DZIEWCZYNKA I WILK – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez kw. 4, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Las to symbol nieświadomości, chyba dlatego, wśród tak wielu ludzi, zwłaszcza nocą, gdy robi się ciemno, wywołuje lęk. W ciemnym lesie, spotykamy się z sobą, swoimi najczarniejszymi myślami. Las jest papierkiem lakmusowym – pokazuje stan naszej psychiki. Wystarczy pójść nocą do lasu, samotnie, by odpowiedzieć sobie na pytania: „czy potrafię po prostu być tu i teraz?”, „czy lęk bierze nade mną górę?”, „czy żyję odważnie?”, „czy mam zgodę na chaos, niepewność, nieprzewidywalność lasu, jego natury?”. Prosty, niewinny, dziewiczy, chaotyczny, i jednocześnie przez to uporządkowany las, prawdę ci powie. Oj prawdę ci powie…

2. Las to też symbol wolności, dzikiej przyrody, oddechu ziemi. W lesie czy dżungli, Matka Ziemia, nadal może dość swobodnie oddychać. Tam, w najmniejszym stopniu człowiek odciska swoje piętno. Tam – na tyle na ile człowiek na to pozwala – rzeczy wyglądają pierwotnie, dziewiczo, niewinnie i prawdziwie. Tam człowiek ma najmniejszą kontrolę. A gdzie człowiek kontroli nie ma, to wszystko działa jak należy, samo, bez ingerencji, w swoim tempie, rytmie, pulsie. Zgodnie z prawami natury, nie zaś przepełnionym przemocą i gwałtem prawem – rzekomym prawem – człowieka. Swobodnie, po prostu swobodnie. Wdech, wydech, wdech…, wydech…, wdech…… wydech……

3. Las to bezpieczeństwo, oczywiście, o ile nie wmówiono tobie czy mnie, że jest całkowicie inaczej. Człowiek boi się zwierząt, które gdy tylko wyczuwają jego obecność w lesie, chowają się po kątach. Nigdy nie była moim udziałem sytuacja, w której w lesie zaatakowało by mnie zwierzę lub przynajmniej się zbliżyło. Bardziej one czuły się atakowane, gdy wchodziłem na ich terytorium, do ich domu, w ich strefę komfortu. Z jakiegoś powodu kultura masowa, wszelakiej maści narzędzia programowania ludzi, robią wszystko, byśmy las utożsamiali z niebezpieczeństwem.  Po co? Chyba dlatego, że w lesie mamy sposobność zakosztować prawdziwej natury, prawdziwej wolności, która sprawia, że cały ten konsumpcyjny świat blednie, staje się nijaki, nic nie warty. Zaprogramowano nas tak, że gdy na tysiąc gwałcicieli, jeden tylko pojawi się w lesie, zapamiętamy tylko jego, pozostałych – 999 miastowych – pominiemy. Z tej samej przyczyny łatwiej nam dziś liczyć tych, co umierają na koronawirusa, niż wszystkich innych. Liczymy i zapamiętujemy to, czego się boimy, sytuacje i miejsca, co do których wmówiono nam, że sam szatan tam chodzi i wodzi na pokuszenie.

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Wczoraj zamknęli przed człowiekiem wejścia do polskich lasów. Mam złe przeczucia. Nie wierzę w dobre intencje ludzi, którzy mną rządzą. Czy naprawdę w lesie rozprzestrzenia się wirus? Chodzę do lasu regularnie, z psem, nie spotykałem tam ostatnio zbyt wielu ludzi. Może było ich trochę odrobię, niż w czasie zanim wybuchła epidemia, jednak to nadal były wyjątki, jednostki… Czy wirus nie jest zaproszeniem do tego, aby człowiek spotkał się na powrót z naturą, zobaczył ją, zrozumiał, przeprosił i raz jeszcze pokochał, przypomniał sobie te cudowne uczucia, które żywi wobec przyrody? Czy w ten sposób czasem nie zmienił by zdania, na temat tego co jest ważne, wartościowe, godne uwagi? Są jednak tacy, którzy przebudzenia naszej świadomości nie chcą. Nie jest im na rękę, gdy idziemy w las. Dlatego las muszą utrzymywać w naszej świadomości jako miejsce złe, niebezpieczne, gdzie szatan wodzi na pokuszenie, gdzie wirus zabija. Dla nich dzika zwierzyna, to wróg człowieka. Ale, kto ciekawy, znajdzie na YouTubie filmy, jak to człowiek potrafi się zaprzyjaźnić z najbardziej dziką zwierzyną. Myślę, że żyliśmy w pełnej harmonii…

5. I jakoś tak wodzi mnie szatan na pokuszenie i mówi mi, że właśnie te sukinsyny robią w tym lesie, co im się żywnie podoba. Zwyrodnialcy polują, piją, palą papierosy i traktują zwierzynę jak starą rzecz, jak wroga, jak tę część siebie, której najbardziej w sobie nienawidzą. Tak załatwiają sukinsyny swoje cienie, deficyty, bóle, traumy. Łatwiej zabijać, niż się uzdrawiać. Ale karma zawsze wraca. Cenę za ich chorą zabawę płacą zwierzęta, płacą zamknięci w domach ludzie, płaci natura, płaci Matka Ziemia. W imię czego mamy płacić cenę, za kilku zwyrodnialców? No tak, polityka, interesy, grupy wpływu, wybory, korporacje, zapasy mięsiwa i matka zagłady – chciwość.

