WIEM K*WA NAJLEPIEJ – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez lut 20, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Energia podąża za uwagą. Możesz przeczytać ten (jak i każdy inny) koan i powiedzieć głośno i wyraźnie „prawdę gościu pisze, no szacuneczek normalnie, respect na dzielni, w końcu ktoś nazwał sprawę wprost i po imieniu”. Możesz też przeczytać i stanowczo zaprzeczyć, powiedzieć zdecydowanie „nie! to jakieś pieprzenie, co za burak!”. Możesz uznać, że część tego co czytasz jest „twoje”, reszta to jakieś „nieporozumienie”. Możesz wziąć wszystko, nie brać nic albo wziąć część. Ty wybierasz, Ty decydujesz. Ostatecznie możesz przeczytać i nawet nad tekstem się nie zastanowić; pomyśleć „tekst jak każdy inny”. Energia podąża za uwagą. Na czym uwagę skupisz, to zobaczysz i tak się też będziesz czuć.

2. Wiele razy i w różnych miejscach czytałem, że wszystko jest w porządku. Ponoć buddyjscy mnisi przekonywali, że ze światem wszystko jest w porządku, że człowiek który się przebudził to rozumie. Warto też wrócić do tego tekstu: https://bennewicz.pl/wszystko-jest-w-porzadku/Z internetem wszystko jest w porządku. Jest jaki jest. Jest jak każdy człowiek – ma tak zwane zalety i tak zwane wady, tzw. plusy i minusy, do tego plusy dodatnie i plusy ujemne oraz minusy ujemne i minusy dodatnie. Jest mieszanką wszelakich energii, jest yang i yin. Internet nie jest ani dobry, ani zły. Internet jest taki jaki jest. As is. Jest jednością – wszystkimi kolorami, które tworzą światło białe.

3. Internet jest takiej jakości, jakiej jakości jest nasza percepcja. Szukasz zła, bezsensu, próżniactwa, kiczu – znajdziesz je wszystkie. Szukasz cennych wartościowych treści, porad ekspertów, definicji, słownika, encyklopedii – znajdziesz je wszystkie. Internet to nic więcej jak lustrzane odbicie naszego świata. Nie ma tam niczego, czego by nie było w nas. Kto się złości na internet, ten złości się na ludzkość, a ostatecznie na siebie. Zawsze złościmy się na siebie. Tylko nam się wydaje, że przyczyna złości, gniewu, rozgoryczenia, czy jakiegokolwiek innego stanu emocjonalnego czy duchowego jest na zewnątrz. Wszystko jest w nas. 

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Ileż to razy zastanawiałem się, czy nie bywam niepokorny albo dumny. Nie raz pisałem o sprawach w których nie mam stosownego czy adekwatnego wykształcenia (a to wiadomo w naszej rzeczywistości co najmniej magisterium, a najlepiej doktorat lub profesura). Bywa, że zanim coś napiszę, badam dokładnie temat, źródła, sprawdzam definicje, czytam artykuły specjalistyczne. Bywa jednak i tak, że piszę wyłącznie to co czuję, to co do mnie przychodzi, gdy czytam koan, czy chcę podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Zawsze przecież piszę o sobie, bo to moja interpretacja, mój post na blogu. Stąd też zawsze pojawia się zastrzeżenie, że to tylko moje insynuacje, dygresje, nie ma tu żadnych prawd. Jest jednak we mnie przekonanie, że robię coś dobrego, coś dla niektórych ludzi bardzo wartościowego, a nade wszystko wartościowego dla mnie. Czy brak stosownych papierów mnie dyskwalifikuje? Skoro choć jeden człowiek przeczyta moją interpretację i zrobi ze swoim życiem cokolwiek, co sprawi, że poczuje się on lepiej, to naprawdę warto. A jeśli nie to i tak warto – dla siebie. Po co o tym piszę? Aby pokazać, że nie znamy motywacji ludzi, którzy różne rzeczy wypisują w „internetach”. Łatwiej nam ocenić, niż się dowiedzieć, zbadać, zrozumieć, poznać…

5. Ktoś przeczyta trzy zdaniowy tekst o akceleratorach poczuje się znawcą fizyki eksperymentalnej, jednak absolutnie nie wiemy, czy za 5 lat nie postanowi zmienić zdania i zrozumieć, że chce więcej, lepiej, bardziej naukowo, profesjonalnie, szczerze i prawdziwie – dla dobra ludzkości. Ktoś nauczy się cofać licznik w samochodzie, po obejrzeniu webinaru, uzna się za profesjonalnego elektryka samochodowego, jednak nie mamy pewności, czy to nie będzie początek jego wielkiej zmiany życiowej; być może już za chwilę postanowi pracować legalnie, być fair wobec siebie i świata, a ostatecznie stanie się nauczycielem duchowym. Każdy może zmienić zdanie i postępowanie. Każdy zasługuje na szansę. Każde szczenię kiedyś dojrzeje. Jedno w tym życiu, inne w kolejnym wcieleniu. Pokory potrzeba tym, którzy rosną, jak i tym, którzy dorośli. Wół musi pamiętać, że cielęciem był.

6. Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym. Ale czy nie jest tak, że jednocześnie dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły nieprzeciętne i niebanalne, wiedząc o swej nieprzeciętności i niebanalności, częstokroć mają czelność domagać się prawa do bycia nieprzeciętnymi i niebanalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym? Każde kategoryczne twierdzenie może spotkać się z równie prawdziwym kontr-twierdzeniem. 

7. Obecnie pisarz, kiedy bierze do ręki pióro, by napisać coś na znany mu gruntownie temat, powinien pamiętać o tym, że są czytelnicy, dotąd tym problemem nie zainteresowani, którzy będą czytali dla poszerzenia własnej wiedzy i po to, aby uznać autora za godnego nagrody Nobla, gdy treść tego dzieła będzie zbieżna z potrzebą, jakością percepcji, wiedzą i wrażliwością czytelnika. Każde kategoryczne twierdzenie może spotkać się z równie prawdziwym kontr-twierdzeniem.

81. Co wyławiam to moje. Youtube wyświetla mi tylko te filmy, których potrzebuję. Facebook na moim wallu wyświetla te fanpage, które są dla mnie ważne, wartościowe i ciekawe. Łącznie jest ich 4 lub 5. Prawie w ogóle nie czytam komentarzy. Rzadko je piszę i z reguły dla żartu lub zabawy. Rzadko też na komentarze odpowiadam. Nigdy nie mam pewności co jest prawdą, a co fałszem udającym prawdę. Przecież tak samo jest z moimi wspomnieniami na temat mojego życia oraz wielokroć z moimi wyobrażeniami na swój własny temat. Coś co było prawdą jeszcze niedawno, dziś okazuje się kłamstwem i przekłamaniem tamtejszej władzy. To natura świata, rzeczywistości, to natura człowieka i jego umysłu.
…i jeszcze jednej ważnej rzeczy uczy mnie ten koan 🙂 Treści koanu nie ma nic wspólnego z autorem koanu, czy jego poglądami na temat rzeczywistości. To dwa odrębne byty. Zrozumienie tego faktu to ważny klucz dla mnie i sądzę, że dla każdego, kto czyta. Koan to gra, w której wygraną ma być twoje, moje, czyjeś przebudzenie – w tej sprawie, lub w ogóle.

PRZECZYTAJ INTERPRETOWANY TEKST MACIEJA BENNEWICZA

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Wiem k*wa najlepiej – koan

Mistrzu, ludzie wierzą w Internet, spędzają w nim wiele godzin. Czym jest sieć? Jak to rozumiesz? Czy Internet coś nam zastępuje? Albo daje coś, czego wcześniej nie mieliśmy? Spytał Yao li, młody mnich.

Możemy się ograniczać, możemy uświadamiać siebie i innych. Zniszczyliśmy nawet własne tablety ale i tak wszyscy mnisi, bez wyjątku, kiedy tylko mogą, wlampiają się w ekraniki swoich smartfonów. Nawet ci najstarsi z nas. – Dodał Min sun i po chwili uzupełnił: Mistrzu, prawda jest taka, że to jest silniejsze od nas. Nie uciekniemy od tego.

W Internecie obowiązuje podstawowa zasada: wiem lepiej, która wyraża takie przekonania na swój temat jak: znam się lepiej; jestem mądrzejszy; mam większą wiedzę. W gruncie rzeczy wyraża ona stan ekstremalny dotyczący osobowości wielu użytkowników sieci: WIEM K*WA NAJLEPIEJ! To ja się k*wa znam, a nie ty, głupi ciulu! – Mistrz wyskandował ostanie zdania podnosząc głos.

Młodzi mnisi zaśmiali się niepewnie, trochę zaskoczeni i zakłopotani przekleństwem w ustach mistrz Kan lu.   

– To ja się znam, znam się naprawdę, jedynie i prawdziwie, ostatecznie i niepodważalnie, i wiem k*wa najlepiej! – Mistrz kontynuował. – Wiem wszystko o: fizyce kwantowej, kuchni włoskiej, mentoringu, wirusologii, produkcji muzycznej, filmach Altmana, medytacji satipatthana, produkcji orzeszków piniowych, dyskografii Zubina Mehty, plantacjach kawy, ekologii, etnografii, etiologii, epsitemiologii. Reszta to głupcy, nieuki i cieniasy.

