NAJLEPSZA WERSJA SIEBIE – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez mar 29, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Józek po dniówce w kopalni – jako że żona od dłuższego czasu narzekała na pożycie, we wszelkich sferach – udał się do poleconego terapeuty. Opowiedział szczerze – ze szczegółami – co się dzieje w domu: że po dniówce „robi” sobie piwka, trzy, czasem cztery, a w piątek to i więcej, nie wykluczając wódeczki, że czasem Halinę to nawet trzepnie „przez łeb”, gdy go denerwuje, a jak ma lepszy humor to „tylko” zwyzywa od dziwek i szmat. Wspomniał, że to jego trzecie już małżeństwo, a z dziećmi z poprzednich to się nie kontaktuje, bo go nie interesowały obowiązki, więc zostawił je byłym, choć za dzieciakami czasem bardzo tęskni. Gdy opowiadał, całej jego ciało zdradzało, że faktycznie mu ciężko z tym wszystkim. Terapeuta widział i wiedział, że Józef cierpi. Nawet w pewnym momencie pacjent uronił kilka łez. Czuł się trochę zakłopotany, ale też miał świadomość, że terapeuta to równiacha gość i przez to godny zaufania. W zasadzie chętnie by z nim się napił… 

2. Terapeuta – widząc że Józek ma się źle – zaczął od prastarych i prostych prawd, że każdy człowiek jest najlepszą wersją siebie oraz zawsze dokonuje najlepszych spośród dostępnych mu wyborów. Zrozumienie ich to przecież początek drogi do przyjęcia i zaakceptowania siebie, aby móc pójść dalej, wyjść z utknięcia, zacząć się zmieniać. Później sesja wyglądała typowo – jak to sesja u terapeuty. Pytania terapeuty – mniej lub bardziej wygodne, odpowiedzi Józka – mniej lub bardziej szczere, poszukiwanie przyczyn zaistniałej sytuacji w dzieciństwie, wychowaniu przez rodziców, wyznaczaniu przez nich granic itp. Trochę gestaltu, trochę Junga, trochę psychologii zorientowanej na proces. Sesja terapeutyczna skończyła się po godzinie. Józek wyszedł z gabinetu terapeuty zmieszany, lekko skołowany nowym doświadczeniem. Usiadł na schodach, żeby poukładać sobie to wszystko w głowie. Gdy zaczął zbierać myśli przypomniało mu się tylko to, co podczas sesji było mu miłe i utwierdzało go w przekonaniu, że wszystko z nim w porządku: jestem najlepszą wersją siebie, dokonuję najlepszych spośród dostępnych mi wyborów. Te dwie myśli wystarczyły mu za podsumowanie godzinnej sesji. Dalsze myślenie okazało się zbędne. Uśmiechnął się do siebie, wyszedł z kamienicy i zadowolony wszedł do pobliskiego baru. Wypił parę piw i wrócił do domu. Gdy Halina w drzwiach zapytała go czy pił, trzepnął ją z całej siły w policzek i rzekł „odpier#@l się ode mnie zdziro, nie oceniaj mnie, jestem najlepszą wersją siebie i dokonuję najlepszych spośród dostępnych mi wyborów. Jak czegoś nie rozumiesz, idź na terapię stara ku#o, bo ja poszedłem i już wszystko wiem. Wszystko ze mną w porządku”.

