MONOLOG ANIOŁA DO KRZYSIA – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez kw. 1, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Nie doceniałem cię diable, nie lubiłem draniu. Ilekroć się pojawiałeś, dopadała mnie złość, obrzydzenie, gniew, lęk, niepewność i to najgorsze… to cholerne przyciąganie. Jego nie mogłem zrozumieć najbardziej. Ten twój szczególny – diabelski – magnetyzm, który sprawiał, że chciałem się zbliżyć, podejść, być może zrozumieć, lecz chwilę później byłem już gdzieś zdecydowanie indziej, czmychnąłem w dal, najdalej jak się da… Szybko wracało do mnie przeświadczenie, wieloletnie nauki – wszelakiej maści autoramentów – żeś jest źródłem wszelkiego zła. Zaś to, co to mnie w tobie korciło, musiałem przed sobą ukryć, zasłonić jakąś maską, kamuflażem. Wiesz czego pragnąłem. Tej twojej bezkompromisowości, nieuległości, stanowczości, odwagi, walenia szczerze prosto między oczy, umiejętności stawiania spraw wprost, bez owijania bułki w bibułkę… Strasznie mnie irytowało to twoje bycie sobą.

2. Zło tylko w tobie widziałem i za zło wszelkie cię obwiniałem. Ciągle żeś przychodził, w różnych strojach, przebierańcu. Gdzie nie poszedłem, zawsze któraś z twoich nieskończonych kreacji tam była. W domu, w firmie, w zagrodzie, na ulicy, w całkowicie przypadkowych miejscach i okolicznościach. Przebierałeś się za prostych, zwyczajnych, często mi obcych i Bogu – tak Bogu! – ducha winnych ludzi. Wszędzie Ty, wszędzie jakaś odmiana zła. I słyszałem jak śpiewasz „Zawsze tam gdzie ty. Zawsze tam gdzie ty”. Nienawidziłem cię tak samo jak nie znoszę tej piosenki. Ohyda! (a jaki się wyda to co?).  

3. Aż w końcu przyłapałem cię na tym, że ty na zmianę raz prawdę, raz kłamstwa mi mówisz i podpowiadasz sprzeczne, wzajemnie wykluczające się rozwiązania. I to mnie cholera zastanowiło. Coś mnie tknęło, na szczęście. Jakaś resztka rozsądku we mnie przemówiła. Choć i tak nie mam pewności, czy to nie był też twój głos. I tak słuchałem na zmianę tych twoich kłamstw i prawdy, prawdy i kłamstw, aż odkryłem, że nie wiem już kiedy kłamiesz, a kiedy mówisz prawdę, że tego się nie da w ogóle odróżnić. I patrzyłem na tych wszystkich ludzi, których ducha przejąłeś by mnie kusić i zniszczyć – sprzątaczki, sprzedawców, fryzjerki, monterów, kurierów, lekarzy, prawników, szatniarzy, siostrę, dziewczynę, kumpla, przyjaciela – i zrozumiałem, że ty nie w nich siedzisz, a we mnie. I że prawdy od kłamstwa nigdy nie odróżnię patrząc na ciebie. Że na siebie muszę patrzeć i w sobie znaleźć wszystkie odpowiedzi.

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. I wtedy stała się rzecz niebywała. Ludzi tych wszystkich – których na mnie zsyłałeś, których ciała przejąłeś – zacząłem traktować jak lustra. W których mogę siebie zobaczyć, odpowiedzi poszukać, zadać pytanie i poczekać na odpowiedź. I pomyślałem – to niemożliwe, to nie diabeł w drugim człowieku, a anioł, albo  zaproszenie, do zrozumienia, do zmiany. Że te ironie losu, które na mnie sprowadzasz, to powtórki z rozrywki jakiegoś nieodrobionego zadania domowego, jakiejś życiowej lekcji. Tak też zacząłem żyć. Każdego napotkanego diabła oglądałem dokładnie, bez uprzedzeń, by się przekonać, że to nie on, nie ktoś na zewnątrz, lecz to ja sobie to wszystko robię. To zło, te emocje, ten gniew, lęk, zazdrość, chciwość, łakomstwo, to „Siedem”, jak u Davida Finchera. Że te grzechy, które ja tobie i ludziom innym przypisywałem, że one są częścią mnie i tylko ja mogę zadecydować, czy one mają nade mną władzę, czy nie.

