TRAWA – INTERPRETACJA KOANU „DOJRZAŁOŚĆ”. PREZENT NA 40 URODZINY DLA RAFAŁA OD MONIKI

utworzone przez maj 18, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz, Prezent

Kto albo co decyduje o tym, że możemy człowieka zdefiniować jako dojrzałego? Czy czasem nie karmimy się kolejną fikcją? A może my, istoty ludzkie, niewiele mamy do powiedzenia w tej sprawie, choć tak bardzo byśmy chcieli?

Może niczym nie różnimy się od roślin, a wyłącznie z przyczyn intelektualnych uzurpujemy sobie prawo do podejmowania prób i wysiłków, by za wszelką cenę wzrastać szybciej, niż naturalny proces biologiczny. Albo – jeszcze precyzyjniej – proces duchowy, który w swoim tempie musi się w nas zrealizować. Ziarno bambusa potrzebuje czasu by zacząć kiełkować i wzrastać, jednak – pewnego dnia – gdy proces się już uruchomi, rośnie z olbrzymią prędkością. Tutaj dojrzałość ziszcza się w czasie dyktowanym przez naturę, nie zaś przez ludzkie chcę albo nie chcę. Taka myśl może być bardzo uwalniająca. Daje każdemu człowiekowi cudowne prawo do myślenia, że wszystko z nim w porządku. I nakazuje też mu myśleć tak samo o innych istotach. Każdy dojrzewa, rośnie w swoim naturalnym tempie – jak drzewo, kwiat, owoc czy warzywo. Trawa rośnie we własnym tempie i nikt nie uczy jej jak rosnąć. Nie nam decydować, kiedy nastąpi kwitnięcie, dojrzewanie, a potem zbiór albo schyłek. Tu rządzi natura. Albo Bóg. Na jedno wychodzi.

 

Czym w ogóle jest dojrzałość? Kto to definiuje i decyduje? Kto daje ocenę „jesteś dostatecznie dojrzały” albo „jesteś celująco dojrzały”? Cechy fizykalne maja być wyznacznikiem, zaradność życiowa, grubość portfela, czy może troska o dzieci i porzucenie własnych zachowań dziecięcych? Dojrzały 50-latek może jeździć na sportowym motorze, czy nie? Może układać klocki lego albo grać na konsoli, czy nie? Chodzić do klubów albo pubów, czy to niedopuszczalne? Musi być siwy, łysiejący i z brodą, czy wręcz przeciwnie – ma być dokładnie ogolony, pięknie pachnący i w dodatku regularnie czytać dzieciom, w uroczych pluszowych kapciach, każdego wieczoru bajki? Czy dojrzały 40-latek może mieć dzieci w wieku przedszkolnym, czy to już za późno na potomstwo? A może za wcześnie? Może dojrzały mężczyzna dzieci to ma dopiero po 50-tce? A może później? Dojrzałość to Cezary Pazura, Marek Kondrat, czy Abelard Giza? Czy dojrzały człowiek ma prawo się bawić, żyć beztrosko, żyć pełnią życia, ryzykować, eksperymentować, cieszyć się i szaleć?

Pokaż mi wróbla, kota lub psa, który jest dojrzały? Lub takiego, który ocenia innego kota, psa lub wróbla jako niedojrzałego. Opisywanie, nazywanie, etykietowanie jest domeną człowieka. Każdy zna i znajdzie kryteria dojrzałości psa, kota, pszczoły i pewnie pająka. W końcu jesteśmy ludźmi, potrafimy doskonale tworzyć teorie na wszystko, a potem wskaźniki, sposoby pomiaru i weryfikacji. Ale czy pomimo tego mamy pretensje do kota albo psa, że dojrzewa zbyt wolno albo za szybko? Że się bawi? Albo że przestał się bawić? My ludzie potrafimy wszystko skomplikować, wszystko przeintelektualizować. Za dużo myślenia. Gdyby nie było słów, nazw i etykiet, dojrzałość byłaby w zasadzie bez znaczenia. Całe szczęście że nie napiętnujmy trawy, że rośnie zbyt szybko. A może jednak to robimy? Kosiarki, chemia … człowiek to jednak wie lepiej co i w jakim tempie ma się dziać. Pretendujemy do roli Boga. Ciągle to robimy. A z drugiej strony, bez cienia wątpliwości odróżnimy owoc dojrzały od niedojrzałego.

