SKARB – interpretacja koanu dla Alexandra M. od Anny M.

utworzone przez kw. 16, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz, Prezent

Pasterz Santiago. Zawsze w takich momentach, przy takich historiach, myślę o nim. Warto przeczytać – bez uprzedzeń – „Alchemika” Paulo Coelho. I warto do niego wracać. Santiago wyrusza w podróż w poszukiwaniu skarbu. Po drodze – jak to w życiu – spotykają go wszelakie perypetie. Raz na wozie, raz pod wozem. Taka natura rzeczy i taka natura rzeczywistości. Aby zrozumieć sukces, trzeba poznać porażkę, by zrozumieć radość, trzeba poznać smutek, by dostrzec dzień, trzeba również ujrzeć noc. I aby coś docenić, trzeba w życiu coś stracić.

Można zwiedzić cały świat w poszukiwaniu Boga, szczęścia, skarbu, czegokolwiek, co nada naszemu życiu jakiś większy sens. Albo … jakikolwiek sens. Można też w tym celu przeczytać 1000 książek, ukończyć 500 szkoleń, zdobyć 100 certyfikatów, skończyć dwa fakultety i zdobyć jakąś prestiżową statuetkę, pobijając przy tym jakiś rekord, najlepiej światowy. Można też zarobić milion – złotych, dolarów, euro albo bittcoin’ów. W rok, miesiąc albo tydzień. A nawet w jeden dzień. I może okazać się, że to marny trud. Boga Panocku ni ma, skarbu ni ma, scyńścia ni ma – powie jakiś góral.

Ale czy nie chodzi o to, żeby szukać? Szukanie jest przecież fajne. Dobrze jest spojrzeć na życie, jak na wielką, wielotomową księgę, w której próbuje się odnaleźć odpowiedź, na jakieś nieszablonowe pytanie. Które z jakiejś przyczyny, jest dla nas szalenie ważne, istotne, warte by oddać mu całe życie. Takie poszukiwanie samo w sobie może nadawać sens, jeśli odpowiedź na zadane pytanie albo pytania – przecież może ich być wiele – jest dla nas naprawdę ważna. Czego – wobec tego – warto szukać, aby samo poszukiwanie było sensem, dawało radość, stało się Bogiem i skarbem samym w sobie?

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

Wiśnie kwitną wszędzie. Ale z jakiegoś powodu Kraj Kwitnącej Wiśni jest jeden. Japonia – dzięki temu – stała się piękną metaforą poszukiwania i podążania do skarbu, który jest wszędzie. Jest jednak jeden czynnik, jeden kluczowy element, który sprawia, że Japonię, a nie żaden inny kraj, kojarzymy z kwitnącą wiśnią. Mimo, że wiśnie kwitną wszędzie i mimo, że w Japonii wiśnie nie są jedynym powodem do przeżywania piękna. Jest kwitnąca morela ume, dźwięk instrumentu Koto i pewnie milion innych powodów. To Japończycy – to oni zdecydowali, że z kwitnącej wiśni uczynią swój skarb. Myśl, idea, pewnie urodziła się – jak to z reguły bywa – w jednym człowieku, w jakimś Kanja Masucie, jednak zaraził nią – skutecznie – innych. Co sprawiło że zaraził?

Trzeba ludzi rozmiłować w jakiejś dziedzinie. Jednak – by kogoś rozmiłować – trzeba być w tym czymś rozmiłowanym. Ktoś spojrzał na kwitnącą wiśnię i obraz ten – w jego wielowymiarowości, wielobarwności i zmienności – pokochał. W rozmiłowaniu, nie kryje się nic innego, jak miłość. Miłość „do”. A miłością zarazić bardzo łatwo, gdy jest autentyczna. Tak zachwyt jednego człowieka może stać się zachwytem narodowym, powodem do miłości i pewnego rodzaju dumy, skarbem. Warto być w czymś rozmiłowanym. W czym jesteś rozmiłowany, co uczyniłeś swoim skarbem? Można zwiedzić cały świat, w poszukiwaniu Boga, szczęścia, skarbu, czegokolwiek, co nada naszemu życiu jakiś większy sens. Można też w tym celu przeczytać…, ukończyć…, zdobyć…, skończyć…, pobić… Co z tego, gdy rozmiłowania w tym nie ma? Marny trud. Boga Panocku ni ma, skarbu ni ma, no i szcynścia ni ma. I nie będzie, gdyz miłości ni ma – powie jakiś góral.