5. Nie doceniałem cię diable, zło ci przypisywałem, a przecie to zawsze o mnie chodziło, o to jak myślę, działam, co robię i jak przez to żyję. No ale łatwiej było na kogoś odpowiedzialność zgonić, innym zło przypisać, niż się sobie przyjrzeć i za swoje życie się porządnie zabrać, posprzątać chlew. No ale przyznasz, nie jeden miał interes w tym świecie, by mi wmówić, że to ty, a nie ja. Szujo ty drogi, diable kochany, triksterze anielski. Ciągle ze mną pogrywałeś. Dalej ze mną pogrywasz, ale wiedz, że gdy to robisz, to ja mam już świadomość, że to nie ty, tylko ja sobie to wszystko robię. Bo jaki miałbyś mieć interes, by mi krzywdę robić i życie obrzydzać, skoro mam wybór i zawsze, ale to zawsze, mogę zadecydować co zrobię i o czym myślę.

6. I dalej do mnie przychodzisz. Lecz teraz już miłym gościem jesteś, jakoś bardziej anioła przypominasz, bo już absolutnie ani ze złem cię nie utożsamiam, ani diabłem nie nazywam. Lekcją się stałeś – w innym człowieku, w sytuacji, a gruncie rzeczy zawsze we mnie samym. No tak, to już ci powiedziałem, że zawsze chodzi o mnie. I milcz teraz, bo wiem, że zaraz mi wypomnisz, że skoro to tak powtarzam już trzeci raz, że „wiem”, to być może jednak jeszcze nie wiem. Po co miałbym tyle razy to samo paplać, gdybym wiedział. Eh ty diable w skórze anioła, aniele w skórze diabła. Dbasz o mnie, wiem o tym, tylko czasem w skórę dasz tak mocno, że aż boli. A wtedy, to mam ochotę komuś przypierdolić, bo łatwiej mi sądzić, że to ktoś, że to ty, niż że ja. No i przypierdalam – sobie. Wiesz przecież, czasem nie chcę się widzieć, udaję, że jestem kimś innym, wybielam, gadam – tu i tam – jaki to świetlisty jestem. Ale ty skurczybyku wiesz, zawsze wiesz i zawsze widzisz. A jak widzisz, to ślesz zaproszenie, do zmiany, na lepsze. Dobry z ciebie chłop. I chyba z tego powodu, nie mogę cię ze złem identyfikować, bo te zmiany to zawsze mi na dobre wychodziły, jakość życia mi się jakoś tak poprawiała, z dnia na dzień. I ludzie wokoło – ci co kochają – też się szczerze cieszyli. Złośniku ty, cyniku, ironiczny skurczybyku. Nic się przed tobą nie da ukryć, za nic masz te wszystkie ludzkie reguły, które nie służą nikomu, oprócz tych, którzy je ustanowili. A właściwie to jakiej ty płci jesteś?

7. I wdzięczny ci jestem, że dalej przychodzisz, tak bezinteresownie, choć – mam wrażenie – że coraz rzadziej. Czy to jakieś wyróżnienie? Kopiesz mnie w kostkę, gdy zadaję kłam samemu sobie. Szturchasz w bok, kłujesz w żołądku, ściskasz w wątrobie, palisz w gardle… Dzięki tobie nie jestem już w stanie ukrywać się przed sobą. Widzę się coraz lepiej i coraz dokładniej. I nadal się uczę, że mogę – jak ty – być taki, jaki chcę być, bez wyrządzania komukolwiek krzywdy. Bo zło – jakkolwiek będące częścią mnie – jest zawsze wynikiem mojej decyzji, woli, chęci, intencji. A te, wiem jakie mam, toteż nie martwię się już nazbyt. I wiem też, że mam gdzieś pod skórą, pod paznokciem to, przed czym tak bardzo uciekałem. Ty też to wiesz, zawsze to wiedziałeś.