A może człowiek jest jedyną istotą na Ziemi, która samodzielnie może zadecydować o tym, że czas dojrzeć, czas wzrastać. Wówczas jesteśmy nieomal jak bogowie, którzy mogą podjąć decyzję: czas się zmienić, czas wzrosnąć. No ale nadal pozostaje aktualne pytanie „po czym poznam, że to już dojrzałość?” Po włosach, filozoficznej naturze umysłu, stosunku do dzieci, milczeniu, czy zapatrywaniu się na temat podróżowania quadem po pustym lesie. To wielka odpowiedzialność by być jak Bóg i zadecydować o tym, że już czas zostać dojrzałym. Lecz i tak pozostaje aktualne pytanie, co jest impulsem dla takiej decyzji, kto lub co decyduje, że impuls zostaje zainicjowany, a proces przemiany – od infantylizmu do dorosłości i dojrzałości – rozpoczęty.

Jaki jest los człowieka, którego dojrzałość jest przyspieszana, manipulowana, wymuszana gwałtem? Co po dojrzałych owocach, gdy drzewo jest słabe, wiotkie, chorowite? Jaki jest los człowieka, którego dojrzałość jest hamowana, blokowana, regulowana wbrew jego predyspozycji i naturze do wzrostu? Silne drzewo bez owoców staje się niepotrzebne, pewnie usycha.

A może boimy się dojrzałości, która kojarzy się stereotypowo ze starością, zmarszczkami, siwizną, aż w końcu śmiercią? Co po dojrzałość, gdy ciało pomarszczone, piersi obwisłe, brzuch mocno zaokrąglony – pomyśli niejeden człowiek mocno osadzony w stereotypach narzuconych przez konsumpcyjny świat. A świat konsumpcyjny potrzebuje niedojrzałych i chorujących. Nieśmiertelność, której często pragniemy – utożsamiamy często z ciałem, nie zaś z umysłem, czy duchem. I to nas częstokroć uwstecznia na całego – gdy chcemy zachować ciało nastolatka, czy nastolatki, prawdopodobne jest, że będziemy też mieć umysł nastolatka i duszę nastolatka. Ktoś zbija kokosy na infantylizowaniu nas i wmawianiu nam, że nie możemy się starzeć i umierać? Nie można dojrzewać lękając się starości i śmierci, unikając naturalnego porządku rzeczy. Kupujemy niedojrzałość, gdyż mamią nas nieśmiertelnością, jednak gdy zaczynamy to widzieć, rozpoczyna się dojrzewanie, wzrost, zrozumienie.

Co ma dojrzewać, niech dojrzewa. Co ma gnić, niech gnije. Co ma rozsiewać nasiona, niech rozsiewa. Co ma czekać na impuls do rozwoju, właściwą glebę i nawodnienie, niech czeka. Coś mi jednak podpowiada, że człowiekowi nic do tego, jak szybko trawa rośnie. Kto uzurpuje sobie prawa Boga, musi wziąć odpowiedzialność jak Bóg i ponieść wszelkie konsekwencje tego, że wpływa na naturalny bieg wszelkiej rzeczy. Tam gdzie człowiek zaburza naturalny porządek rzeczy, zawsze powstaje napięcie, ból, cierpienie. Po co? W imię czego? Wymuszamy dojrzałość wtedy, kiedy jest dla nas wygodna, gwałcąc przy tym prawa tego, co dojrzewa w swoim czasie, tempie i rytmie.

