DAR ŁASKI – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez mar 4, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Wyobraź sobie taki stan, w którym nie posiadasz żadnych, absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, że celem twojego życia jest być dobrym, czynić dobro, pracować każdego dnia nad tym, by ludziom żyło się lepiej, by dawać radość – sobie i innym, innym i sobie. Wstajesz rano i pierwsza rzecz, która przychodzi ci do głowy, to „czas zrobić coś dobrego”. I to „dobro” jest poza ludzkimi definicjami. To dobro, które się czuje, a nie definiuje. Ono nie potrzebuje słów, akapitów, rozdziałów, rozmów, dialogów, wymiany, OZN-tu, świętych ksiąg, duszpasterzy i literatury. Ono nie podlega dyskusji, ani intelektualizacji. Po prostu „wie się” i „się wie”. Jest w nas zapisane i przez to oczywiste.

2. Co by się wówczas stało z tymi częściami ciebie, które uważasz za złe. Które na tej długości i szerokości geograficznej – przez jakieś autorytety, twoich programatorów – zostały zdefiniowane jako nieprawidłowe, błędne, wadliwe, obrzydliwe, scharakteryzowane w sposób pejoratywny. Co by się stało z najczarniejszymi i najmorczniejszymi częściami ciebie, twojej osobowości? Wiesz?

3. Gdy nadrzędnym celem działania człowieka jest robić dobro, to wszystko co posiada – a co świat nazywa złym, patologicznym, zaburzonym, nieprzystosowanym itp. – potrafi wykorzystać w dobrym celu. Jak z nożem – można nim ukroić chleb, można nim zabić człowieka. Człowiek nie czyni źle (a tym bardziej nie staje się zły) przez to, że niesie ze sobą w kieszeni nóż. O wszystkim decyduje sposób użycia noża – w dobrym celu, w dobrej intencji, czy w złym celu i złej intencji. No to jeszcze raz. Wyobraź sobie taki stan, w którym nie posiadasz żadnych, absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, że celem twojego życia jest być dobrym, czynić dobro, pracować każdego dnia nad tym, by ludziom żyło się lepiej, by dawać radość – sobie i innym, innym i sobie. Co teraz się dzieje z tymi twoimi cechami, które świat nazwał złymi, o których nakazano ci sądzić, że są twoją wadą, przywarą, defektem, które sprawiają, że często czujesz się źle, odczuwasz niespójność, napieprza cię poczucie winy, myśl, że znów robisz coś „nie tak”? To oczywiste: zaczynasz wykorzystywać każdą część siebie – bez względu na to jak świat i ludzkość ją określa – do czynienia dobra. Nie cechy są złe, a sposób ich użycia.

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Daj sobie zgodę na bycie sobą. Odpier*l się od siebie. Wszystko z tobą w porządku. Wszystko co masz, cały ten życiowy kapitał, każda cecha, atrybut, każda najmniejsza cząstka ciebie, może zostać wykorzystana w dobrym celu, by czynić dobro. Nawet jeśli jeden, dwa czy dwieście dwa puzzle składające się na obrazek o nazwie „ja” powstały w nieprzyjemnych i bolesnych dla ciebie okolicznościach. Skup się na ich wykorzystaniu, potencjale, nie zaś na sposobie ich powstania. Przeszłość minęła, przeszłości już nie ma. „Tu i teraz”. „Tu i teraz”. „Tu i teraz”. Powtarzaj jak mantrę, a jeśli zapominasz, oddychaj. Wdech, wydech, tu i teraz. Wdech, wydech, tu i teraz. W tu i teraz podejmujesz decyzję, co robisz z kapitałem cech, które się na ciebie składają.

5. Nadto do każdej cechy, której inni ludzie z powodu swojego lęku nie akceptują, możesz coś dodać, by świat, który nie wszystko ogarnia, mógł ją przyjąć bezboleśnie i bez przypisywania ci złych intencji. Możesz. Nie musisz. Bo i tak wiesz, że czynisz dobro. Do ironii i sarkazmu możesz dodać empatię i poczucie humoru – by czynić dobrze. Do gniewu możesz dodać szczerość i komunikację – by czynić dobrze. Masz wystarczająco dużo różnych cech. Ulep je tak, by czuć się dobrze, być sobą i postępować dobrze, w zgodzie ze sobą. Ale nie dobrze w takim sensie, w jakim chcą tego inni – bo większość ludzi „dobro” traktuje egoistycznie i egotycznie; ile ludzi, tyle definicji. Wyjdź poza definicje i rób dobro, które nie wymaga definicji. Jest jasne, oczywiste, niezaprzeczalne. Wskazówką do rozumienia dobra może być stwierdzenie „nie rób drugiemu, co tobie niemiłe”. No ale o tym już było wiele razy.

