CIERPLIWOŚĆ – ALE O CO CHODZI?

utworzone przez mar 22, 202081 Tajemnic, Adam Sornek, Maciej Bennewicz

1. Wychodzisz z domu, coś załatwić na mieście, jakąś urzędową – szybką – sprawę. Przykładowo, na poczcie, list polecony do odebrania, pewnie podatek od nieruchomości. Nie bierzesz samochodu, chcesz się przejść, pogoda jest ładna, świeci słońce, tylko kilka chmur. Na pocztę, miarowym tempem, masz niecałe 20 minut. W niecałą godzinkę, w dwie strony. To w sam raz na spacer – myślisz. Bierzesz psa i wyruszasz w drogę. Nagle, po 15 minutach, dzieje się coś niebywałego. Niebo staje się mroczne i ciemne, zaczyna wiać dość przeraźliwy, taki złowieszczy, wiatr. Na nosie czujesz pierwszą kroplę deszczu, robi się cholernie zimno. Oberwanie chmury…

2. Deszcz leje jak z cebra, niebo wręcz granatowe, do tego zaczyna padać pokaźnej wielkości grad. Nie masz parasola, nie masz kurtki przeciwdeszczowej, na nogach tenisówki, w dodatku białe. Przecież było takie piękne słońce… Rozglądasz się i widzisz znaną ci wiatę autobusową. Masz do niej jakieś 150 metrów. Wiesz, że powrót do domu nie ma sensu – woda leje się z nieba tak samo, jak w zeszłym roku lała się po twoim suficie, gdy sąsiadom pękła rura. Zaczynasz bez większego zastanowienia biec w stronę przystanku autobusowego, pies biegnie z tobą, jest tak samo zaskoczony całą tą sytuacją. Dobiegacie pod zadaszenie tylko troszkę mokrzy. Siadasz na ławeczce przystankowej, bierzesz głęboki oddech i czekasz… Aż przejdzie.

3. Obserwujesz biegających bez parasolów ludzi, widzisz jak ulice stają się z minuty na minutę coraz bardziej puste. Obraz nieba, gradu na przemian z ścianą deszczu, szaleńczo biegających ludzi, jest dla ciebie jakiś taki groteskowy, nierealny. Surrealistyczny? – zastanawiasz się. Siedzisz i czekasz. Pokornie, ze spokojem, cierpliwie. Mija godzina, potem druga. Odczuwasz lekki chłód, czujesz trochę przemoczone stopy, jednak do domu jest zbyt daleko, by wracać. Za bardzo leje. Po trzech godzinach wszystko ustaje. Idziesz do domu, wycierasz siebie i psa, zakładasz ciepły szlafrok, nalewasz wody do wanny, dodajesz rozgrzewający olejek. Robisz sobie ciepłe kakao, połykasz sporą dawkę witaminy C, bierzesz gorącą kąpiel. Udało ci się przeczekać… Masz tę zdolność w swoim życiu, czyż nie? 

Każda prezentowana przeze mnie tutaj introspekcja (tekst „Ale o co chodzi”, czy też tekst z pytajnikiem „?”), to tylko moja insynuacja, dygresja, cudza (moja, jako autora) fantazja na temat tego, co koan Macieja zdaje się próbować przekazać.

I z tej choćby przyczyny interpretacja nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie.

Tekst niniejszy to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw moim punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Moje interpretacje to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż ja i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać Cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy.

To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

4. Innego razu wybierasz się na regaty na Mazury. Ty i twoi przyjaciele. Tworzycie cztery zaprzyjaźnione załogi, każdy ze sterników to stary wyga, polski Aquaman w ludzkiej skórze. Pełen profesjonalizm. Jesteś sternikiem jednego z jachtów, w załodze masz jeszcze trzy osoby, za które odpowiadasz. W czasie jednej z konkurencji, widzisz na niebie charakterystyczne mroczne obłoki, w kształcie kowadła. Niektórzy mówią na nie złośliwie cumulus curvus. Nie wróżą nic dobrego. Pamiętasz dokładnie co stało się w 2007 r. podczas białego szkwału. Zatonęło 15 jachtów, ponad 60 jednostek zostało wywróconych, zginęło 12 osób. Nie czekając na organizatorów, podejmujesz decyzję, że wracacie do portu. Nie obchodzi cię zdanie reszty załogi, ich pragnienie pucharu. Cumujecie i obserwujecie to co się dzieje na niebie, w powietrzu oraz na wodzie. Niektórzy walczą o życie, jachty przewracają się jak zboże podcięte ostrą kosą przez zdecydowanego kosiarza. Siedzisz w porcie, obserwujesz, czekasz aż przejdzie… W końcu wszystko się uspokaja. Masz taką zdolność – ten zasób – prawda?