No i chyba po to, to wszystko jest – to zwiedzanie świata, te szkolenia, książki, kursy, kariery, rekordy, wyjazdy do Japonii, by zobaczyć kwitnącą wiśnię, ta podróż pasterza Santiago przez pustynię, po skarb. W każdym przejawie życia możemy zobaczyć … miłość. Potrzeba jednak mieć tę zdolność odróżniania tych, którzy są zwykłymi rzemieślnikami, od tych, którzy są miłośnikami. To ci drudzy uczą nas piękna abyśmy byli dla siebie piękni, uczą nas patrzenia, abyśmy potrafili widzieć, pokazują zachwyt kwiatami, abyśmy nauczyli się zachwytu. Aż wreszcie, pokazują nam swoją miłość „do” i wdzięczność, abyśmy nauczyli się odnajdywać miłość i okazywać wdzięczność. Ci, którzy potrafią docenić, dostrzec, poczuć, pokochać i podziękować, uczą nas doceniać, dostrzegać, czuć, kochać i dziękować.

Gdyby na tym świecie nie było wcale kwiatów wiśni, Jakże spokojne byłyby nasze serca na wiosnę pisze wielki japoński poeta. Zdaje się, że to ostrzeżenie, by w rozmiłowaniu też zachować umiar, rozsądek, nie przesadzać. Nadmiar może zemdlić, przesycić, odebrać radość. Przesada może zatruć miłość. I ją zabić.

Gdy coś robisz z zamiłowaniem, cokolwiek to jest, odczuwasz miłość. Przykładowo gdy jesz lody albo ciasto, gotujesz smaczny posiłek, słuchasz ulubionej muzyki, oglądasz wspaniały film, jesteś z jakąś bliską i wyjątkową Ci osobą… to miłość. To miłość. I być może jednej rzeczy nie wiesz, ja odkrywam ją właśnie teraz. To uczucie miłości, nie jest zawarte ani w cieście, ani w lodach, ani w muzyce. Ono jest w Tobie, i we mnie… Sami sobie to robimy, dokonując – takich lub innych – wyborów. Już wiesz co jest Twoim Skarbem? Gdzie jest Twój Skarb? Każdy z nas ma w swoim życiu takiego człowieka – tylko jednego – który w najtrudniejszych momentach chwyta za rękę i pomaga wyjść z najgorszego bagna. Jak by się nie działo, jak trudno by nie było, ten człowiek jest zawsze obok. Zawsze, nawet gdy nie ma nikogo, gdy nikt nie pamiętał, nikt nie odebrał telefonu, nikt nie przyjechał. Jest, gdy jesteśmy sami i samotni, na – takiej lub innej – pustyni. To najlepszy przyjaciel, złoty człowiek i… skarb. Twój skarb. Wiesz kto to?

Bo tam, gdzie będzie twoje serce, będzie i twój skarb.

Cudze chwalicie,
Swego nie znacie,
Sami nie wiecie,
Co posiadacie.

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Skarb – koan dla Alexandra M. od Anny M.

– To miejsce nazywa się Takara, czyli skarb. Wiesz dlaczego? – Stary mnich wyrósł jakby z pod ziemi za plecami młodego wędrowcy. – Wiesz z jakiego powodu zostało tak nazwane?

Zaskoczony chłopak pokręcił przecząco głową i nagle ukłonił się przypominając sobie o etykiecie i zasadach dobrego wychowania, tak ważnych dla Japończyków. Zanim się zorientował mnich był kilka metrów od niego w drugiej części ogrodu. Stamtąd dał znak ręką, przywoływał młodzieńca.

