INCEPCJA – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez mar 26, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Co miał na myśli Anthony De Mello, gdy pisał, że śnimy i nie chcemy się obudzić? Czy chodziło mu o nasze fantazjowanie, idealizowanie świata i ludzi, niezgodę na ból i cierpienie, brak akceptacji dla części typowych wydarzeń życia codziennego, warunkowanie, przywiązania i wyrzeczenia, pragnienia i niechęci, a może programy, które nieświadomie nami rządzą? To wszystko co wymieniłem, można by nazwać snami za dnia, snami życia fizycznego – materialnego. To sny, które śni większość ludzi, przez cały czas, z otwartymi oczami, goniąc za tym czy tamtym króliczkiem, w pragnieniu tego co nie nadchodzi, w kwestionowaniu rzeczy nieuniknionych, w rozdarciu pomiędzy przeszłością, a przyszłością. I na skutek tego wszystkiego nigdy w „tu i teraz”.

2. Wymiarów snów człowieka zdaje się być o wiele więcej. Johann Wolfgang von Goethe w „Cierpieniach młodego Wertera” napisał: „że życie ludzkie jest tylko snem, zdawało się już nie jednemu. I mnie również to uczucie stale towarzyszy”. Czy Goethemu chodziło, o to, że życie – które wiedziemy – jest snem, z którego się budzimy? Jeśli tak to do czego się budzimy i czy to śmierć jest momentem przebudzenia? Nie raz zastanawiałem się nad tym, czy śmierć jest początkiem czy końcem życia oraz z jakich powodów sądzimy, że narodziny są tylko początkiem egzystencji, a nie końcem jakiejś innej. Przecież nie mamy prawa tego wiedzieć, być pewnymi. Bo niby skąd (nie piszę tu o mistykach). Może narodziny i śmierć to to samo zdarzenie, tylko nasza percepcja wyklucza zrozumienie związku tych pozornie niezwiązanych faktów?

3. A czym jest sen, który śnimy, gdy – mniej lub bardziej – wypoczywamy? Czy widzimy wówczas siebie w innych rzeczywistościach lub wcieleniach? Czy odtwarzamy inne żywoty, które już za nami albo jeszcze przed nami? A może, gdy zasypiamy w miękkim wygodnym łóżku, to budzimy się do innej rzeczywistości, nad którą – gdy odpowiednio się wytrenujemy – możemy odzyskać kontrolę i śnić świadomie? Kto wie, może jest tak, że to co zmieniamy i naprawiamy za dnia – w świecie żywych – rekonfiguruje światy i istoty, które pojawiają się w naszych snach? Sen „nocny”, to wreszcie głos naszego ducha, ważne sygnały nieświadomości, informacje o pragnieniach i lękach, zaproszenia do zmiany i integracji, wołanie animy lub animusa (naszego oprogramowania do komunikacji z odmienną płcią – w dużym uproszczeniu). Albo za bardzo kombinuję, zaś sen dla wypoczynku to zwykła fantazja, wyładowanie napięcia zebranego w ciągu dnia, chaotyczne błyskawice krążące w naszym mózgu, które nie mają żadnego znaczenia. Są i takie koncepcje – naukowe. 

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Warto przeczytać książkę Joe Dispenzy „Becoming supernatural” (polskie tłumaczenie nosi tytuł „Twoje nadprzyrodzone zdolności”). Dispenza podaje szereg przykładów, w tym dowodów naukowych (bo to naukowiec), na to, że wiodąc życie fizyczne, uwarunkowane, śnimy. Medytacja – do której zaprasza na różne sposoby – jest sposobem wychodzenia ze snu. Co ciekawe wyjście ze snu, ma ścisły związek z uzyskaniem pełnej kontroli nad swoim ciałem (autonomicznym układem nerwowym) oraz zatraceniem wszelkich tożsamości (i związanych z nimi przywiązań). Tak dochodzi się (UWAGA SPOILER – jeśli chcesz przeczytać tę książkę przejdź do kolejnego akapitu) do zdolności postrzegania siebie w nieskończonym tu i teraz, w niekończącej się liczbie wariantów rzeczywistości. Dispenza wprost pisze o doświadczaniu tego, co – w pewnym sensie – spotkało na końcu historii przedstawionej w filmie „Interstellar” głównego bohatera – Coopera (Matthew McConaughey).

