PIRANDELLO – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez mar 25, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

 

1. Pirandello – jak sądzę – chciał podkreślić unikatowość ludzkiego życia, niepowtarzalność indywidualnej jednostki ludzkiej. Na poziomie elementarnym wszyscy jesteśmy tacy sami. Ponoć niewiele się też różnimy do ziemniaka czy banana. Jednak suma naszych doświadczeń – aktualnych, przeszłych, pochodzących z innych wcieleń (jeśli ktoś wierzy w reinkarnację) – sprawia, że jesteśmy całkowicie wyjątkowi – jak odcisk palca. Zupełnie niepowtarzalni. Tacy sami, a jednak zupełnie inni. Paradoksy – uwielbiam je. 

2. Tę wyjątkowość, niepowtarzalność, unikatowość, często traktujemy jak przekleństwo, dziwactwo, odstawanie od norm. Chcąc się dostosować do reguł panującego świata, narzuconych zasad, konwenansów, paradygmatów, wychowania, edukacji itp., odbieramy sobie prawo do bycia takimi, jakimi jesteśmy. Ujednolicamy się, spłaszczamy, kompresujemy, pozbawiamy wyjątkowości, w imię zasad rządzących masami. I przez to – przede wszystkim – cierpimy. Jednak dzięki świadomości cierpienia, jego odczuwaniu, zaczynamy poszukiwać recepty na szczęście, drogi do domu. Nią zdaje się być – w pierwszej kolejności – akceptacja siebie, czyli powrót do unikatowości, wyjątkowości, prawdy na swój temat.

3. W świecie, w którym mało kto ma siłę (moc), odwagę, by być sobą (w prawdzie o sobie), trudno o zrozumienie i komunikację. Pirandello w „Sześciu postaciach w poszukiwaniu autora” zdaje się podkreślać, że nikt nie może być mną, ani ja nie mogę być kimkolwiek innym, niż sobą. Nikt mnie nie zagra, nie wczuje się w 100% w moją pozycję, nie poczuje tego, czego doświadczam, gdy oglądam dziewiczą laotańską dżunglę albo misternie sklejam ścieżki audio, by mogła powstać z nich kompozycja muzyczna.

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Pirandello odkrywa – z pozoru tylko smutną – prawdę, która ma, gdy się temu przyjrzeć dokładnie – wyzwalający walor. Nikt, nigdy, do końca cię nie zrozumie – poza tobą samą (samym). I nikt, nigdy, do końca, mnie nie zrozumie – poza mną. I znów dochodzę – który to już raz – do tego samego wniosku: zrozumienie i akceptacja siebie (miłość do siebie, zgoda na siebie), jest początkiem prawdziwej wolności. Nikt nam nie da tego, co możemy dać sobie wyłącznie my sami. Wszystko zaczyna się w nas…

5. Bohater koanu – ojciec – dodaje „Pirandello przekazuje nam, że w istocie nie jesteśmy w stanie odczuwać cudzych uczuć, a tym samym ich wyrażać. Dlatego wątpi w skuteczną komunikację”. Trudno się z tym nie zgodzić. Mało kto z nas poznał siebie. Mało kto z nas ma tę odwagę, by pokazywać światu prawdziwy obraz siebie, żyć jak tego pragnie. Mało kto z nas spotyka ludzi, którzy poznali siebie i mają tę odwagę, by pokazywać innym swoje prawdziwe oblicze, żyć po swojemu. Nieomal każdy z nas jest postacią sceniczną, większość z nas ogrywa role – często cudze, często nieświadomie. I chyba wszyscy szukamy autora. Robimy jednak wiele – i ty, i ja – by do pełnej prawdy na swój temat dotrzeć. Wciąż szukamy autora – rozwijamy się i poznajemy, pracujemy nad sobą, demaskujemy cienie, medytujemy, dotykamy na różne sposoby absolutu

6. Być może znasz wczorajszy koan i interpretację („Seplenisz”). Mój tekst – próba wykładni rozmowy pomiędzy dziadkiem i wnuczką – również dowodzi temu, że nie jesteśmy w stanie poznać cudzych uczuć. Maciej zapytał mnie wczoraj – gdy już przeczytał mój tekst – z jakiego powodu nie wziąłem pod uwagę tego, że wnuczka i dziadek mogą się droczyć; że taki sposób prowadzenia rozmowy mógł być ich indywidualnym, szczególnym, unikatowym sposobem okazywania sobie miłości? Wiem dlaczego tak się stało i to sprawiło, że kolejny kawałek muru – który zabudowuje prawdę o mnie – odpadł. „Rozmijanie się, niezrozumienie, zagubienie to nieuniknione składowe ludzkiego życia”. Najprawdopodobniej tak właśnie jest. Cała wczorajsza interpretacja, to próba zrozumienia postaci scenicznej przez inną postać sceniczną – przecież interpretowałem fikcję literacką. Czyż Pirandello nie chciał powiedzieć, że nie interpretujemy faktów, rzeczywistości, a wyłącznie fikcję i wyobrażenie?  