5. Młodość kojarzy mi się z porywczością, emocjami, namiętnościami, ambicją, potrzebą posiadania racji, przerośniętym ego, przekonaniem – słabo podpartym doświadczeniem – o swojej wiedzy i umiejętnościach. Jest też zamknięta w schematach, o których sądzi, że sama je wytworzyła, nie widząc przy tym ani trochę, że są one – w gruncie rzeczy – powieleniem schematów, które rządziły wychowawcami – rodzicami, nauczycielami etc. Kopalnia sprzeczności i niekonsekwencji; ostrzega starych przed śmiercią, a sama ją częstokroć swoim działaniem zaprasza do tańca. Młodzi – z reguły buntownicy – wiedzą lepiej, uważają się za realistów twardo stąpających po ziemi, ale… nie zapinają kurtek, nie noszą czapek i rękawiczek, biegają w tylko w t-shirtach przy 12 stopniach Celsiusza. Piją, palą, lubią przygodne kontakty seksualne. Gdy mówię „młodość”, tak wspominam siebie (rzecz jasna). Młodzi – w czasach zarazy – z jednej strony się lękają, a z drugiej wraz z dzieciakami gromadnie spacerują w parkach, przechadzają się, jak gdyby nic się nie stało. Boją się, pewnie straszą innych i jednocześnie zachowują tak, jakby ich to nie dotyczyło. Młodzi – paradoksalnie – są zalęknieni, a jednocześnie w jakimś takim dziwnym poczuciu nieśmiertelności. To mam na myśli, gdy piszę o kopalni sprzeczności i niekonsekwencji.

6. To co ludzie zwykli nazywać starością, określam mianem mądrości i dojrzałości. To stan spokoju, wyważenia, dorosłej równowagi, doświadczenia życiowego. Niektórzy po 40-tce, inni po 50-ce, jeszcze inni później, zaczynają zwalniać. Rozumieją już, że te wszystkie ulewy, oberwania chmur, gradobicia, sztormy, katastrofy, wypadki, zarazy, są częścią rzeczywistości. One, po prostu, co jakiś czas, się dzieją, wydarzają, przychodzą i odchodzą. Jak nie jedno, to drugie. Ciągle coś trudnego, zatrważającego, wzbudzającego lęk, nadchodzi, a później – wcześniej lub później – odchodzi. To oni w czasach zarazy mówią sobie „To minie. Musi minąć. Wszystko mija. Dam sobie radę – jak zawsze”. Myją ręce, a gdy trzeba zakładają maskę lub rękawiczki. Rzadko wychodzą z domu, i żyją – w zasadzie – po staremu, jak dotychczas. Oni – doświadczeni, nadgryzieni zębem czasu – chowają się w trudnych czasach pod najbliższą wiatą przystankową. Oni – bez chwili zwątpienia czy zastanowienia – wracają do portu, gdy niebo zwiastuje nadejście cumulus curvus (kurwus). Wracają w spokoju i czekają w spokoju, aż wszystko minie. Sytuacja nie odbiera im ani na moment radości z przeżywania każdej chwili… Wiedzą, że wyjdą z tego cało. 

7. Co sprawia, że szczeniak, gówniarz, buntownik, podlotek, staje się człowiekiem doświadczonym, rozważnym, dojrzałym, mądrym? Wydaje się, że nadchodzi jakiś moment, jakaś iskra, jedno – z pozoru nic nie znaczące – wydarzenie, które zmienia wszystko. Od tego momentu, cała ta energia zaklęta w ambicji, uporze, dumie, nieroztropności, czasem złości i gniewie, zostaje skierowana w inną stronę, w inne miejsce. Człowiek uświadamia sobie siłę, moc i chce z niej korzystać już tylko w sposób mądry i odpowiedzialny. Bez marnotrawstwa, w dobrym celu, z dobrą intencją. Takim zdarzeniem może być cokolwiek: urodzenie dziecka, adopcja psa, trauma, przegrana, bankructwo, zdrada, rozwód, zaraza, ta jedna butelka wódki, ten jeden papieros, ta niespodziewana diagnoza lekarska… Pojawia się iskra i zaczyna z niej płonąć wielki płomień siły, mocy, odwagi, dojrzałości, świadomości, a z nimi w parze cierpliwości, spokoju i zgody. To chwila, w której człowiek wie, że z wszystkim – na co ma wpływ – sobie poradzi. A całą resztę musi po prostu zaakceptować, gdyż zmienić jej nie sposób. Potrafi się poddać, bez szarpania.