#81. Dzisiejszy koan jest dla mnie wyjątkowy i szczególny. Jest w nim ukryte coś, co rozumiem doskonale, ale jest też tutaj coś, czego do końca nie rozumiem. Przyjdzie na to czas… Kiedyś napisałem tekst do muzyki, którą skomponowałem. Było to krótko przed tym, zanim zacząłem zajmować się rozwojem osobistym, zanim spotkałem pierwszy raz Macieja, pojechałem na pierwsze spotkanie, a potem kurs. Tekst – dość grafomański – brzmi:
I. Nie mogłem nigdy królem życia być
I nie wierzyłem że zostanę kimś
Bo we mnie żyje drugi gość
Którego mam serdecznie dość, więc…
Ref: Ty spadaj. Na na na na na na na na na na na.
Hej, spadaj. Na na na na na na na na na na na.
II. Karmię się strachem zamiast żyć
Marzę o baśniach, pięknych snach
A wszystko jest tuż obok mnie
Gdyby nie skurwiel, który wciąż mnie żre.
Ref: Więc Ty spadaj. Na na na na na na na na na na na.
Hej, spadaj. Na na na na na na na na na na na.
Iluż musiałem spotkać diabłów – w postaci drugiego człowieka – by zrozumieć, to, co napisałem – przecież całkowicie nieświadomie – w tekście piosenki. Zrozumieć, że chodzi o mnie, że cała ta nienawiść, złość, zło, agresja, gniew itp., ten diabeł, są we mnie i są częścią mnie. I bolą, powodują cierpienie, tak długo, jak długo człowiek chce się ich pozbyć lub udaje, że ich nie widzi, że ich nie ma. Dopiero, gdy zostają potraktowane jak gość, mogą odejść same. I dziękuję każdemu archetypowemu tricksterowi, który jest obok mnie. Niektórzy z nich w ten sposób realizują swoją misję życiową, pomagając innym. To wy mnie uczycie, że rzeczywistość jest bez znaczenia, a dzięki temu, odczuwam w swoim życiu radość nieomal w każdej chwili. A w pozostałych, ten błogi spokój.

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Monolog anioła do Krzysia – koan

– Krzysiu, ty diabła bierzesz za jakiegoś diabła, bo ty nie rozumiesz Krzysiu, kim jest diabeł? Diabeł, Krzysiu, to jest trickster. No wiem, że nie rozumiesz Krzysiu. Nie trik star, tylko trickster. Słowo takie trudne jest, Krzysiu. No wiem, że nie rozumiesz, dlatego tłumaczę ci, Krzysiu. – Diabeł zawinął ogon i zaczął się nim bawi, tak jak ludzie bawią się czasem puklem włosów albo słomką do napoju.