3. Każdy z nas jest najlepszą wersją siebie, każdy dokonuje najlepszych spośród dostępnych mu wyborów. Jak te zasady rozumieć? Wyobraź sobie taśmę filmową, która symbolizuje twoje życie. Tylko jedna klatka symbolizuje tu i teraz, moment w którym jesteś właśnie teraz, wszystkie pozostałe, to przeszłość albo przyszłość. Gdy weźmiesz nożyczki i odetniesz z filmu swoją przeszłość i swoją przyszłość, pozostanie tylko jedna klatka – ty w „tu i teraz”. Na tej klatce filmowej widzisz siebie takim jakim jesteś, as is. Skoro nie ma na taśmie ani przeszłości, ani przyszłości, widzisz jedyną wersję siebie, tę z „tu i teraz”, bez żadnych innych punktów odniesienia, bez konfrontowania się z przeszłością i bez pragnień lub lęków osadzonych w przyszłości. Po prostu ty, właśnie teraz. W takim momencie istnieje tylko jedna wersja ciebie – wersja z tej jedynej klatki na taśmie filmowej, wersja „TERAZ”. I jest to najlepsza wersja ciebie, bo innych – w tym konkretnym momencie, w tu i teraz – nie ma. Skoro nie ma innych, to ta jest jedyna i przez to najlepsza. I może to być wersja kochająca matka walcząca o prawa do swoich dzieci, jak również uzależniony od energii innych ojciec, wampir energetyczny, tyran i despota. Jestem najlepszą wersją siebie nie oznacza, że to co robię zasługuje na pochwałę lub potępienie, a wyłącznie, że jest to mój stan początkowy – dziś, w tu i teraz. Stan początkowy, to stan do dalszej pracy. Bo zawsze można się poprawić, ulepszyć, wzmocnić, obdarzyć większą miłością, zrozumieniem, empatią, coś uprzątnąć, coś wyregulować, wypolerować. Najlepsza wersja siebie nie oznacza, że to co robisz tu i teraz, jest godne pochwały – że masz nadal bić żonę, robić browarki każdego wieczora, wychowywać dzieci na pasożytów, które będą niezdolne do wymiany z innymi ludźmi albo grać w gry komputerowe po 18 godzin dziennie.  

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Dokonuję najlepszych spośród dostępnych mi wyborów, bo gdy spojrzę na film z odciętą przeszłością i przyszłością i mam dokonać jakiegoś wyboru, to wybiorę tylko to, co znam, to co potrafię wybrać i widzę w „tu i teraz” (na tej jedynej klatce taśmy filmowej, którą mam w ręku). Jeśli kupuję gitarę i mam budżet 3000 złotych, to nie kupuję tej za 6000 zł. Najlepszym spośród dostępnych mi – tu i teraz – wyborów jest gitara za 3000 zł. Jeśli na płacz dziecka reaguję krzykiem i złością (co – w uproszczeniu – jest równoznaczne z gitarą za 3000 zł), to dokonuję najlepszego spośród dostępnych mi wyborów – jeszcze nie nadszedł w moim życiu moment, by siąść na poduszkę medytacyjną, zacząć się obserwować, panować nad emocjami i wyjść z wzorca, który pokazali mi rodzice (gitara za 6000 zł, na którą jeszcze! mnie nie stać).

5. Jednak słowa, jak to słowa: leczą albo kaleczą. Wszystko zależy od tego, co z nimi zrobisz. Jeśli treści jesteś najlepszą wersją siebie oraz dokonujesz najlepszych spośród dostępnych ci wyborów rozumiesz w ten sposób, że możesz postępować jak ci się żywnie podoba, bez względu na twoje otoczenie, ludzi z którymi jesteś w relacjach, rodzinę, to jesteś w olbrzymim błędzie i traktujesz się jak pępek świata. Znajdujesz sobie usprawiedliwienie, by nadal krzywdzić siebie i innych, kraść ich energię, niszczyć życie i światy – własne oraz cudze. Wówczas wstajesz rano, stajesz przed lustrem, mówisz sobie odpierdol się od siebie po czym wracasz do wzorców, w których ranisz siebie i innych i nie widzisz żadnego powodu, by zabrać się za siebie, bo przecież jesteś najlepszą wersją siebie, dokonujesz najlepszych spośród dostępnych ci wyborów i … nikt nie ma prawa cię oceniać. Wtedy możesz nawet twierdzić, że ktoś kto ocenia twój opór przeciwko zmianie, sam jest w oporze przeciwko zmianie. Stajesz mi mistrzem manipulacji. W końcu internetowe memy prawdę ci powiedzą, zwłaszcza gdy wybierasz te, które pasują do obranej przez ciebie strategii funkcjonowania. A metaforyczne drogi, to pętle, wracanie ciągle do powtarzającego się mitu, snu, a to przecież z problemu nie uwalnia. Trzeba wyjść poza mit, narrację, starą opowieść na swój temat, pętlę, rolę ofiary, kata lub sprawcy.