5. I wreszcie wspomnieć trzeba nauki buddyjskie, reinkarnację, karmę (kammę), niekończące się narodzenia tych samych osób (duchów), w różnych konfiguracjach. Maciej uwielbia opowieść buddyjską, której sedno sprowadza się do tego, że każdy napotkany przez nas człowiek był albo naszą matką albo naszym dzieckiem. Wszyscy już się gdzieś spotkaliśmy i wszyscy jesteśmy sobie krewnymi. Jeśli buddyzm do ciebie nie trafia, obejrzyj genialny niemiecki serial „Dark” (Netflix), tam sporo z tego, co buddyzm i Dispenza uważają za naturę rzeczywistości nieprzejawionej (czy naukę) pokazano w przystępnej fabularnej – okraszonej fikcją – formie. Czy aby na pewno fikcją…? 😉

6. Gdy w świecie fizycznym, materialnym jesteśmy karmieni lękiem, pragnieniami, wizją szczęścia, reklamą, pozwalamy na generowanie kolejnych wymiarów naszego podstawowego snu (który nazywamy życiem i uważamy za coś absolutnie realnego). Czym jest pragnienie posiadania najnowszego modelu używanego dotychczas samochodu, jeśli nie kolejnym snem o osiągnięciu błogości, jakiegoś niebotycznego stanu ducha, na skutek zakupu kolejnej zabawki? Szczęście dzięki pieniądzom, gadżetom, urodzie, sukcesie zawodowym, to kolejne sny we śnie. Jesteśmy ciągle hipnotyzowani i czarowani przez tych, którzy wiedzą jak wziąć naszą energię, czyhają na naszą nieświadomość, żerują na naszej próżności, sterują pragnieniami, zarządzają przez lęk.

7. Śnić można bez końca. Człowiek z złożonym pakietem przekonań – które określa mianem prawdy i rzeczywistości – śni, fantazjuje (sen nr 1). W tym śnie, jest na różne sposoby wprowadzany w kolejne sny (reklama, lęk, władza, politycy itp. – sen nr 1, do potęgi n-∞). Śmierć może być wyjściem z tych snów lub przejściem do kolejnych (sen nr 3, do potęgi n-∞, gdyż tu wariantów „najprawdopodobniej” jest nieskończona ilość). Gdy człowiek odpoczywa śni jeszcze inny sen (sen nr 4), w którym może mu się przecież przyśnić, że śpi i śni, a w tych snach kolejne sny, że śpi i śni 🙂 (sen nr 4 do potęgi n-∞). A przez taki stan rzeczy w ogóle można zatracić pewność, że obudzenie się, jest wyjściem ze wszystkich snów… Medytacja – podobnie jak śmierć – może być wyjściem ze snu, i na swój sposób śmiercią tożsamości człowieka (bez śmierci jego ciała fizycznego). Takie zdarzenie tworzy kolejny wymiar dla naszego ducha, ale też sprawia, że życie – które wiedziemy, patrząc w tej chwili w ekran smartfona lub komputera – jest snem nie tylko spoglądając na nie od strony śmierci, ale również z poziomu głębokiej, transcendentalnej medytacji. Czyżbyśmy byli pomiędzy różnymi rodzajami śmierci?
To tylko filozofowanie…