– Wyobraź sobie, że diabeł, to jakby trochę dziwny klaun, czyli ktoś w rodzaju błazna. – Kontynuował. – No taki Joker, jak z filmu ale mniej zakręcony psychicznie, za to bardziej zdystansowany. Nie rozumiesz? No widzę, że nie rozumiesz. Skup się. Trickster z jednej strony mówi prawdę a z drugiej kłamie, żeby wyraźniej pokazać oszustwa, którym ulegasz. Z jednej strony opiekuje się tobą ale z drugiej daje ci trochę w skórę. Diabeł, czyli tricksetr, czyli ja, Krzysiu, mam naturę żartownisia, przechery, kabareciarza. A kabareciarzy lubisz, prawda? Natomiast ja – diabeł wskazał pazurem na swój ogon – generalnie nie lubię tego całego fałszu i udawania. Dlatego ładnie rzecz ujmując, trochę przeciwstawiam się ustalonym normom, działam wbrew wymyślonemu, przez różnych cwaniaków, porządkowi. Z tego powodu również jestem demoniczny i anielski zarazem. Gdyż, jak wspomniałem wcześniej, diabeł nie jest diabłem, tylko twoim najlepszy przyjacielem. Z resztą to, co widzisz, to tylko twoje wyobrażenie diabła. Mrugnij oczami a zaraz ujrzysz moją inną postać.

Bo, widzisz Krzysiu, różni przebierają się za aniołów i wieszczów, proroków i zbawców narodu a tylko ja mówię zawsze prawdę prosto z mostu, łup siekierą w łeb. – Diabeł zaśmiał się jakby wypowiedział najlepszy na świecie dowcip lecz nie wyglądał już jak kosmaty kozioł z długim ogonom ale jak monter telewizji kablowej, za moment jak przystojna brunetka i wreszcie jak roztargniony naukowiec. W takiej też postaci pozostał przez dłuższą chwilę.

 – Tylko nie mydl mi oczu relatywizmem, że niby nie wiadomo czym jest prawda? Sam wiesz doskonale co jest z tobą nie tak. Wtedy, gdy sam siebie oszukujesz, ja kopię ciebie w kostkę, Krzysiu. Szturcham w bok, gdy nadal brniesz. Walę dłonią w potylicę i mówię: Krzysiu znowu nie odrobiłeś lekcji. Oczywiście staram się nie przypominać ci głos nauczyciela, tego nielubianego, tego od fizyki z podstawówki, lecz Krzysiu, jestem twoim nauczycielem, najlepszym, Krzysiu. Bo widzisz, ja nie mam żadnego interesu żebyś robił tak albo inaczej. W gruncie rzeczy jestem twoim aniołem stróżem. – Diabeł zmienił się z naukowca w pięknego anioła o kobiecych, nieco uwodzicielskich rysach i pięknej figurze. Po chwili mówił dalej.

– Pomyśl, Krzysiu, twój szef ma interes, żeby cię do czegoś nakłonić, teściowa ma interes, polityk rządzący ma, opozycyjny ma, ksiądz ma interes, matka ma interes, żona i dzieci też mają, kumple oczywiście mają, sprzedawca ma, kominiarz ma, kurier ma, jak najbardziej i sąsiad ma. Każde z nich chce ciebie do czegoś przekonać, czasem zmusić, czasem nastraszyć żeby przekonać, czasem szantażować żeby zmusić. Niemal wszyscy, Krzysiu, chcą ciebie zrobić w ciula, tylko nie ja. Choć i mnie dorobili gębą, że niby anioł i diabeł to dwie różne postaci a ponadto, że diabeł wiedzie na pokuszenie, to rzecz jasna bzdura, Krzysiu. Ty spójrz lepiej kto kładzie łapę na twoje pieniądze, na twój czas, na twoje zdrowie, na twoje dobre samopoczucie, z pewnością nie ja, Krzysiu. Masz tylko dwie, może trzy osoby, które ciebie kochają Krzysiu, czasem to trudna miłość ale miłość, trzymaj się jej. I masz mnie, swego anioła stróża, Krzysiu.

Anioł zwinął skrzydła i odszedł, po chwili zawrócił. Tym razem wyglądał jak pracownik ochrony. Dodał szeptem:

– I Jeszcze jedno, Krzysiu. Jak się na mnie złościsz, to bierzesz mnie za diabła, tylko wtedy a jak ci coś pasuje, z tego co szepczę ci do ucha, to bierzesz mnie za swój wewnętrzny, mądry, przenikliwy głos, Krzysiu.  

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...