#81. Dojrzałość to stan zrozumienia (widzenia) siebie i niekończącej się wyrozumiałości wobec siebie. Dojrzały, mądry (mędrzec), błędy nazywa doświadczeniami. Toteż nie obwinia się, nie krytykuje, nie siedzi obsrany we własnym poczuciu winy, tylko się uczy, poprawia, samodoskonali. Dzięki temu ma zawsze zgodę na siebie i zawsze jest gotów jeszcze troszkę podkręcić śrubkę, coś poprawić, ulepszyć, lekko przeszlifować drobnym papierem ściernym. Jednak bez ciśnienia, bez presji, w swoim tempie, z miłością i cierpliwością do siebie. Z czułością. W zgodzie na siebie (w zgodzie z sobą) funkcjonuje w świecie sztormów, zawirowań, rewolucji, przewrotów, bankructw i wszelakich zaraz. Ufając sobie, wierzy w siebie i mówi „przetrwam”. Wie, że jakość życia, zawsze zależy od jakości opowiadanych sobie historii. Toteż mówi, że przetrwa, bo nikogo nie zna tak dobrze, jak siebie. I nikomu nie daje tyle czasu i cierpliwości, co sobie. Dlatego znów przetrwa. Nie raz przecież przetrwał, nie raz chował się pod wiatę i wracał do portu w chwili zagrożenia…

***

Weź sobie z tego posta co chcesz. Możesz wziąć wszystko, możesz wziąć trochę, albo nie brać nic. Jeśli uważasz, że to wartościowa treść, udostępnij proszę. Dziękuję 🙂

Każda prezentowana tu introspekcja (tekst Adama z cyklu "Ale o co chodzi", czy też tekst z pytajnikiem "?"), to tylko insynuacja, dygresja, cudza (bo autora - Adama) fantazja na temat tego, co koan zdaje się próbować przekazać. I z tej choćby przyczyny nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani rzeczywistością, ani tymbardziej Twoim życiem. Jesteś jedynym ekspertem w tej ostatniej dziedzinie. Ufaj zawsze i przede wszystkim sobie! 🙂

Introspekcja to zaproszenie do spojrzenia na sprawę najpierw Adama punktem widzenia i skłonienie Cię do własnej pracy nad koanem. A w gruncie rzeczy pracy nad samym sobą, swoim życiem, relacjami, przekonaniami i skryptami które sprawiają nieustannie, że powtarzasz schematy, żyjesz w swoistym Matrixie i czujesz (w taki lub inny sposób), że nie możesz się obudzić, wyrwać z impasu.

Interpretacje Adama autorstwa to tylko i wyłącznie jeden z setek, milionów, a nawet miliardów pomysłów na to jak opowieść metaforyczną Macieja zrozumieć. Masz prawo, a nawet obowiązek posiadać swoją. Jesteś kimś zupełnie innym niż Adam i koany oraz ich interpretacje będą skłaniać cię każdego dnia do zrozumienia tej oczywistej prawdy. To dzięki pracy własnej, poszukiwaniu unikatowych, indywidualnych i „Twoich” odpowiedzi możesz dojść do sedna swojej egzystencji, prawdy o sobie. Prawdopodobnie zaczniesz żyć dokładnie tak, jak tego pragniesz.

Podejmij swoją pieśń.

81 – introspekcje

Ale o co chodzi?

Zastanawiasz się być może "o co w tym koanie chodzi?"... Nie każdy koan jest oczywisty. Taka jest potęga metafory...

"Ale o co chodzi" (dawniej introspekcje) są niejako wstępem i konspektem do mojej własnej interpretacji koanu. To po prostu draft, szkic, mapa myśli, pierwsze skojarzenia, które dotyczą przeczytanego koanu. Jest to przedsmak, wyłącznie zajawka 🙂 tekstu publikowanego w książce "81 Tajemnic" .

Podobnie powstawało "81 Tajemnic". Analizowałem post Macieja na blogu bennewicz.pl, a następnie w punktach wypisywałem te spostrzeżenia na temat rzeczywistości, które w moim odczuciu koan poruszał, które chciałem opisać w interpretacji. Później te punkty rozwijałem i tak powstawały całe rozdziały złożonej interpretacji.

Dzięki temu zmieniało się wszystko - ja, moje otoczenie, postrzeganie rzeczywistości, a potem decyzje i całe życie...