#81. Ale… zaraz zaraz. Bohaterka koanu ciągle w swoim śnie (snach) ostatecznie spotyka tylko siebie, sądząc – w dodatku – że już się obudziła. Tak przecież jest ze snem, który wszyscy akceptujemy jako śnienie – snem w nocy, snem dla wypoczynku. W nim wszystkie napotkane osoby, zdarzenia, historie, obrazy, symbole i znaki, są wynikiem pracy naszego mózgu (naszego konektomu, nieświadomości, umysłu). We śnie zawsze spotykamy tylko siebie, wszystko jest nami. I przez to sen, jest zawsze drogą do zrozumienia siebie i znalezienia odpowiedzi na własne pytania, bolączki i dylematy – sposobem na przebudzenie. A co jeśli wszystkie inne opisane przeze mnie wymiary snów, to również spotykanie tylko siebie? A co jeśli poza mną (tobą) nic nie ma? Przy takich rozważaniach dochodzi się do przegrzania połączeń neuronalnych, kolapsu i konstatacji (albo doświadczenia), że wszystko jest połączone, jest jednością, jest jednym, jest jednią. My zaś, na skutek różnych snów, widzimy granice, których „najprawdopodobniej” nie ma. Jednak aby to zobaczyć, trzeba zapomnieć siebie. I stąd chyba taka popularność medytacji, do której tak bardzo zachęca Joe Dispenza, a której celem (w moim odczuciu) jest stanie się falą (wibracją), a nie tylko zbiorem cząsteczek (materią). Akt obserwacji wpływa na zachowanie obserwowanego obiektu – i to nie jest już tylko mistycyzm, wyznanie, czy religia, a fakt naukowy – fizyka i mechanika kwantowa. W medytacji możemy zniknąć. Tam gdzie się znajdziemy, granic nie ma.

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Incepcja – koan

– Śniło mi się, że podchodzę do człowieka, w masce, takiej którą coraz częściej ludzie noszą teraz na ulicach, ten człowiek ma również na dłoniach lateksowe rękawiczki…

– No, to pewnie takie odreagowanie współczesnej sytuacji? – Wszedł jej w słowo. – I co było dalej? – Spojrzał na nią z zaciekawieniem.

– Gdy się zbliżyłam, człowiek, choć początkowo zdawało mi się, że jest w męskim ubraniu, nagle zdjął maskę i okazało się, że to ja! Zobaczyłam swoją twarz i powiedziałem do tamtej siebie: nie zdejmuj maski, bo przecież możesz mnie zarazić.

– Ciekawe…

– Ciekawe i mega, mega dziwne! A ta druga ja, ta która zdjęła maskę, mówi do mnie: ty również możesz mnie zarazić ale przecież na jedno wychodzi.

– Incepcja, dosłownie jak incepcja, taki film, znany.

– Incepcja? – Zdziwiła się.

– Nie widziałaś? Sen we śnie i tak w kółko. Nie wiadomo co jest snem a co prawdą? – Otworzył aplikację w telefonie i sprawdził. – Incepcja to od angielskiego inceptionpoczątek, albo rozpoczęcie może też znaczyć absorpcję, czyli absorbowanie a zatem…

– A zatem? – Przyjrzała mu się uważnie.

Absorbowanie moja droga, to również hipnotyzowanie i czarowanie – zaśmiał się dziwnie i po chwili dodał, uważnie się jej przyglądając. – Ale słowo to, może również oznaczać przyciąganie czyjej uwagi, pochłanianie a nawet porwanie. – Znów ten nienaturalny śmiech.

Spojrzała na niego zdumiona:

– Kim jesteś? Nie znam ciebie? – Zbliżyła się i wtedy mężczyzna a raczej postać, którą brała za mężczyznę zdjęła maskę. Był nią. Była nim. Patrzyła na siebie. – Nie chcę tego snu! Chcę się obudzić! Mam tego dosyć! – Krzyknęła.

– Gdy się obudzisz ja zniknę a może ty znikniesz? – Odpowiedziała tamta druga ona. – Skąd wiesz, która z nas zniknie? Chcesz zaryzykować? 

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...