IGNORANCJA – INTROSPEKCJA

utworzone przez kw. 15, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Są takie książki, wiersze, filmy, piosenki, sztuki teatralne, obrazy, rzeźby, przemówienia, które rzucają na kolana. Jakby ktoś, ten twórca dzieła – pisarz, malarz, muzyk, rzeźbiarz, reżyser, scenarzysta, poeta, kompozytor czy mówca – miał klucz, wytrych do naszego serca. Albo też znał kod naszej duszy, a raczej, sekretny kod do naszej duszy. Zastanawiam się od kilkunastu minut – w nieomal całkowitym bezruchu – co mnie tak bardzo, do głębi, do żywego poruszyło w dzisiejszym koanie. 

2. Wiem, że palce spontanicznie dotykające klawiatury, już za 6, może 7 akapitów dadzą mi odpowiedź. Tak się dzieje zawsze, gdy nie wiem, gdy szukam, gdy sam siebie pytam. Jakby duch, a może anioł, mi dyktował. Jakbym był tylko narzędziem, przez które przepływa odpowiedź, o ile tylko chcę zobaczyć i zadać sobie pytanie. Na biurku stoją dwa posągi Buddy, patrzą na mnie, choć oczy mają zamknięte. Z głośnika gra muzyka, improwizowana, turecka, możesz jej posłuchać wieczorem na Soundcloud, będzie podkładem dla dzisiejszego koanu i interpretacji w wersji audio. Ona też mnie porusza, podobnie jak dzisiejszy koan.

3. W dzieciństwie często miałem przyjemność słuchać fragmentu wiersza Władysława Broniewskiego pt. „Mannlicher”:
Nie gła­ska­ło mnie ży­cie po gło­wie,
nie pi­ja­łem pta­sie­go mle­ka –
no i do­brze, no i na zdro­wie:
tak wy­ra­sta się na czło­wie­ka.
To wzruszenie, które właśnie przeżywam, to wdzięczność. O tym przede wszystkim, moim zdaniem, jest dzisiejszy koan. Do dziś, wdzięczność przeżywałem głównie wobec czegoś na zewnątrz, do jakiegoś obiektu poza mną. I ten koan, taki nawyk, definitywnie zmienił. Sądzę że na zawsze.

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Perypetie życiowe bohatera dzisiejszego koanu nie są w niczym wyjątkowe. Są typowe, normalne, nie ma tu nic szczególnego. To co go spotkało, spotyka każdego z nas, w mniejszym lub większym stopniu. Wszyscy przeżywamy kryzysy ekonomiczne i osobiste, tracimy pieniądze lub firmy, projekty, pomysły, marki, zyski, produkty, klientów. Oj tam, oj tam. Wielkie rzeczy… Ciągle coś tracimy – w pracy, biznesie, życiu osobistym. Doświadczamy wojen, wypadków, kolizji, katastrof, chorób, epidemii, pandemii, terroryzmu, załamań rynków, kredytów frankowych, niedoskonałych ojców, matek i nauczycieli, niewdzięczności i oszustów… aż w końcu śmierci. Nie każdy zaznał wszystkiego, z tego co wymieniłem, ale każdy znajdzie coś dla siebie, coś swojego. Te zdarzenia, nie czynią nas wyjątkowymi. Taka po prostu jest – przepiękna – natura życia, kalejdoskopu, w którym funkcjonujemy.

5. A jednak koan jest o wyjątkowości, takiej, która mnie akurat zaprowadziła do wdzięczności. Nikogo życie po głowie nie głaszcze. Bez wyjątków. Nie czuję się wyjątkowy przez swoją życiową historię, częściowo wspólną z twoją historią, historią całego Świata. Wszystkich nas to życie na różne sposoby – mówiąc brzydko, lecz dosadnie – napierdala. Jednak żyjemy. Ja właśnie żyję. Siedzę, piszę, patrzę w ekran na litery, które pojawiają się jakby same. Na mnie patrzy Budda, a w zasadzie dwóch, choć oczy mają zamknięte i mimo tego widzą. A w tle ta niebiańska muzyka, po prostu przepiękna.