7. A może chodzi o determinizm? Być może Pirandello był mistykiem, miał naturę mistyczną. Coraz więcej i coraz częściej w nowoczesnych serialach i filmach długometrażowych motywów, w których sugeruje się, że jesteśmy tylko aktorami w sztuce, elementami jakiejś złożonej symulacji albo wyłącznie uczestnikami w jednym z wielu wariantów rzeczywistości (np. seriale „The OA”, „Dark”, filmy długometrażowe „Interstellar”, „Incepcja”). Pojawia się też – coraz częściej – w sztuce filmowej wątek, że istnieje jakieś wyjście z tego świata („Truman Show”, „Matrix”). Tworzymy komputerowe symulacje, wirtualne światy. Niektórzy twierdzą (np. Elon Musk), że sami bierzemy udział w takiej symulacji. Może Pirandello też miał jakieś przeczucie? Może sugeruje, że życie to tylko gra, sztuka z rozpisanymi rolami, z mniejszym lub większym wpływem aktora, na to co się dzieje? Nie wiemy, ani co jest prawdą, ani dokąd zmierza nasze życie – jaki jest byt sztuki, zwłaszcza niedokończonej, co się dzieje z postaciami i niezwieńczonym efektem tworzenia, kreacji… Z jakiegoś powodu nie mam wątpliwości, że „jakiś” autor istnieje, że wszystko – każde stworzenie, poczynając na mnie, kończąc na koronawirusie, ma swojego stwórcę i przyczynę – cel – stworzenia.

#81. Być może poszukiwanie autora – o którym pisze Pirandello – to poszukiwanie Boga, absolutu, stwórcy, demiurga albo prawdy o tym, jak i z czego utkana jest rzeczywistość. A może chodzi o poszukiwanie siebie? Może ja jestem autorem, przy czym zdobyć pewność, że tak jest, będę mógł dopiero w momencie, w którym poznam całą prawdę o sobie? Kiedy to nastąpi? W swoim czasie – rzecz jasna 🙂 

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Głupi smutek – koan

– Co u ciebie?

– Odpowiem jak polityk przyparty do muru, który zdaje sobie sprawę, że co by nie odpowiedział, to będzie błąd: „bez komentarza”. – Zaśmiał się smutno.

– Czasem dzieje się tak, że spada na nas wirus, za wirusem – ­odpowiedział wtórując radośnie lecz nie był to śmiech adekwatny, trochę nie na miejscu, może odrobinę złośliwy a może po prostu głupkowaty? Wypił już przecie ze dwa, może trzy piwa.

Śmiech tamtego był smutny, nawet bez cienia autoironii, śmiech wisielczy, może nawet rozpaczliwy, ledwie skrywając ból, który starał się ukryć. Nie przyszedł tu na rozmowy. Przyszedł pożyczyć pieniądze.

– Stary nie traktuj siebie i spraw tak bardzo poważnie. – Klasnął w dłonie i wyjął z lodówki dwa piwa. Otworzył oba i podał jedno przyjacielowi. – Nikt z nas nie wyjdzie stąd żywy, takie jest życie, więc trzeba się cieszyć tym co masz. – Zaśmiał się. Upił łyk i dodał, znów z tą nieadekwatną radością – zjedz smaczną potrawę, idź na spacer do parku, obejrzyj dobry film. Trzeba żyć chwilą, stary! A poza tym idzie nowe, zobaczysz.

Tamten odstawił piwo. Nawet nie upił. Zrobił krok w kierunku drzwi. Wziął zwitek banknotów, które leżały na szafce, przygotowane dla niego. Podszedł w kierunku drzwi i powiedział:

– Bardzo dziękuję, to dla mnie wiele znaczy – wskazał na zwitek banknotów. – Oddam najszybciej jak tylko będę mógł. Dzięki, stary.

– Ale co się właściwie stało? Nic nie powiedziałeś. Chociaż browarek dokończ. – Podszedł kilka kroków, żeby otworzyć drzwi a może, po to żeby zatrzymać przyjaciela albo pożegnać, może przytulić? Chciał jeszcze rzucić jakiś żarcik na odchodnym. W każdym razie zanim pokonał kilka metrów przedpokoju tamten już wyszedł.

Dokończył swoje piwo, wziął to drugie, otwarte dla przyjaciela. Wypił duszkiem. Obie flaszki wrzucił z impetem do kosza aż w całym mieszkaniu rozszedł się huk. Usiadł przy stole w kuchni i rozpłakał się.  

– Co to k*wa za smutek? Co za głupi smutek jakiś? Co jest k*wa? Co jest? – Powtarzał szlochając.

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...