Są w naturze takie byty, które dojrzewają powoli i na bardzo krótki czas, jednak dla równowagi, ich smak, koloryt, pełnia, są nieprzeciętne, wykraczające mocno poza standardy ludzkiego postrzegania. Czy jest sens mieć pretensje do konwalii, że dojrzewa w maju i umiera… w maju? Kilka lat dojrzałego życia jednego człowieka może zmienić świat raz na zawsze. Mimo, że ten człowiek przez 50. poprzednich lat swojego życia, był infantylnym dzieckiem w ciele dorosłego. Aż wreszcie warto widzieć i wiedzieć, że dojrzały malarz impresjonistyczny może być niedojrzałym (wedle powszechnej opinii) ojcem. Dojrzały ojciec, może być niedojrzałym politykiem, a niedojrzały polityk, wytrawnym muzykiem. Każda rola to osobny proces od niemowlęcia do dojrzałej staruchy albo mędrca. Dorastamy i dojrzewamy na nieskończoną ilość sposobów, ile ról, tyle procesów.

Trzeba swą dojrzałość chronić jak cenny owoc, pozwalać jej wzrastać w swoim tempie, bez poczucia winy, bez oczekiwania, że bambus wystrzeli w górę, gdy nie jest na to gotowy, bez presji, bez samobiczowania. I tak należy patrzeć na dojrzałość i niedojrzałość innych. Trzeba umieć dojrzewać samemu i pozwalać dojrzewać innym. Wyczekać właściwy czas ale też się nie spóźnić, bo wtedy cała dojrzałość jest na nic, przekwitnie, zgnije, pójdzie na marne. Czy czasem największym przejawem dojrzałości nie jest pełne zrozumienie, że wszystko dojrzewa w swoim tempie i czasie? W zrozumieniu natury dojrzewania, jest wolność i akceptacja, wszystkiego co różni się od naszego poziomu dojrzałości. I to bez względu na to, czy to różnica in plus czy in minus. W końcu to porównywanie, to tylko intelektualna, typowa dla człowieka, paplanina. Wróbel, pies i kot zupełnie nie zrozumieją o co mu chodzi. A właściwie o co mi chodzi 🙂 Szczęściarze… właśnie z tego powodu nie koszą trawy, nie spryskują chemią i nie uczą jej, jak i kiedy rosnąć.

 

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Dojrzałość – koan. Prezent na 40 urodziny dla Rafała od Moniki

– Jakie piękne owoce! – Ucieszyła się. – Takie dorodne, dojrzałe. Aż miło patrzeć. Pewnie pyszne?

– Wcale nas to nie cieszy. Trzymam tę jabłonkę właściwie dla ozdoby. Owoce, gdy są dojrzałe spadają z drzewa. – Rzekł stary, siwy ogrodnik. – Nie chcemy żeby dojrzały. Dojrzałość to dla nas klęska. Nauczyliśmy się niedojrzałe owoce przechowywać aby dojrzały dopiero wtedy, gdy tego chcemy. Taki jest ten biznes. – Uzupełnił. ­– Nie zjadłabyś ani banana, ani ananasa, ani pomarańczy, ani nawet, popularnego w tych stronach, arbuza, a nawet jabłka, gruszki czy moreli, gdyby zrywano je dojrzałe. Zgniłyby zanim dotarłyby na stragan. Bo widzisz, właściwie my plantatorzy, z walki z przyrodą i jej prawami, zrobiliśmy swój biznes. Zobacz – wskazał na długi rząd jabłoni obsypanych czerwonymi owocami.

– Drzewka są rachityczne – kontynuował. – Jabłonie ledwie stoją sztucznie podwiązane do specjalnych rusztowań. Wszystko po to, aby całą energię rośliny skierować w owoce a nie w drzewo. Zrywamy niedojrzałe jabłka żeby dojrzały już poza drzewem, w specjalnych chłodniach. W chwili, gdy podwyższamy temperaturę i wpuszczamy tlen do chłodni, jabłka natychmiast nadają się do jedzenia. Taka jest ich natura. Mają dojrzeć, wysypać nasiona i zrodzić nowe drzewa. Spowalniamy ten proces. Tymczasem od wyjęcia z chłodni do chwili, kiedy owoce znajdą się na straganie lub w sklepie, mamy tydzień, czasem krócej. Potem owoce stają się brzydkie i nikt ich nie kupi. Niedojrzałe, dojrzałe i przejrzałe. Wszyscy pracujemy tu – wskazał ręką na chłodnie, szklarnie i sady – na niedojrzałość i wymuszamy dojrzałość wtedy, kiedy będzie dla nas wygodna. Sprzedajmy niedojrzałość, by ktoś kupił dojrzałość i mógł z niej skorzystać.