6. Za co dziś jestem wdzięczny i komu? Sobie jestem wdzięczny, nawet nie wiesz jak. Wdzięczny za to, że pomimo tych wszystkich – tak zwanych – perypetii, ciągle zachowuję wolę, wiarę i siłę, by żyć. Wdzięczny jestem za to, że dzielnie dotrwałem do tego momentu, do dziś, do 15 kwietnia 2020 r., do godziny 16:15, pomimo tych wszystkich – rzekomo straszliwych – wydarzeń w moim życiu. Chyba właśnie zdaje sobie sprawę, czuję każdym zmysłem, jak cenne jest moje życie, a ono trwa i jest, bez względu na te wszystkie – podobno tragiczne – historie. WOW! Sobie jestem wdzięczny, bo nigdy nie przestałem wierzyć, że „I tak, warto żyć”, jak śpiewa Adam Nowak. Wiara, nadzieja i miłość. Z nich pochodzi ta niezłomność Hioba, niezłomność bohatera koanu, moja niezłomność, której nie mogłem tak długo zrozumieć.

7. W niezłomności zawarty jest upór. Wiara jest uparta, gdyż nie daje się niewierze. Nadzieja jest uparta, bo nie daje się zwątpieniu. Miłość jest uparta, bo wolna jest od nienawiści. W upartej niezłomności, z uśmiechem na ustach, krzyczy się … I TAK WARTO ŻYĆ. I w tym jest ignorancja, ślepy upór, jakby się chciało wszystkim tym przeciwnościom losu splunąć w twarz i powiedzieć, jestem niezłomny, bo wiem, że i tak warto żyć i nic, ani nikt, mi tej wiary nie odbierze. Za to dziś, sobie, jestem wdzięczny. Że w każdej chwili życia, gdy było mi tak bardzo źle – albo tak mi się przynajmniej wydawało – gdzieś głęboko we mnie, jakiś głos, jakiś podszept, jakiś anioł, ciągle mówił „i tak warto żyć!”. I ten głos napawał mnie wiarą, nadzieją i miłością.

#81. Mam siebie. Zawsze mam i miałem siebie. I też masz siebie. Jesteśmy, żyjemy, dotrwaliśmy do tej chwili, bo wiemy, że „i tak warto żyć!”. Zawsze sobie poradzę, bo zawsze sobie radziłem. Najlepszym tego dowodem jest to, że jestem. Ufam sobie.  Nic mnie nie zmiotło z tej świętej ziemi. I mam przy tym pewność, że dotrwam do samego końca, czyli do śmierci. Bo tego mogę być pewien. A skoro dotrwam do śmierci, to znaczy, że sobie poradziłem i poradzę. Uśmiechając się do śmierci powiem jej „zobacz, do ostatniego dnia sobie świetnie radziłem, skoro dotrwałem do spotkania z Tobą”. Każdy dotrwa do śmierci i w tym znaczeniu, każdy sobie poradzi. Czy bohater nie odbierał połączenia bo umarł? Tego nie wiemy. Każdy musi poszukać swojej odpowiedzi. Jeśli odszedł, to w moim odczuciu umierał niezłomny, z wiarą, nadzieją, miłością, świadomością, że i tak warto żyć, że ludzie to jakoś przesadzają z tymi wszystkimi rzekomymi przeszkodami na ich drodze. Że to wszystko co się dzieje, te kryzysy, wojny, katastrofy, śmierć bliskich, choroby, zarazy, to jest po prostu coś zupełnie normalnego, typowego, jak wschód słońca, świergotanie ptaków i pianie koguta. Taka jest natura kalejdoskopu. I potrzeba ignorancji, by nie nadawać przesadnego znaczenia temu, czemu ludzie wciąż takie znaczenie nadają. Bo w tej ignorancji zawarte jest umiłowanie życia. Dzięki niemu napisałem te wszystkie zdania i za to, dziś, jak nigdy wcześniej, jestem sobie z całego serca wdzięczny. A autorowi koanu podziękuję osobiście.