6. Osoba uzależniona – od alkoholu, przemocy, energii innych ludzi, gier, internetu, czy czegokolwiek innego – zawsze znajdzie słowa, opowieści, memy, cytaty, wyrwane z kontekstu ustalenia, po to, by uzasadnić swoje uzależnienie, a ciebie czy mnie postawić w roli pozbawionego empatii, wrażliwości, współczucia i uczciwości kata. Próbę pomocy, czy naświetlenia problemu oceni, jako przemoc z twojej strony. Oceni, że ją oceniasz, gdyż nie odróżnia faktów od ocen. Nie dostrzega obiektywnego i surowego (bez lukru) opisu rzeczywistości na jej temat (gdyż ma to wszystko w cieniu), dlatego przypisuje ci złą wiarę, nieczyste intencje, ferowanie niesprawiedliwych ocen. Przecież jest uzależniona i musi przerzucić odpowiedzialność za ten stan na kogoś innego, a ty jesteś w pobliżu.

7. Nie może widzieć w twoim zachowaniu pomocy, bo nie chce pomocy. A nie chce pomocy, gdyż uważa, że wszystko z nią w porządku (nie jest uzależniona, nie widzi tego). Usłyszała, że jest najlepszą wersją siebie, dokonuje najlepszych wyborów i czuje się zwolniona z robienia czegokolwiek ze swoim życiem. Toteż jej relacja z tobą musi się odbywać na jej zasadach. Gdy tylko dotkniesz jej uzależnienia, skierujesz na nie choć odrobinę światła – słowem, uczynkiem, zaniedbaniem – od razu się odezwie, zareaguje, coś niezwłocznie zrobi. Właśnie odpalił się jej cień i nieprzyjemny smrodek wyłazi z piwnicy. Uzależnionego poznasz po tym, że reaguje i broni uzależnienia nawet wtedy, gdy twierdzenie w tym przedmiocie nie było do niego bezpośrednio skierowane. Staje się rzecznikiem obrony wszelkich uzależnionych, którzy – w odczuciu tej osoby – nie są uzależnieni, a wyłącznie są najlepszą wersją siebie i dokonują najlepszych spośród dostępnych im wyborów. A przez to mogą zaniedbywać, ignorować zasady funkcjonowania rodziny, pić, bić, niszczyć… wszystko mogą. Są bogami w tym byciu najlepszą wersją siebie i dokonywaniu najlepszych wyborów. A bogowie mogą wszystko! I wystarczy jedno tylko twoje słowo, które ma im unaocznić problem, by skorzystały z wszelkich możliwych instrumentów, by wpędzić cię w poczucie winy, zakłopotanie, cierpienie. Znają twoje miękkie podbrzusze, wiedzą, że masz dobre serce i przez to posiadają dokładne informacje gdzie i jak uderzyć. Chcesz poznać uzależnionego? Powiedz coś o uzależnieniu mimochodem, nie do niego i nie na jego temat. Po prostu puść to w świat, w eter. Gdy się odezwie w postawie obronnej, to odpowiedź raczej jest przesądzona. Po co i czego broni, skoro temat go nie dotyczy? Głos zabierają ci, których sprawa w jakiś sposób dotyczy, czyż nie?