– Spójrz – chwycił gałąź kwitnącej wiśni z różowo-białymi kwiatami. – Wiesz dlaczego ludzie zachwycają się wiosną w naszym kraju?

– Z powodu milionów kwitnących wiśni? – Chłopak odpowiedział pytaniem na pytanie.

– Wiśnie kwitną wszędzie. – Stwierdził mnich.

– Z powodu ich piękna? – Spróbował młody mężczyzna.

– W kraju, z którego pochodzisz z pewnością jest wiele równie pięknych kwiatów – zaśmiał się mnich.

– W takim razie z powodu tradycji?

– Doskonale, masz rację. – Ucieszył się mnich. – Trzeba ludzi rozmiłować w jakiejś dziedzinie. Tradycja zachwycania się wiosną ściąga do naszego kraju miliony ludzi. Nazywa się Hanami, czyli oglądanie kwiatów. Z jakiego powodu nie zachwycają się kwiatami we własnych ogrodach? Jak sądzisz? Ludzie przebywają czasem tysiące mil żeby oglądać japońskie wiśnie a przecież są magnolie, czereśnie, jabłonie, żarnowce, lipy, bratki i tulipany, kalina i bez, tysiące kwiatów, wszędzie.

– Może to kwestia zauroczenia? Może popularności? Po za tym wiśni jest tak wiele, tutaj. Łany kwiatów. – Chłopak zbliżył policzek do gałęzi, którą mnich wciąż przytrzymywał.

– A jednak wielki poeta Ariwara no Narihira pisze: Gdyby na tym świecie nie było wcale kwiatów wiśni, Jakże spokojne byłyby nasze serca na wiosnę. ­– Mnich wyrecytował.

– To prawda, ten widok zapiera dech w piersiach. – Chłopak czuł jak opanowuje go fala czułości i wzruszenia.

– Spójrz na ten kwiat. To kwitnąca morela, ume. Równie piękny a może piękniejszy, choć dziś mniej popularny. Mówimy o-hanami. Podwyższenie, uhonorowanie. Jakbyśmy mówili do cesarzowej kwiatów. Jakbyśmy mówili o specjalnym, królewskim oglądaniu kwitnącej moreli. – Mnich westchnął i po chwili dodał: – Trzeba ludzi nauczyć piękna aby byli piękni, trzeba ich nauczyć patrzenia aby potrafili widzieć, trzeba ludziom pokazać kwiat, aby nauczyli się zachwytu. Trzeba nauczyć wdzięczności wobec kwiatów aby docenili owoce drzewa. Już wiesz dlaczego to miejsce nazywa się Takara, czyli Skarb? – Spytał mnich.

– Czy dlatego, że w tym ogrodzie, w ciszy, w samotności można nauczyć się dostrzegania i doceniania? Może dlatego, że dostrzegamy siebie? Swoją wrażliwość? – Odpowiedział młody mężczyzna, lecz gdy rozejrzał się, nikogo w pobliżu nie było.

Przeszedł kilka kroków. Rozglądał się, krążył po alejkach, podziwiał kwiaty. Co jakiś czas, pomiędzy gałęziami poszukiwał sylwetki mnicha. W końcu napotkał ogrodnika, który grabił ziemię. Ukłonił się i spytał:

– Kim był mnich, który przechadzał się tędy. Ten z którym rozmawiałem?   

 – Nie było tu żadnego mnicha, jesteś sam – odpowiedział ogrodnik. – Może odurzył cię zapach kwitnących wiśni? Ogród nazywa się Takana, czyli Skarb. Założył go siedemset lat temu czcigodny mnich Kanja Masutā, co oznacza Cierpliwy Mistrz. Na skalnym zboczu posadził pierwsze morele i wiśnie. Mówią, że w starej części ogrodu zachowały się sadzone przez niego drzewa ale to tylko legenda, najstarsze mają zaledwie dwieście pięćdziesiąt lat.                                           

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...