"Ale o co chodzi?" (introspekcje) na 81tajemnic.pl mają odrobinę inny cel i charakter. Są one zaproszeniem do pracy własnej Czytelnika - Twojej własnej pracy 🙂 

Możesz przeczytać koan, później introspekcję i podjąć decyzję, czy chcesz dokonać samodzielnej interpretacji. Obok znajduje się moja wstępna, szkicowa interpretacja, niejako zapowiedź i "kuchnia" tego, jak budowałem pełne interpretacje w "81 Tajemnic". 

Oczywiście interpretacje w 81 Tajemnic są dużo obszerniejsze niż skrótowa forma ... 

Zobacz przykładowy rozdział - koan i interpretację, aby rozpocząć własną pracę z tekstem: 

 

Cierpliwość – koan

– Człowieku, ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z sytuacji? Jesteś w grupie ryzyka! Nic już nie będzie takie samo, nic. Ludziom kończą się pieniądze. Pandemia, człowieku! Jak możesz tak po prostu siedzieć i malować jakąś głupią szafkę i jeszcze przy tym radośnie podśpiewywać.

– Miałem w planie tę szafkę. Nie pasowała do reszty mebli w kuchni, dlatego ją przemalowuję, synku.

– Te mazy nazywasz malowaniem? – Młody mężczyzna wzruszył ramionami, usiadł i zapalił papierosa.

– Nie pal, przy mnie, tyle razy prosiłem. Potem cały śmierdzę dymem. – Ojciec odłożył pędzel, ostentacyjnie otworzył okno, po czym zaczął wachlować powietrze. Syn zgasił papierosa, wstał i zamierzał wyjść.

– Ty się wirusa bój i jego skutków a nie mojej fajki, ojcze. – Powiedział na odchodnym.

– Ty się siebie bój mój synu, swojej reakcji na wirusa i oczywiście nałogów. Nałogów też się bój. Wiem co mówię. – Ojciec wrócił do malowania i podśpiewywania. – Tylko matki nie denerwuj tym swoim głupim gadaniem. – Krzyknął w ślad za synem i ciszej, do siebie, dodał: – Wystarczy, że swoją żonę zadręczasz.

Nagle syn wyłonił się zza drzwi z przekrzywioną głową, z grymasem złości na ustach i rzekł:

– Co powiedziałeś? Co powiedziałeś? Że niby ja zadręczam? Nikogo nie zadręczam jestem realistą, w przeciwieństwie do ciebie, podśpiewującego dziadunia, który o niczym nie ma pojęcia i założył, że jak będzie bagatelizował sytuację, to nic mu się nie stanie. To po prostu idiotyzm, jest! Intelektualna zapaść po prostu!

– Coś ci powiem, Krzysiu. Przeżyłem już pierdylion kryzysów, rewolucji i stanów wojennych. W 1968 miałem siedemnaście lat, świat płonął od Nowego Jorku, przez Paryż, do Warszawy i Pragi. Czystki, studenci, płonące opony, wojsko. Jak milicja strzelała do robotników w grudniu 1970 miałem dziewiętnaście lat i sam byłem w wojsku. Odbywałem zasadniczą służbę wojskową. Pierwszy rok. Najgorszy. Wszyscy się bali. Gdy stałem na warcie przed jednostką, to bałem się, że mnie siekierami zarąbią. Nie przerywaj mi! – Ojciec uniósł w górę pędzel jakby zamierzał nim zdzielić syna. ­– W grudniu 1981 miałem trzydzieści lat. Strajkowaliśmy, przez chwilę. Na świecie były już twoje siostry. Myśleliśmy, że komuna nas zadusi i powybija. W stanie wojennym pracowałem w zmilitaryzowanym zakładzie. Nie można było pisnąć słówka. Gdy zawaliło się WTC w Nowym Jorku, 11 września, miałem pięćdziesiątkę i całkiem nieźle rozkręciłem swój własny biznes. Był rok 2001. Nareszcie na swoim. Wszyscy myśleli, że będzie wojna światowa, że biznes upadnie wraz z handlem. W 2008 przyszedł kryzys ekonomiczny. Znasz to. Trefne kredyty, wredne banki i za wszystko zapłacili zwykli ludzie. Mój biznes upadł. A teraz jest rok 2020 i mam wszystko w dupie a wiesz dlaczego?

– Bo jesteś starym idiotą? – Syn znów zapalił i natychmiast zgasił.