6. Pies stał się alibi, by – z pozoru – wolny człowiek, mógł wyjść na spacer, pooddychać najświeższym powietrzem. Tak wirus doprowadził do sytuacji, w której człowiek dostaje dość przewrotne zaproszenie do integracji ze światem zwierząt, naturą. Boję się tylko o te wszystkie adopcje, które teraz się dokonają, wyłącznie z potrzeby chwili. A co będzie alibi dla dzikich zwierząt, które chcą uniknąć myśliwych, tych, którzy teraz mogą zrobić z lasem, jego ekosystemem, zwierzętami, co chcą. W dodatku bez świadków. Bo nikt – chyba wyłącznie poza nimi i różnymi służbami – nie może wejść do lasu. A kto wejdzie, może – bezkarnie – dostać kulkę w łeb. W końcu agresywny, czy pijany myśliwy, może sobie pomyśleć: „nie ma prawa cię tu być, więc odstrzelę cię jak zwierzynę, jak wroga”… i odstrzeli mnie, jak swój cień. A pijani, czy agresywni myśliwi to nie rzadkość. Wie każdy, kto choć troszkę poznał to środowisko. Zresztą, nie da się nie być agresywnym, skoro strzela się do żywych istot.

7. Kto teraz pomoże wilkom, jenotom, kunom, borsukom, wiewiórkom, lisom…? My w domach, oni w lasach, niby każdy u siebie, ale… myśliwym wolno być tu i tu. Chyba czas na podziemie i partyzantkę, jakich ruch oporu, leśne spacery w lesie, pod osłoną nocy. Wszystko zostało wywrócone do góry nogami. Jak widać ostrzeżenie wysłane przez wirusa, apel o rozważne funkcjonowanie w świecie, dociera do wszystkich, tylko nie do myśliwych, polityków i księży. Oczywiście księży głównie jednego wyznania, tego, które w państwie świeckim jest preferowane i gloryfikowane. W końcu tam, na mszach, jest elektorat. I tam, dzięki sile ducha kapłanów, ponoć wirus nie dociera. Kurwa, co za absurd.

#81. Siadła wrona na czole wyniosłej jodły. Spojrzała władczo wokół i wydała okrzyk zwycięstwa. Tej wrzaskliwej zjawie wydaje się prawdziwie, że jodła zawdzięcza jej wszystko: swój byt, wysmukłą piękność, trwałą zieleń, siłę w walce z wichrami. Godny podziwu jest ten tupet wrony. Wielka dobrodziejka stojącej cicho jodły. A jodła ani drgnie; zda się nie dostrzegać wrony; pogrążona w zadumie, wyciąga gałązki ramion swoich ku niebu. Znosi spokojnie wrzaskliwego gościa. Nic nie zmąci jej myśli, jej powagi, spokoju. Wszak tyle chmur już przeszło nad jej czołem, tyle ptaków przelotnych tu się zatrzymało. – Poszły jak ty pójdziesz. Nie twoje to miejsce, nie czujesz się pewna i dlatego krzykiem nadrabiasz brak męstwa. To ja wyrosłam z ziemi i trwam korzeniami w jej sercu. A ty, wędrowna chmuro, co rzucasz cień smutku na złociste me czoło, jesteś igraszką wichrów. Trzeba cię spokojnie wycierpieć. Wykraczesz swoją nudną, bezduszną jakże ubogą pieśń – i odpłyniesz. Cóż zdołasz krzykiem zdziałać? Ja pozostanę, by trwać w skupieniu, by budować swoją cierpliwością, by przetrwać wichry i naloty, by spokojnie piąć się wzwyż. Słońca mi nie przysłonisz, sobą nie zachwycisz, celu mej wspinaczki nie zmienisz. Był las, nie było was – i nie będzie was, będzie las. Bajka. Nie bajka. (Stefan Wyszyński – Zapiski więzienne).

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Dziewczynka i wilk – koan

Dziewczynka szła przez las, skrótem. Przez las zaoszczędzała jakieś dobre pół godziny a wzdłuż szosy było niebezpiecznie. Wielkie ciężarówki ani nie zwalniały ani nie utrzymywały odstępu. Małą, szczupłą dziewczynkę z rowerkiem u boku, z przymocowanym do kierownicy koszykiem, łatwo było zepchnąć. Wolała las ale las, jak to las, budził najróżniejsze emocje, najczęściej negatywne.