6. Ludzi, którzy nie mają zgody na siebie, nie akceptują tych czy innych części siebie, chyba najbardziej przerażają ci, którzy nie boją się ani trochę pokazywać siebie takimi, jakimi są. Wmówiono komuś, że szyderstwo jest złe, więc gdy widzi szydercę, ma go w cieniu, dopada go złość na tego człowieka albo lęk przed nim. A pewnie jedno i drugie. Zaprogramowany w oceniającym szydercę skrypt, na podstawie cechy charakteru każe go negatywnie oceniać. I skrypt działa bez względu na rzeczywiste intencje szydercy. Nawet nie są sprawdzane, weryfikowane. Nikt nie pyta szydercę, nie próbuje się dowiedzieć o co mu chodzi i po co to robi. Ktoś widzi szyderstwo i mówi nie, bo szyderstwo jest złem. Ale nie sprawdza już, czy czasem szyderca swojego szyderstwa nie nauczył się używać w dobrym celu, dla dobra, dla życia. Tak upraszczamy oceny ludzi i tak ich wykluczamy. Złośliwy więc zły. Tak najprościej. 

7. Te wszystkie blokady w ciele, które spora część ludzi odczuwa, mogą być wynikiem niezgody na te części siebie, które świat nakazał nam definiować jako złe. Tam jest nasza energia. Tam jest nasz potencjał. Jednak określiliśmy go jako zły, więc musimy go tłumić, a przez to zalega, kiśnie, gnije i… boli. Brak przepływu energii w tych miejscach może czynić życie koszmarnym, bolesnym. I te miejsca się odzywają, gdy cecha określona jako „zła” zostaje stłumiona, wyparta. Nie możesz energetycznie być w połączeniu ze światem, skoro nie ma w tobie pełnego przepływu energii w całym ciele. A to oznacza, że zgoda na siebie „as is” jest ważnym początkiem drogi. 

81. Jeśli akceptujesz siebie bez wyjątku – ze złością, gniewem, ironią, sarkazmem, cynizmem, szyderstwem, dyrektywnością itd. – to możesz każdą z tych cech wykorzystać w dobrym celu. Wówczas energia w twoim ciele płynie bez przeszkód, lęk przed odkryciem przez innych prawdy od tobie nie przysłania ci rzeczywistości. Zobacz stand-up’y Abelarda Gizy, posty Hołdysa na jego fanpage, poczytaj Paulinę Młynarską, obejrzyj grafiki Marty Frey i odpowiedz sobie na pytanie, jakimi cechami się posługują by być tak niesłychanie skutecznymi, dosadnymi i autentycznymi? Posłuchaj tekstów na solowych płytach sióstr Przybysz. Przystosowanie, uległość i lgnięcie to rodzeństwo, które odbiera radość życia. Udawanie kogoś innego odłącza od strumienia życia. Nie musisz udawać, gdy masz dobre intencje i robisz dobrą robotę. Gdy udajesz, jesteś w lęku, gdy jesteś w lęku cierpisz, gdy cierpisz, tracisz swoje życie i oddajesz je innym – tym, dla których zmieniasz siebie po to, by nie być sobą. Kim więc jesteś? Jaka jesteś? 

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Dar łaski – koan

– Cześć sierściuchy i pchlarze – rzekł sęp siadając na suchym, złamanym świerku. – Przysłuchiwałem się wam z góry. Wytłumaczcie mądrale o co chodzi z tą łaską? Ja tam o żadnej łasce nie słyszałem, z całym szacunkiem. Słabsze zwierzątko pada albo dogorywa ranione przez myśliwego a my się cieszymy. Mamy co jeść. Karmię się resztkami, tak jak wy, czyli padliną i zdaje się, że ani mnie ani wam to nie przeszkadza.

– Żadnemu padlinożercy nie przeszkadza żarcie padliny – wilk zacharczał zanosząc się od śmiechu – ale ty, sępie, masz wyjątkowo złą prasę!

– Złą prasę? – Zdziwił się sep.

– Tak się mówi. Masz kiepski pi-ar, czyli po prostu jesteś nie lubiany. Natomiast nas, wilki, lubią i nie wytykają nam padlinożerstwa. Inaczej kojot, biedak, choć wilk, jest nielubiany, podobnie jak ty sępie. – Wilk wyszczerzył kły. – Nie lubią go z powodu nastroszonej sierści i tego paskudnego szczekania, które ludzie nazywają śmiechem kojota. Ludzie nie lubią, gdy ktoś się z nich śmieje. Dlatego nazywali kojota Wielkim Szydercą, a ciebie sępie – grabarzem. Sępy także źle się ludziom kojarzą, przypominają im nieuniknione.