– Nie Krzysiu, bo jestem mędrcem a moja mądrość opiera na się cierpliwości a cierpliwość to spokój Krzysiu, spokój i pewność.

– Spokój i pewność? Jak możesz być czegokolwiek pewien, w tej sytuacji?

– Spokój i pewność bierze się, Krzysiu, z zaufania do siebie. Wtedy, w grudniu 1970, na mrozie jak cholera, gdy stałem na warcie, a parę kilometrów dalej świstały milicyjne kule, obiecałem sobie, że jak wytrzymam te dwie godziny, to już wszystko wytrzymam. Cierpliwość, Krzysiu bierze się z wiary w siebie, dlatego tacy podjarani leszcze jak ty, mogą mi skoczyć. A ten cały bałagan i tak przetrwam. Tamto przetrwałem i jeszcze niejedno przetrwam.

– Gadanie. – Syn ponownie usiadł na stołku, na przeciwko ojca i po chwili spytał. – Jak rzuciłeś palenie?

– I picie? – Spytał ojciec.

– I picie. – Potwierdził syn.

– Nie ufałem sobie, gdy piłem i paliłem. Przy życiu trzymała mnie walka, synek. Tak, walka, jak wtedy na warcie. Aż pewnego dnia, krótko po twoich narodzinach zrozumiałem, że mam dla kogo żyć. To takie wyświechtane stwierdzenie ale oddaje sens. Wtedy odwróciłem się, Krzysiu, twarzą do rodziny, bo wcześniej stałem do niej plecami, choć powtarzałem sobie, że wszystko co robię, robię dla rodziny. Dopiero wtedy zyskałem pewność i cierpliwość, synek. Dopiero wtedy. Zaufałem sobie i przyszło do mnie, że zawsze byłem silny, tylko nie potrafiłem z tego skorzystać. Zły kierunek siły pcha cię w gówno. Niecierpliwość wytraca siłę a cierpliwość buduje. Ot, cała prawda, synek.

– Więc jak rzuciłeś? – Spytał.

– Najpierw trzeba być cierpliwym wobec siebie, synek, wobec siebie.

„81 Tajemnic”

Książka o przebudzeniu

„Przebudzenie” człowieka – jakkolwiek je rozumieć – staje się tematem powszechnego zainteresowania ludzi odczuwających niedosyt, czy pustkę. Ma to silny związek z kryzysem religii jako takiej, która poza rytuałami, nie potrafi dać człowiekowi niczego, co doprowadziłoby jego egzystencję do pełni szczęścia, akceptacji, miłości, a w konsekwencji do lekkości i nieomal pełnej zgody na wszelakie okoliczności zewnętrzne.

Książka zaprasza Cię do podróży Adama wgłab siebie. Będziesz jej świadkiem i obserwatorem, dzięki czemu możesz stworzyć własne interpretacje opowieści metaforycznych i przebudzić się na swój indywidualny sposób.

Dzięki książce możesz w końcu zrozumieć, że wszystko jest z Tobą w porządku – potrzebujesz po prostu wszelkich pytań, odpowiedzi (i rozwikłania tajemnic) poszukać w sobie, nie zaś na zewnątrz siebie. Opowieści zawarte w książce każdy może zinterpretować inaczej – nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi.

Najważniejsze jest jednak odkrywanie siebie – największej tajemnicy.  .

O autorach

Maciej Bennewicz

Mówi o sobie: artysta; pisarz, poeta, mentor; superwizor; założyciel Instytut Kognitywistyki; autor ponad trzydziestu książek, w tym wielu podręczników
i poradników z dziedziny psychologii
i rozwoju osobistego uznawanych za kultowe; przyjaciel zwierząt i opiekun ludzi… a czasem odwrotnie.

Posiada 20 letnie doświadczenie w branży szkoleń skierowanych do biznesu oraz 30 letnie doświadczenie w pracy z ludźmi
w różnych nurtach terapii i rozwoju osobistego.

Adam Sornek

Z zawodu jest prawnikiem – adwokatem. Praca nad „81 Tajemnic” była jedną z przyczyn dla których postanowił zrezygnować z pracy zawodowej na sali rozpraw. Przestał być człowiekiem konfliktów.
Dziś pomaga ludziom – dba o swój rozwój i rozwój innych. W pierwszym najbardziej pomaga mu sztuka (pisarstwo, muzyka),
w drugim wiedza i doświadczenie zdobyte w Instytucie Kognitywistyki Macieja Bennewicza.
Czynnie pracuje jako coach i mentor.

Zapraszamy do kontaktu...