Dziewczynka podsłuchała jak pewnego razu matka dyskutowała z sąsiadką o gwałcicielu, który w lesie skrzywdził jakąś kobietę i jej ciało ledwie przyspał gałęziami. Ciało wywlekły wiejskie burki. Policji się wtedy najechało z całego powiatu tyle, że aż niebiesko było w lesie od migających świateł. Potem ksiądz straszył, na mszy dla dzieci, że to sam szatan chodzi leśnymi drogami i wodzi na pokuszenie. Dlatego na wagary nie wolno chodzić a już szczególnie do lasu. Od tego czasu dziewczynka trochę bała się szatana.

Ksiądz, rzecz jasna myśliwy, jak wszystkie chłopy we wsi, wiedział, że w czasie wagarów dziewczyny i chłopaki chowają się w leśnych ambonach, w tych czatowniach dla strzelców, i tam palą papierosy, piją piwo a może i jeszcze coś gorszego robią? Do lasu nie wolno, bo to grzech, mówił.

Dziewczynka słyszała także jak ojciec o partyzantach opowiadał, że ich duchy z zapomnianych mogił wstają i jęczą po lesie. Szatan i duchy, to brzmiało przekonująco niepokojąco, nie na tyle jednak by ryzykować szosę.

Las był straszny, to pewne. Matka nie pozwala chodzić przez las. Dziewczynka jednak wolała las, niż te okropne ciężarówki. Hałas i smród. Rozjechane zwierzęta. Trąbienie i podmuch, który niekiedy spychał ją z pobocza do rowu.

Wtem, gdy dopiero weszła w nieco gęstszy las, a było już szarawo, zza drzewa wyskoczył wieki, czarny wilk samotnik.

– Dokąd idziesz dziewczynko – spytał – tak sama, po lesie? Niedługo zapadnie zmrok, to niebezpieczne. Ponadto od wczoraj nie wolno wchodzić do lasu.

– Idę do babci – odpowiedziała dziewczynka pewnym głosem. Wcale nie bała się wilka, gdyż znała tę historię i jej możliwie, różne zakończenia. Ponadto lubiła zwierzęta. Rzecz wcale nie musi się skończyć, pomyślała, jakimś naiwnym oszustwem, ze strony wilka.

– Nie boisz się? – Spytał wilk i zbliżył się do dziewczynki na odległość jednego susa.

– Nic a nic. Mam włączony system śledzenia w telefonie. Ponadto jeśli dokładnie za jedenaście minut nie zapukam do drzwi babci, ta podniesie alarm. Taka już jest, nieco histeryczna. W ciągu kolejnych pięciu minut mój ojciec i trzech wujków przybędzie na miejsce, które wskazuje mój telefon. Mają szybkie terenówki. Każdy z myśliwych ze sztucerem półautomatycznym i noktowizorem, a wujek Zygmunt z trzema wyżłami, tropicielami. Drań, głodzi swoje psy. Nie pochwalam tego ale wyżyły są naprawdę ostre. –  Odpowiedziała rezolutnie.

Wilk skulił się, cichutko zapiszczał a potem nawet lekko zaskowytał i rzekł w końcu:

– Otóż to, myśliwi. Podjechało ich ze siedmiu, trzema samochodami od strony rzeczki. Idą w tę stronę. Wystrzelali już wszystkie dziki. W zeszłym tygodniu zabili dwie sarny i jelonka. Lisów, zajęcy, kuropatw już nawet nie zliczę. Zostałem ja, borsuk, puchacz i klika kretów. Reszta albo uciekła albo nie żyje. Co być powiedziała, gdybym ci towarzyszył aż do domku babci? Jakby co, to mogę udawać twojego kundla. – Zaproponował wilk.

– Dobra – zgodziła się dziewczynka po chwili namysłu. – Dobijmy targu. Chodzę do babci trzy razy w tygodniu a teraz w dobie pandemii, nawet częściej. Pasuje mi droga przez las. Ja, ze swej strony pokażę, w którą część lasu nie zapuszczają się myśliwi, tam możesz się schronić. W bonusie dodam: po czym można rozpoznać, że są już na tyle pijani, że w zasadzie groźni już tylko dla siebie nawzajem. Natomiast ty, wilku, za każdym razem, gdy pójdę przez las będziesz udawał mojego kundla. Ponadto przed babcią zaświadczysz, że chodzę szosą a nie przez las. Babcia jest w porządku ale ma naturę wrednej donosicielki. Jednakże łatwo ją oszukać.

– Zgoda – powiedział wilk. – Umowa stoi.

I tak dziewczynka oraz ostatni, samotny wilk zostali przyjaciółmi.    

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...