– Dziękujemy ci za twój uczony wykład, wilku, ale jak zwykle nie odpowiedziałeś na pytanie – zaskrzeczał sęp. – O co wam chodzi z kojotem, kiedy mówicie, że zwierzęta są obdarzane łaską a ludzie nie? Przecież ludzie bywają dobrzy, ratują, dokarmiają, a my: sępy, wilki, kojoty – jesteśmy drapieżnikami, ponadto czyhamy na okazje. Nie ma w nas krztyny tego, co ludzie nazywają dobrem, miłosierdziem, troską, wybaczeniem, empatią. Nie mamy emocji. Żremy padlinę. Żremy i uciekamy przed zagrożeniem.

– Ależ mylisz się – odezwał się kojot. – To ludzkie stereotypy na temat zwierząt, gdzie się tego nauczyłeś sępie? Wstyd, że klepiesz takie bzdury. Jesteśmy troskliwymi rodzicami; wiążemy się z naszymi partnerami; walczymy o członków naszego stada; cierpimy, gdy ktoś z nas umiera; jesteśmy wierni i lojalni bardziej niż ludzie. Dar łaski jaki nosimy, to prawda o nas i o świecie.

– Prawda? – Zdziwił się sęp. ­– Znowu te górnolotne słowa.

– Owszem – przytaknął kojot – świat jest dla nas domem a dla ludzi przedmiotem nieustającego gwałtu. Zdaniem ludzi Ziemię trzeba podporządkować sobie, ziemi wyrwać jej trzewia, przyrodę ujarzmić, uczynić sobie poddaną, zwierzęta wytresować albo wyplenić. Ludzie uznali się za królów stworzenia. Tymczasem każdego dnia przejmuje ich dojmujący lęk. Przede wszystkim boją się siebie samych. Lękają się też zemsty Ziemi: kataklizmów, epidemii, katastrof. My zaś, jesteśmy połączeni a ludzie oddzielni. To ich feler, skaza. Ludzkie dziecko od pierwszych godzin życia ma się od świata oddzielić, tak jak oddzielone zostaje od matki. My zaś, w chwili narodzenia, łączymy się ze światem, stajemy się jego częścią.

– Nadal nie rozumiem – sęp zaskrzeczał i uderzył wielkim skrzydłami w pień świerku.

– Chłopie, to proste, tylko kojot jak zwykle wszystko komplikuje. – Wilk zamerdał ogonem. – Ludzie udają a my nie. Udawanie kogoś innego odłącza od strumienia życia. Każdy z nas jest życiem. Żyjemy tu i teraz ale ludzie żyją w fikcyjnych światach, które sobie stworzyli. Kumasz? Kapiszczi? Jest zaczajka?

– No, coś tam, coś tam zaczajam? – Stwierdził sęp niechętnie.

– Dar łaski pozwala być prawdziwym. Kojot, sęp, wilk, sarna, zając, dzięcioł – nikogo i niczego nie udają. – Uzupełnił kojot niezrażony wilczymi złośliwościami. – Nawet gdy ktoś nas porwie i wytresuje w cyrku a potem przebierze w dziwne szmatki i zmusi do udawania, jesteśmy jednym, wielkim cierpieniem. Jesteśmy prawdziwi. Ludzie, nawet wobec cierpienia zakładają maski.  

– Ludzka skaza odebrała im dar łaski. – Dodał wilk. – Ludzie udają, dlatego popadli w obsesję kontrolowania, przede wszystkim siebie a potem wszystkiego co tylko da się skontrolować i zniewolić, sępie. To im zmniejsza poziom lęku.

– Skaza? Powątpiewam. – Stwierdził sęp. – Ewolucja nie zna skazy, sierściuchy, tylko przystosowanie. Ludzie po prostu są lepiej przystosowani. Prędzej to oni dostąpili łaski. Wygrywają na wszystkich odcinkach. Na przykład was, głupie psiaki, udomowili. Chodzicie na smyczy. Ach, te wasze idealistyczne poglądy, dzielenie włosa na czworo, źle na tym obaj wyjdziecie. – Rzekł sęp i odleciał.

– Sam widzisz, wilku – westchnął kojot. – Szkoda czasu dla latających kurczaków. Bez pojęcia.

– Ma się taki za jastrzębia – wilk pokiwał głową ze zrozumieniem – a to zwykły sęp padlinożerca. Tfu. – Splunął i pogrzebał tylną łapą w ziemi na znak odrazy.

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...