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Ignorancja – koan

Na ekranie komputera zamigotał kursor. Wyczekiwane połączenie. Pojawiło się czarne okno, ikonka kamery i mikrofonu, a potem twarz i głos:

– Witaj moja droga. Dobrze cię widzieć. Wczoraj mój przyjaciel spytał mnie jak radziłem sobie z kryzysami, tymi ekonomicznymi i tymi osobistymi. Nie mam przecież dwudziestu lat i choćby sam wiek, wiek ryzykowny jak pokazuje pandemia, wskazuje, że ilość życiowych doświadczeń musi być spora. Wtedy przyszły mi do głowy słowa Agnieszki Osieckiej z refrenu pięknej piosenki „Wielka woda” śpiewanej przez Marylę Rodowicz:

I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra,
nie daj mi, Boże, broń Boże skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa, póki życie trwa.  

W moim przypadku Bóg nie wysłuchał moich modłów ani dedykowanej piosenki – zaśmiał się. – W rozmowie z przyjacielem opowiadałem coś o determinacji i takich tam oczywistościach jak: pracowitość i motywacja ale przyjaciel w gruncie rzeczy zaskoczył mnie swoim pytaniem. Rzeczywiście kilka razy odbudowywałem swoje firmy, traciłem patenty i projekty, zostawiałem wspólnikom wypracowane w pocie czoła marki, produkty, sieć klientów. Ludzie oszukiwali mnie i wykorzystywali. Odchodzili obrażeni twierdząc, że dostali ode mnie zbyt mało. Kradli moje produkty i licencje. Nie lepiej bywało w życiu prywatnym. Do tego kryzysy ekonomiczne, światowe ataki terrorystyczne, wojny, upadki wielkich banków, zmiany rządów, durne przepisy, drenowanie przedsiębiorców – wszystko to nie pozwalało spokojnie żyć, utrzymywać się z bezpiecznej pracy własnych rąk. – Znów zaśmiał się. Na chwilę zniknął z ekranu i powrócił z kubkiem w ręce i kontynuował:

–  Przyjaciel zażartował nawet, że jestem jak biblijny Hiob. Zadał mi pytanie, gdyż wie, że interesuję się symbolami, dlaczego Hiob nie zwątpił? Znasz historię Hioba. Szatan na zlecenie samego Boga odbierał Hiobowi wszystko po kolei: majątek, zdrowie a potem życie bliskich wreszcie zdrowie samego Hioba, który z otwartymi ranami na ciele pozostał sam bez domu i wsparcia. Okrutny test na wiernym Hiobie. Dlaczego? Dzięki czemu przetrwał? Nie potrafiłem odpowiedzieć choć znam tę historię. I dopiero kiedy rozłączyłem się z przyjacielem, dopiero wtedy przyszło mi do głowy, że jedna jedyna rzecz, jedna jedyna, sprawia, że wszystko to przetrwałem i wiem, że przetrwam dalej, jak Hiob. – Znów ten smutny śmiech.

– Co to takiego, ojcze? – Spytała. – Z tego co pamiętam, Hiob ufał Bogu, nie ze względu na dostanie życie ale dlatego, że wierzył w Jego władzę. Prymat Boga nie mógł być w żaden sposób kwestionowany – dodała.

– Ta jedna rzecz, moja córeczko, jedna jedyna to wiara, że moje decyzje i zmagania, ten cały cholerny upór, miały głębszy sens. Trudno to wyjaśnić. Ludzie, którzy mnie zawodzili, byli ignorantami. Bez wyjątku. Ilekroć przegrywałem również okazywałem się ignorantem. Co mam na myśli mówiąc ignorant? Od zawsze, od wczesnego dzieciństwa miałem coś w rodzaju przeczucia a właściwie pewności, że…

Połączenie zostało zerwane. Jeszcze kilka razy tego wieczoru próbowała nawiązać kontakt ale bezskutecznie.    

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...