– Okropne. – Skwitowała wypowiedź sadownika odkładając piękne, czerwone jabłko jakby było zatrute. Jeszcze chwilę temu miała je ochotę zjeść. – To okropne – powtórzyła – i nienaturalne.

– Mylisz się. Czyż nie jest tak samo z ludźmi? Kto dziś chce być dojrzały? Dojrzałość, to bardzo krótki okres w życiu. Większość chce się bawić, żyć beztrosko, żyć pełnią życia, ryzykować, eksperymentować, cieszyć się niedojrzałością, nieodpowiedzialnością, szaleć. Ludzie instynktownie czują, że po krótkim okresie dojrzałości przychodzi przejrzałość a nikt tego nie chce. Starość i pomarszczona skórka nie są w modzie – zaśmiał się odrzucając pomarszczone jabłko na stertę innych.

– To okropne – powtórzyła jakby nic innego nie przychodziło jej do głowy.

– No cóż, króluje młodość, modna jest niedojrzałość. Reklamy, i w zasadzie cały marketing, skierowane są do młodych. Trzydziestolatek to już boomer, lamus, rupieć, lamer, oldskool. Takie czasy. Masz sobie naciągnąć skórę, odessać tłuszcz, pofarbować włosy, wstrzyknąć botoks, tu i ówdzie wsadzić silikonowy implant. Za wszelką cenę ukryć dojrzałość. Nawet, jeśli nie jesteś już młoda, masz udawać młodość. Może ludzie w gruncie rzeczy nauczyli się tego od nas, rolników, sadowników, plantatorów? – Zastanowił się i wyrzucił kolejne, nadgniłe jabłko. – A czy wiesz jaki jest najtrudniejszy produkt, czyli najbardziej ryzykowny owoc w naszej branży?

– Najtrudniejszy, w jakim sensie ? – Zdziwiła się.

– Najtrudniejszy do zbioru, przechowywania i do sprzedaży. Niemal nieopłacalny przy małych ilościach.

– Gruszka? Brzoskwinia? Nie mam pojęcia? – Wzruszyła ramionami.

– Wszelkie, bardzo smaczne i zarazem delikatne w swej dojrzałości owoce. Maliny i poziomki, truskawki i borówki. Ich dojrzałość daje bogactwo smaku i witamin lecz dojrzałość tych owoców jest bardzo wymagająca. Albo skorzystasz z niej od razu albo w ogóle, gdyż owoc opadnie i zgnije bezproduktywnie.

– I chcesz powiedzieć, że tak samo jest z ludźmi? – Spojrzała na niego z tym wymownym wyrazem twarzy osoby jednocześnie odczuwającej zdziwienie i złość.

– Tak sądzę. Trzeba swą dojrzałość chronić jak cenny owoc. Trzeba też umieć dojrzewać. Wyczekać właściwy czas ale też się nie spóźnić, bo wtedy cała dojrzałość jest na nic, przekwitnie, zgnije, pójdzie na marne. Spójrz – poprowadził ją nieco dalej, w głąb sadu. – Poznajesz? Jarzębina. A przy stodole rośnie winna latorośl. Oba owoce muszą przejrzeć, dojrzeć, wyczekać na pierwszy mróz. Winogrona są wtedy wysycone fruktozą, słodkie i pełne a jarzębina przestaje być gorzka. Tak. Mróz je uszlachetnia.   

***

Obudziła się. Mąż wyszedł z łazienki i z zaciekawieniem się jej przyglądał.

– Śnił mi się Bóg. Był ogrodnikiem. – Powiedziała. – Oprowadzał mnie po wielkim sadzie z tysiącami krzewów i drzew. Była pora dojrzewania owoców. Już wiem, czym jest dojrzałość. – Uśmiechnęła się do niego. – Dziś masz urodziny, wszystkiego najlepszego, kochany.

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...