś ci najdroższy. Szósty: twoje ciało i doznania fizyczne. Ból, czułość, rozkosz, choroba.

– Na moim ciele wszystko się kończy? – Dziewczyna spytała obmacując swoje biodra.

– Nie, tu się dopiero zaczyna. Krąg ósmy to umysł a dziewiąty dusza. Spójrz. – Z szuflady wyjęła patyczek do szaszłyków, wsunęła go delikatnie do przezroczystego dzbanka i jeszcze ostrożniej, jakby przenosiła nitroglicerynę, poruszyła jednym liściem herbaty. Po chwili zaczęły wirować kolejne i następne liście aż wreszcie w całym dzbanku powstał ruch. Wirowanie. W końcu Matka Lukrecja ustawiła patyczek na środku, w osi wiru, nieruchomo a wir dalej trwał.

– Chodzi o zależność? –  spytała Paquita.

– Zarówno ty wpływasz jak i na ciebie ma wpływy każdy z kręgów. Moja droga Francesco, moja Frann, Paquita. – Matka Lukrecja klasnęła w dłonie. – Ruch odbywa się w każda stronę. Twoje myśli, nie nic innego, wprawiają w ruch twoje ciało. Twój umysły określa wszystkie twoje pragnienia i lęki. Mózg reaguje na myśli. Odpowiada zarówno na lęk jak i na pragnienia a potem wydaje dyspozycje do ciała. Doniesienia o stresie i odporności na wirusa to nie bajki. Coś sprawia, że jedni są bardziej odporni a inni mniej? Stres, lęk, wcześniejsze choroby. Lecz one również zaczęły się od stresu. Ciało zawsze działa w świecie. Zatem świat również wpływa na twoje ciało. Podsyła ci wirusy, zatrute jedzenie, smog ale też rzeczy dobre. Czystą wodę, świeże warzywa.

Matka Lukrecja wrzuciła do dzbanka kulkę sproszkowanych ziół, która zaczęła się powoli rozpuszczać.

– A teraz herbata stanie się gorzka. To piołun. Niezbyt wiele wystarczy by całość nabrała goryczy. – Dorzuciła kolejną, jeszcze mniejszą kulką a potem koszyczek. – A teraz wszystko stanie się mdłe. Dorzuciłam kulkę tymianku i koszyczek anyżu. Lecz gdy dodam miód i cytrynę będzie smakowało jak lekarstwo na kaszel. Gdy wygotuję nadmiar wody i wszystko utrę, powstanie pasta, którą dodaję do ciasteczek, które tak lubisz.

– Mam być pastą z anyżkiem? – Zdziwiła się Paqiuta.

– Nie, masz być patyczkiem, który wykonuje świadomy ruchy a potem pozostaje nieruchomy w samym środku wiru. Oto cała tajemnica magii. Gdy ją pojmiesz, zostaniesz wiedźmą, jak ja.  

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...