Mistrz podszedł do pułki i wyciągnął książkę z biblioteczki.

„Bunt mas” José Ortegi y Gasseta – wskazał na okładkę, przewertował kilka stron i przeczytał fragment w miejscu zaznaczymy zakładką – Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym. Spojrzał na twarze młodych mnichów i przeczytał drugi fragment: Obecnie pisarz, kiedy bierze do ręki pióro, by napisać coś na znany mu gruntownie temat, powinien pamiętać o tym, że przeciętny czytelnik, dotąd tym problemem nie zainteresowany, nie będzie czytał dla poszerzenia własnej wiedzy, lecz odwrotnie – po to, aby wydać na autora wyrok skazujący, jeśli treść tego dzieła nie będzie zbieżna z banalną przeciętnością umysłu owego czytelnika. Kan lu zamknął i książkę i powiedział: Internet jest jak średniowieczny bazar. Ortega y Gasset wydał swoją książkę w 1929 roku! Ursula K. Le Guin sądziła nawinie w latach 60. XX wieku, że Internet, masowa sieć skupiająca wiedzę całego świata, wyeliminuje najpierw konflikty a potem rządy. Każdą informację będzie można przecież potwierdzić i zweryfikować w centralnej bibliotece świata. Ów centralny system będzie mógł zatem mądrze i racjonalnie wydawać decyzje w oparciu o najbardziej aktualną wiedzę. Znikną systemy takie jak demokracja i kapitalizm, gdyż królować będzie wiedza. Żadnej przemocy, manipulacji, wyzysku. Powszechny dostęp do wiedzy nas wyzwoli. Jakże się myliła. Internet stał się średniowiecznym bazarem jakie jeszcze można spotkać w Mumbaju, Marrakeszu czy Arequipie.

– Bazarem? – Zdziwił się Min sun.

Owszem, bazarem. Handluje się tu wszystkim i każdy produkt oraz usługa, każdy wróżbita i wieszczka, szaman i lekarz, handlarz i ekspedient, profesjonalista i hochsztapler mają równe prawa. Na tej samej ulicy stoją stragany: apteczny z antybiotykami i z ziołami halucynogennymi, z uzdrawiającymi kamieniami i jadem skorpiona, z mumiami małpich płodów i butami ze skóry wielbłąda. Możesz tu sprzedać kły nielegalnie zabitego nosorożca i kupić podrabiane rolexy. Nie zapuszczaj się jednak głębiej, w dark net, w ciemne rejony bazaru. Tam jest handel ludźmi, przerażająca pornografia, broń i narkotyki. Internet to jarmark. Najbardziej socjalistyczne i demokratyczne miejsce jakie stworzył człowiek. Studnia równości bez dna.

Socjalistyczne? – Powtórzył Yao li rozdziawiając usta.

Wszyscy są równi. Każdy może napisać co tylko zechce. Nakręcić filmik o dowolnej treści. Nie mądrych i głupich. Nie ma elity ani ekspertów. Każdy jest k*wa najmądrzejszy. Tożsamość jest nieznana lub trudna do ustalenia, fakty stały się fejkami a fejki postprawdą. Każdy każdego może zaatakować. Agresja słowna jest normą. Konkurencja oparta jest na przemocy a marketing na bazarowym blichtrze i wrzasku. Nie potrzebne są dyplomy, hierarchia, awans, negocjacje, rozmowy, wątpliwości, wykształcenie ani nawet pieniądze czy wpływy. Przeczytałem trzy zdaniowy tekst o akceleratorach i już jestem znawcą fizyki eksperymentalnej. Nauczyłem kumpla cofać licznik w samochodzie, po obejrzeniu webinaru, i jestem profesjonalnym elektrykiem samochodowym, choć to nielegalne. Obejrzałem filmik o jodze, jestem joginem. Nagrałem filmik o buddyzmie, jestem buddystą. Wszystko stało się proste!

Kan lu wziął oddech i kontynuował:

Nareszcie ludzkość ma alternatywny świat, świat socjalistycznej równości i pełnej demokracji, w którym nie mają znaczenia dawne wartości, minione elity, eksperckie mądrość ale chwilowa pewność, że WIEM K*WA NAJLEPIEJ, TY CIULU! Kan lu klasnął w dłonie i dodał po chwili. Dlatego Internet tak jest atrakcyjny. Jest jak mętna woda, w której nie widać ani dna, ani jakie ryby w niej pływają, ani nawet czy nadaje się do picia? Jest wszystkim i niczym zarazem. Co wyłowisz to twoje. Dlatego jest jak hazard. Ludzie mają nadzieję, że wyłowią skarby a trafia im się stary but, zardzewiała rura, plastikowa torba, więc znowu łowią w nadziei na skarb.  

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...