#81. Jesteśmy najlepszą wersją siebie. Dokonujemy najlepszych spośród dostępnych nam wyborów. Jednak nie możemy być w tym egoistycznymi koniunkturalistami, zapatrzonymi tylko w siebie i swój interes, ksobnymi, uraźliwymi i niechętni do zmiany jednostkami. Świat przyrody i świat ludzi to nieustający proces zmiany i samodoskonalenia się. Dlatego najlepsza wersja z dziś – w moim świecie – to wersja odrobinkę lepsza od tej wczorajszej. Codziennie poświęcamy z Maciejem kilka godzin z piórem w ręku, by rozwijać siebie i pomagać rozwijać się innym. Temu m.in. służy blog Macieja i strona 81tajemnic. Piszemy często do siebie, o sobie, lecz w twojej obecności. Pokazujemy procesy, mechanizmy, schematy myślenia, które rządzą nami – ludźmi. Jeśli jednak traktujesz jakiś post osobiście – pomimo naszej dobrej wiary, czystych intencji, chęci niesienia pomocy – to być może naprawdę warto, abyś zastanowił (zastanowiła) się, czy rzeczy tu opisane, nie dotyczy czasem ciebie. Jutro możesz stać się lepszą wersją siebie od najlepszej, którą jesteś dziś. Aby to zrobić, dziś dokonaj najlepszego spośród dostępnych ci wyborów i zerwij z uzależnieniem. Możesz to zrobić, jest ten wybór dla ciebie dostępny, skoro ten właśnie post został przez ciebie przeczytany do samego końca. Po prostu to zrób. Jesteś najlepszą wersją siebie. Dokonujesz najlepszych spośród dostępnych ci wyborów. To nie oznacza jednak nic nie zmieniaj!

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Najlepsza wersja siebie – koan

Messenger wyświetlił nową wiadomość. Na tle zachodzącego słońca widać było pomost, do którego zacumowana była, stara, drewniana łódka. Na zdjęciu widniał napis, jak to w memach: Jeśli chcesz, wyrusz ze mną wspólną drogą lecz nie oceniaj mnie. Ten kto ocenia oferuje przemoc a nie moc. Wiadomość przyszła od Muazetty.

Odpisał:

– Nigdzie się nie wybieram.

Po chwili przyszła odpowiedź. Na tle zdjęcia kobiety, która rozpościera ramiona napis: Zawsze jesteś najlepszą wersją siebie.

Odpisał:

– Owszem, nawet jeśli dokonujesz złych wyborów.

– No właśnie – opowiedziała. – Możesz dokonywać lepszych, nie oceniając, tylko podążając.

I po chwili dołączyła obrazek samotnej dziewczynki na drodze, która targa wielkiego misia.  

Odpisał:

– Nie zarzucaj mnie kalkami słownymi w stylu: Nie oceniaj, tylko pożądaj. Albo: Zawsze jesteś najlepszą wersją siebie, gdyż sadysta i psychopata patrząc ofierze w oczy, też może powiedzieć coś takiego o sobie. Ponadto nigdzie się z tobą nie wybieram, w żadną podróż, gdyż ostatnio kilka razy dałaś dowód swojej niedojrzałości i nie jest to ocena ale fakt. Nie jesteś dziewczynką z misiem.

– Ocena! I to jeszcze jaka! – Odpowiedziała dołączając emotikon złości.

Odpisał:

– Nie ocena ale fakty. Przykłady? Koniecznie potrzebujesz przykładów? W zeszłym tygodniu zostawiłaś córeczkę pod opieką pijanego ojca i pobiegłaś na spotkanie Klubu Kobiet Mocy, choć był już zakaz spotkań, z powodu wirusa. W tym tygodniu zapomniałaś opłacić podatek dochodowy i odebrać pilną przesyłkę z sądu. Następnego dnia omal nie spaliłaś mieszkania, gdyż zapomniałaś o gotowanej owsiance. Ponadto o wszystkim skrzętnie mnie poinformowałaś. Wystarczy?

Po chwili przyszła kolejna wiadomość. Tym razem młoda kobieta ogromnym młotem rozbijała mur. Napis informował: Możesz mnie uważać za kogo chcesz, ja i tak znam swoją wartość i niczyje zdanie na mój temat tego nie zmieni.

Odpisał:

– Życzę powodzenia w drodze, a tak a pro pos “drogi”, swoją drogą, dokądś się wybierasz, czy to tylko metafora?

Po długiej chwili odpowiedziała:

– Jesteś złośliwy. Oczywiście, że metafora. – I znów emotikon z jakąś buźką.

Odpisał:

– Metaforyczne drogi, to pętle.

Usunął Muazettę z grupy znajomych i wyłączył aplikację. Założył buty i poszedł biegać.

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...